Poprzednie częściBez tytułu (na razie)

Bez tytułu (na razie) II

Siedziałam naprzeciwko niego, był na wyciągnięcie ręki. Wszystkie uczucia wróciły w jednej chwili. Byłam pewna, że to już skończone. Pomyliłam się.

 

- W czym mogę Panu pomóc? - z trudem zadałam pytanie.

 

Jego źrenice rozszerzyły się, delikatny uśmiech zagościł na jego przystojnej twarzy. Serce zabiło mi mocniej.

 

- Zostałem oszukany – wydukał po dłuższej chwili – chciałbym się dowiedzieć co mam zrobić w takim przypadku.

 

Ja też zostałam przez niego oszukana i nie szukałam sprawiedliwości w sądzie.

 

- Poproszę więcej szczegółów – odburknęłam – w jaki sposób został pan oszukany.

 

Widziałam, jak się miota i walczy sam ze sobą. Miałam niejasne przeczucie, że to, co mi za chwilę powie, nie będzie mi się podobało.

 

-Pół roku temu – głęboki wdech – dowiedziałem się, że jestem ojcem.

 

Jeżeli tak czuje się osoba, która dostaje w twarz, to wolałabym tego nie poczuć. Dupek.

 

-Pół roku temu? - zapytałam, nie mogąc się powstrzymać.

 

Michał smętnie pokręcił głową.

 

- Alka – wydukał – wiem, jak to brzmi, ale to nie jest tak, jak myślisz.

 

Nie miało znaczenia, co ja myślę. W tym momencie miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

 

- Dowiedział się Pan, że zostanie ojcem i co dalej? - pokręciłam głową i wróciłam do tematu rozmowy.

 

Znów krótka chwila milczenia i wpatrywanie się w niego.

 

- Ucieszyłem się – głęboki wdech – wszystko, było dobrze, do czasu, gdy mój syn ciężko zachorował.

 

Michaś, mój Michaś. Miałam ochotę go przytulić. Tęskniłam za nim.

 

- Proszę kontynuować – przyjęłam służbowy ton – muszę wiedzieć wszystko.

 

Wyciągnął rękę przed siebie i próbował dotknąć mojej.

 

-Mój syn potrzebował przeszczepu, ja nie mogłem być dawcą – powiedział jednym tchem – ponieważ okazało się, że to nie moje dziecko.

 

Między Bogiem a prawdą Michał był świetną partią. Miał swoją sieć z restauracjami, był przystojny i był idealnym kandydatem na męża. Nic dziwnego, że jedna z jego adoratorek postanowiła złapać go na dziecko.

 

-Możemy skierować sprawę do sądu, w której zażądamy zwrotu wszystkich pieniędzy, jakie łożył Pan na dziecko – powiedziałam po dłuższej chwili – testy DNA będą musiały zostać powtórzone.

 

W zrozumieniu pokiwał głową.

 

-Dziękuję – wydukał.

 

-Pięćset pięćdziesiąt – odpowiedziałam.

 

Był zaskoczony. Chyba nie myślał, że udzielę mu porady za darmo?

 

-Porady nie są darmowe? - zapytał z uśmiechem.

 

Pokręciłam głową.

 

Magda patrzyła na mnie niedowierzająco, gdy kazałam jej przyjąć pieniądze od Michała.

 

-Zwariowałaś – powiedziała po jego wyjściu – u nas porada prawna kosztuje sto pięćdziesiąt.

 

Wzruszyłam ramionami.

 

-No to co? - uśmiechnęłam się – przecież się nie dowie.

 

Machnęła ręką.

 

-Mów lepiej, jakiej porady prawnej chciał – wiedziałam, że umiera z ciekawości.

 

-Został wrobiony w nieswoje dziecko.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Billie 25.03.2016
    Osobiście wolę mniej dialogów, ale tutaj mi to jakoś szczególnie nie przeszkadzało :) 5
  • Klara 25.03.2016
    Ja bardzo lubię dużo dialogów. Wtedy lepiej się czyta. Ogólnie fajne opowiadanie. 5 :)
  • Nazareth 25.03.2016
    Intryga zageszcza się... Jak narazie trochę naiwne ale ciekawie opisujesz:)
  • KarolaKorman 26.03.2016
    T anonimowa 5 jest ode mnie, ale nie miałam czasu rano wstawić komentarza :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania