Bardzo zaległe TW 2.0 #3 - Święte prawo

Ocean tego wieczoru był wyjątkowo spokojny. Łagodnie falował na tle rozgrzanej kuli gazów skrywającej się za horyzont. Ten spektakl improwizacyjny przyciągał mieszkańców małej wysepki. Gdyby spojrzeć na mapę wydawałoby się, że nie istnieje. Ta maleńka kropka na niebieskim tuszu skutecznie ukrywała się tuż pod nazwą Ocean Spokojny. Dokładnie pod literą k. Była odcięta od świata, jak tylko się da, a mimo to pięć lat temu dotarł do niej Zygmunt - windziarz z Nowego Orleanu, pochodzący z Polski.

Społeczność wyspy na początku uznała go za wysłannika piekieł mającego zabić wszystkie kobiety i dzieci a mężczyzn zaciągnąć do samego diabła wulkanicznego, aby tam na zawsze mu służyć. Wszystko przez jego potwornie pryszczatą twarz wyglądającą jak pole usiane setkami wulkanów tryskających lawą. Ich język opierał się gestach i mimice twarzy oraz ruchom gałek ocznych, ale niektórzy znali w stopniu dobrym angielski. Był nieskomplikowany, więc Zygmunt bez większych problemów wchłoną, niczym gąbka, całą wiedzę by móc porozumiewać się z mieszkańcami i przedstawić swoje intencje. Sam dokładnie nie wiedział jakim zrządzeniem losu trafił na wyspę. Ostatnią rzeczą, jaką pamiętał był ogień. Zbliżający się do jego twarzy. Przez kolejne lata mężczyzna próbował zaadoptować siew nowym środowisku i przy okazji nie popaść w obłęd. Wiedział, że jego szanse na powrót do domu są nikłe, lecz mimo to nie tracił bezcennej nadziei na ratunek. Życie pośród zdziczałej społeczności, która nawet silniejszy podmuch wiatru uważała za omen śmierci, który należy załagodzić ofiarą z krwi dziewicy, nie było proste. Ich dieta opierała się głównie na znalezionym robactwie, liściach poszczególnych roślin i morskiej wodzie. Pierwszy rok był najtrudniejszy. Z drugim przyszły nowe doświadczania hartujące jego mentalność i postrzeganie matki natury jako bezduszną gadzinę czyhającą na ciebie wszędzie. Z czasem dowiedział się również o prastarej legendzie i jednocześnie świętym prawie głoszącym, że żaden śmiertelnik nie mógł postawić nogi po drugiej stronie wyspy, którą władał przeklęte wiedźmy — dusze bestialsko zamordowanych kobiet w czasie walki plemion wiele setek lat temu.

Granicę stanowił szlak drzew występujący jedynie na tej wyspie. Zygmunt początkowo nierozeznany i nadal lekko wystraszony stosował się do wszystkich zaleceń, lecz z czasem jego odwaga i pewność siebie rosła. Pryszczaty windziarz zaczął się nudzić, chodząc tymi samymi ścieżkami i rozmawiając z tymi samymi ludźmi. Tuż po świcie, gdy cała społeczność pogrążona była jeszcze we śnie. wymknął się i samotnie ruszył na drugą stronę wyspy. Podróż trwałą mniej więcej dwie godziny. Nie mógł tego określić, bo jego zegarek stanął jakieś dwa lata temu. W końcu jego oczom ukazała się naturalna granica przebiegająca przez środek wyspy. Zygmunt bez większych przemyśleń przekroczył ją i ruszył dalej ciągnięty swą bezwstydną ciekawością. W pewnej chwili jego nogi gwałtownie się zatrzymały, jakby został uwiezione w lodowej bryle. Na całym ciele poczuł lodowate dreszcze, a kiedy próbował zrozumieć co się dzieje, pojawiła się przed nim postać przypominającą kobietę. Jej szpetność i odrazę nie sposób było opisać słowami. Na twarzy zachowały się jedynie skrawki niegdyś delikatnej kobiecej skóry. Czarna maź wypływająca z ust wydzielała wręcz toksyczny, drażniący do krwi zapach. Porozdzierane szmaty zwisające na jej ramionach, skrywające stoczone przez robactwo ciało powiewały na muskającym je delikatnym wietrze.

– Twoja odwaga nie zna granic — usłyszał Zygmunt, ocierając lejący się z czoła pot. - Tyle lat czekaliśmy na wybrańca, który przejdzie przez granicę. I oto jest.

– Nie mogę się ruszyć. Moje nogi...

– Są sparaliżowane. Nie chcieliśmy, abyś zawczasu od nas odszedł. Teraz jestem wybranym wśród wielu. Ty uwolniłeś nas — Po tych słowach oboje znaleźli się w mgnieniu oka na plaży po drugiej stronie wyspy. W samym centrum okręgu utworzonego ze stosów kobiecych ciał w takim samym stanie rozkładu jak ona. Wszytki e wydawały się martwe.

– Ci głupcy zapewne powiedzieli ci o świętym prawie.

– Tak, to ich najświętsze prawo ze wszystkich.

– Ogarnęła ich ciemnota. Ich umysł nie są wstanie pojąć zjawisk, których nie rozumieją, więc uważają je za omeny śmierci. Ich przodkowie za pomocą starej magii uwięzili nas w tej części wyspy. Złamać tę barierę mógł tylko mężczyzna spoza wyspy.

- Ja jestem spoza wyspy. Ale co dokładnie zrobiłem?

– Pomogłeś nam. Zemsta jest teraz w naszych rękach — Te słowa niczym zaklęcie powróciły do życia ciała leżące na stosach.

Zygmunt patrzył bezsilnie, jak horda gnijących ciał znika z głuchym hukiem. Po chwili odzyskał władze w nogach i ruszył z powrotem do wioski. Gdy dotarł na miejsce, zrozumiał słowa wiedźmy. Cała plemnie zostało wyrżnięta. Piasek zabarwił się na kolor jaskrawej czerwieni. Nie oszczędzono nikogo. Zygmunt usiadł pośród martwych ciał i spojrzał w niebo. Wydawało mu się, że chmury układają się w napis: Koniec.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Justyska 06.07.2018
    "Ich język opierał się gestach i mimice twarzy oraz ruchom gałek ocznych" - coś się tu zepsuło a może "ich język opierał się na gestach, mimice i ruchach gałek ocznych".
    "którą władał przeklęte wiedźmy " - władały
    "jakby został uwiezione w lodowej bryle" - zostały.

    Ten poprzedni bardziej mi się podobał. Ale tak sobie myślę, bo ostatnio raczej Cię czytam, że masz fajne pomysły (mi się podobają) jakby to trochę doszlifować i może wydłużyć. Byłyby super opowiadania.
    Pozdrawiam serdecznie!4
  • marok 06.07.2018
    Ach ten szlif. Zawsze na tym przegrywam. Trza będzie się lepiej przykładać, dzięki wielkie ;)
  • Justyska 06.07.2018
    aaa i pierwszy akapit super:)
  • Agnieszka Gu 06.07.2018
    Witam,

    Podoba mnie się, ładne, barwne opisy. Fabuła też nieźle obmyślana.
    Czego mi brak: informacji o zadaniach przydzielonych w TW na początku,
    a dwa,
    to kilka drobiazgów poniżej:
    "Ich język opierał się gestach i mimice twarzy oraz ruchom gałek ocznych,..." — "Ich język opierał się [na] gestach i mimice twarzy oraz [ruchach] gałek ocznych,..."
    "Ostatnią rzeczą, jaką pamiętał był ogień. Zbliżający się do jego twarzy." — po słowie "ogień" niekoniecznie kropka, bardziej przecinek mi się widzi, bo "zbliżający..." to jakby dalsza część myśli–zdania...
    "Przez kolejne lata mężczyzna próbował zaadoptować siew nowym ..." — się w nowym

    " Z drugim przyszły nowe doświadczania hartujące jego mentalność i postrzeganie matki natury jako bezduszną gadzinę czyhającą na ciebie wszędzie." — fajne zdanie, choć końcówka, a szczególnie "na ciebie" mi się gryzie jakoś. Lepiej brzmiałby ten zapis w takiej formie, wtedy wątpliwości się rozpływają:
    " Z drugim przyszły nowe doświadczania hartujące jego mentalność i postrzeganie matki natury jako bezduszną, czyhającą wszędzie gadzinę." — z "na ciebie" można spokojnie zrezygnować, bo to w sumie wiadomo, wynika z tekstu.

    "...że żaden śmiertelnik nie mógł postawić nogi po drugiej stronie wyspy, którą władał przeklęte wiedźmy" — władały
    "Podróż trwałą mniej więcej dwie godziny." — trwała
    "W pewnej chwili jego nogi gwałtownie się zatrzymały, jakby został uwiezione w lodowej bryle. " — uwięzione. Swoja drogą "nogi gwałtownie się zatrzymały" brzmi groteskowo ;))

    "Po tych słowach oboje znaleźli się w mgnieniu oka na plaży po drugiej stronie wyspy. W samym centrum okręgu utworzonego ze stosów kobiecych ciał w takim samym stanie rozkładu jak ona. " — po [wyspy] trza dać przecinek, zamiast kropki. Tak myślę, bo "w samym centrum..." to dalsza część myśli...
    "Wszytki e wydawały się martwe." — Wszystkie
    "Cała plemnie zostało wyrżnięta." — Całe

    Końcowe zdanie, zaskakujące ;)
    Poza kilkoma literówkami, dość ładne ci to wyszło :)
    Pozdrowionka :)
  • Canulas 07.07.2018
    "Przez kolejne lata mężczyzna próbował zaadoptować siew nowym" - odstęp.

    Ten tekst mi się zlewa. Jest dla mnie papkowy. O niczym i wszystkim.
    Nie
  • marok 07.07.2018
    No tak to jest jak się staroci bierze, od razu widać.
  • Canulas 07.07.2018
    Nie sądzę, bo drugi napisany bardzo dobrze

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania