Bananowe drabble
Nagle zrobiłem się bardzo głodny. W plecaku miałem tylko banana, więc od razu postanowiłem przystąpić do konsumpcji. Niestety tuż obok mnie usiadł żul, wydzielający smród i różne śluzowate substancje. Wiedziałem, że w zaistniałej sytuacji, co zjem, to zwrócę. Kiszki grały mi marsza, ale postanowiłem dzielnie znieść zaistniałą sytuację. W końcu żul wytoczył się z autobusu, zabierając ze sobą większą część swego zapachu. Od razu zabrałem się do roboty. Mlaskając, sapiąc i wydając różne nieprzyzwoite odgłosy pożarłem żółty owoc o fallicznym kształcie. Gdy wysiadałem z autobusu wszyscy jakoś dziwnie na mnie patrzyli. Nie obchodziło mnie to, przynajmniej nie byłem już głodny.
Komentarze (7)
Nie spodobało mi się, choć tytuł obiecujący. Nie mam pojęcia, co właśnie przeczytałam, więc nijak się nie wypowiem. Nie wiem nawet po co był tutaj Pan Żul, skoro żadnej funkcji, prócz śmierdzenia, nie spełnił. ):
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania