"Bezsenność" roz.3

Miękki kremowy szlafrok spływa po moich ramionach powoli, by w końcu bezwładnie opaść na zimną łazienkową posadzkę. Skóra, która nosi już na sobie ślady chłodu, błyszczy w świetle szklanych kinkietów. Stoję naga przed lustrem, w którym odbija się ciało zmizerniałe, pokaleczone, choć wciąż młode i tak spragnione dotyku.

 

Delikatnie przesuwam dłoń po dekolcie, przeciągając palec po dobrze widocznym na klatce piersiowej mostku. Zatrzymuję się na wysokości piersi, których sutki stwardniałe już od zimnego powietrza, niemal domagają się gorącej męskiej dłoni. Czuję w podbrzuszu narastające pożądanie. Tak bardzo tęsknię za dotykiem Wiktora. Kiedyś spragniony każdego centymetra mojego ciała nie odstępował mnie na krok, obsypując w dzień pocałunkami, a w nocy oplatając mnie ramionami jak bluszcz.

 

Dziś nawet nie spał koło mnie.

 

Dłoń podąża w dalszą drogę. Zataczam delikatne koło na brzuchu, przyglądając się zadrapaniom, które kaleczą to szczupłe ciało, a jednocześnie, tak nienaturalnie zdobią je, układając się w pajęczą sieć. Zamykam oczy i całą swą uwagę skupiam na dotyku, który staje się tak niezwykle pobudzający. Krótkie włoski wplatają się w moje palce, a miejsce, które kiedyś należało tylko do Wiktora staje się teraz moim osobistym polem zabaw. Zsuwam się na podłogę, opierając plecy o twardy front łazienkowej szafki. Moja dłoń - mój nowy kochanek.

 

„Szmata”

 

To jedno słowo stawia mnie na nogi i powoduje zupełne otrzeźwienie. Całe podniecenie opada w jednej chwili, pozostawiając mnie na podłodze jak bezbronne dziecko czekające na rodzicielską karę.

 

- Kto tu jest? – W popłochu rozglądałam się po łazience szukając intruza, który zabawiając się moim kosztem urządził sobie niezłe widowisko.

 

„Zwykła dziwka” „Tak, to ladacznica”

 

- Kto tu jest?! – krzyknęłam oczami oszalałymi i rozbieganymi po każdej ścianie, po każdym kącie. Zerwałam się z podłogi i podbiegłam do dużego, białego schowka. Rozwarłam drzwi i wyrzucając ręczniki jeden po drugim szukałam bez opamiętania.

 

„Tutaj dziwko, tutaj jestem” „On jej już nie chce, jest obrzydliwa”

 

Łzy zaczęły napływać mi do oczu i piec coraz mocniej. Głosy stawały się coraz wyraźniejsze. Rozsunęłam drzwi od prysznicu, ale był pusty. Otworzyłam okno, odgarnęłam zasłony, zajrzałam pod wannę…

 

„Głupia” „Głupia i brzydka” „Tak, obrzydliwa dziwka” „Powinni ją zgwałcić”

 

Stałam w tym samym miejscu, w którym chwilę wcześniej doznawał rozkoszy. Odkręciłam wodę i zimnym strumieniem próbowałam doprowadzić się do porządku. Zmyć łzy, które zalewały moje policzki coraz bardziej.

 

„No popatrz, popatrz jaka jesteś cuchnąca, odrażająca”, „On już jej nigdy nie dotknie” , „Szmata”, „Brudna i ohydna”

 

- Zamknijcie się! – krzyknęłam licząc na to, że może choć tym razem ucichną. Podniosłam wzrok na swoje odbicie w lustrze.

 

„ Powinna się zabić”, „Nikt jej nie chce”, „Sama musi się gwałcić”, „Zwykła dziwka”, „Zabijmy ją”, „Nie….zjedzmy ją”,

„[śmiech] o tak, zjedzmy ją”

 

Nagle poczułam świąd, nieprzyjemny świąd, który niemal pożerał mojego nowego kochanka. Spojrzałam na swoją dłoń i przerażenie zabrało mi dech. Moja dłoń pokryta była małymi robaczkami, które wżerały mi się w skórę, wpełzając pod nią i wywołując ból.

 

-Wiktor! Pomocy! - zaczęłam wrzeszczeć w pośpiechu odkręcając wodę. Była coraz bardziej gorąca, a ja mając nadzieję, że pozbędę się tym sposobem pasożytów znosiłam coraz to mocniej parzącą ciecz. Robaków było coraz więcej. Ręka coraz mocniej dokuczała, a ból stawał się nie do zniesienia.

 

- Wiktor! Na litość Boską, Wiktor! – krzyczałam, wrzątkiem próbując przegonić pasożyty. Krzyczałam ile sił , podczas gdy para wypełniła już całe pomieszczenie.

 

Nagle drzwi rozwarły się z hukiem. Wiktor wystraszony wpadł do środka łapiąc po drodze wiszący na ścianie malutki ręcznik.

- Co ty kurwa robisz?! – Odepchnął mnie od umywalki, zakręcił wodę, a rękę próbował zawinąć w ręcznik.

 

- Wiktor zabierz je! Błagam Cię, zrzuć je ze mnie! On mnie zżerają od środka! – krzyczałam próbując wyrwać rękę z mocnego uścisku ręcznika.

-Magda! Uspokój się! Spójrz, spójrz kurwa…. patrz! – krzyknął trzymając mi przed oczami moją dłoń. -Nic tu nie ma! To nie robaki… poparzyłaś sobie rękę… widzisz? – przez łzy patrzyłam na rękę z niedowierzaniem.

 

Nie było już małych czarnych robaczków. Nie było ran, ani jajek, z których się wykluwały. Widziałam natomiast ogniście czerwoną, drżącą dłoń, która pokryta była bąblami zdającymi się pulsować. Wtuliłam się w męża z całych sił. Przez moment bez odwzajemnienia, lecz gdy jego ramiona opadły w końcu na mnie i przygarnęły do siebie z tą samą czułością co kiedyś, rozpłakałam się jak małe dziecko.

 

-Chodź Madziu, musimy Cię ubrać i opatrzyć rękę – powiedział mój mąż już dużo spokojniejszy, a ja dopiero teraz uświadomiłam sobie, że wciąż jestem naga. Skinęłam tylko twierdząco głową i z całą bezradnością, rozpaczą i bezsilnością pozwoliłam zanieść się do sypialni. Tak bardzo mi wstyd…

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Anonim 09.09.2015
    niezłe to to, wciągnęło mnie i przczytałem jednym tchem, mimo że wcześniejszych rozdziałów nie zaliczyłem
    Chyba trzeba się będzie cofnąc i nadrobic zaległości :)
  • M.A. Curse 09.09.2015
    Olbrzymie DZIĘKUJĘ!!! :) teraz jeszcze chętniej zabiorę się za pisanie kolejnej części. I oczywiście zapraszam do poprzednich. Mam nadzieję, że przypadną do gustu :)
  • Markotny 09.09.2015
    świetne, a jeszcze lepsze by było bez tej "kurwy" :)
  • Anonim 09.09.2015
    w takiej sytuacji "kurwa" ze wszech miar wskazana :) ja bym nawet wykrzyknął - "Kurwa twoja w dupe jebana mać" i to by było przegięcie
  • Markotny 09.09.2015
    FilipzKonopii heh możliwe, mimo że sam na co dzień sypię nieźle na lewo i prawo, tak ten fragment ... no ta kurwa mi tu nie pasuje ;]
  • M.A. Curse 09.09.2015
    Markotny nie bądź markotny! ;) czasami trzeba sobie sypnąć łacinką.....jedno słowo kur** a tyle uczuć wyraża :P
  • Ronja 09.09.2015
    Tak bardzo mi szkoda głównej bohaterki :(. Wspaniale oddajesz jej emocje, jestem pod ogromnym wrażeniem. Do tego historia... no naprawdę porywa, a ja uważam, że naprawdę ciężko sprawić, by smutna i stonowana historia porywała. Podoba mi się twój tekst. Nawet nie wiesz jak bardzo :).
    Wyłapałam :
    "Stałam w tym samym miejscu, w którym chwilę wcześniej doznawał rozkoszy" - to chyba ona doznawała
    "On mnie zżerają od środka!" - One
    Takie drobnostki, ale mogą stopować czytelnika, a po co? :)
    Czekam na kolejne rozdziały!
  • M.A. Curse 11.09.2015
    Dzięki Ronja :-) twoje komentarze dodają mi skrzydeł! Nawet nie wiesz jak wielką radość mi sprawiasz :-) jeszcze raz dziękuję i mam nadzieję że nie zawiodę!
  • Autor Anonimowy 16.09.2015
    - "Miękki kremowy szlafrok spływa po moich ramionach powoli" przecinek między przymiotnikami; ogólnie w całym tekście brakowało przecinków, np. w starciu z imiesłowami rzucał się w oczy ich brak
    - "Rozsunęłam drzwi od prysznicu" prysznica
    - "Stałam w tym samym miejscu, w którym chwilę wcześniej doznawał rozkoszy. " doznawałam (?)
    - zdecydowanie w całym tekście rzuca się w oczy straszna ilość powtórzeń: który/która/które - nie będę wypisywać konkretnych zdań, ale jest ich aż 13; często w zdaniach sąsiadujących, a to nie pozostawia dobrego wrażenia

    Niemniej jednak, przyznaję, że tekst jest poruszający, często dogłębnie, a los bohaterki staje mi się coraz mniej obojętny - naprawdę podziwiam ją za zmaganie się z takim losem, podziwiam jej męża; przy tym szczerze współczuję.
    Co do samego tekstu, masz całkiem dobre wyważenie w dawkowaniu emocji - nie przesadzasz w żadną ze stron, czym nie zniechęcasz czytelnika, bo całość wydaje się dość realistyczna. Chwytają za serce zwłaszcza takie wstawki, jak: "Dziś nawet nie spał koło mnie."
    Nad tekstem trzeba jeszcze trochę popracować, wyeliminować błędy, ale całość zasługuje na uwagę większej ilości czytelników ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania