Bajka o puchaczu i misiu z morałem
Gdzieś w ciemnym borze kukułka kuka
ze swojej dziupli wyleciał puchacz.
Słoneczko coraz bliżej zachodu,
miś wyszedł z gawry i szuka miodu.
Puchacz zatacza wciąż węższe kręgi,
w kościach ma cały tydzień mordęgi.
Miś się na drzewo niezdarnie wspina,
na pyszczku ssaka nietęga mina.
Choć puszcza duża, widać z oddali,
że miś z ptaszyskiem znów się spotkali.
Żyć zgodnie nie chcą dwa oszołomy,
miś ostrzy pazur, a puchacz szpony.
Nie rozumieją też ani chybi
że puszcza przecież obu wyżywi.
I chociaż obaj z gruntu poczciwi,
znów za czupryny się pochwycili.
Obaj rywale to wielkie chwaty,
miś jest dożarty, puchacz pyskaty.
I obaj skorzy zawsze do zwady,
na co już chyba nikt nie ma rady.
Fruwają pióra, sypią się kłaki,
nie odpuszczają sobie chłopaki.
Przyszedł myśliwy i im dogodził,
ptaszysko z misiem wreszcie pogodził.
Zamiast pokazać majestat w locie,
wypchany puchacz stoi w gablocie.
A skóra jego eks-przeciwnika,
ogrzewa stópki żony leśnika.
.
Łzami rzewnymi płacze dziś sowa,
na wszelką pomoc zawsze gotowa.
Dla obu panów taka jest rada,
kto dołki kopie, ten sam w nie wpada.
Komentarze (21)
Dziekuję kocwiaczku za komentarz i pochwałę.
Ale masz nienawistnikow:)
Bardzo dziękuję za komentarz i pochwałę, jeśli rzeczywiście Ci się podoba. Pozdrawiam.
Fakt, nie ma tu 10 userow, którzy mieliby ochotę jedynkowac Cie za każdym razem.
Duble dubli doblow dubeli
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania