Biblioteka część druga z prawdopodobnych dwóch (lub trzech)
- Pierwsze pytanie, czy był pan na świecie w związku? – cichy i ciepły głos mężczyzny zdawał się być przyrodnim bratem dźwięku ognia płonącego w ognisku .
- Przepraszam bardzo… na świecie? Więc gdzie ja teraz jestem?
- W mojej biblioteczce. Gdzie pan zaraz trafi? Zobaczymy. Tymczasem proszę odpowiadać tylko na pytania, nie jest pan jedynym klientem dzisiejszego dnia. Rozumiemy się?
- Tak, naturalnie.
- No więc? Co z tym związkiem?
- Byłem sam. To znaczy po rozwodzie, jakieś dziesięć lat temu.
- Pana zawód?
- Detektyw śledczy.
- Policja? Był pan dobry w swoim zawodzie?
- Najlepszy. – W końcu pytanie dotyczyło zawodu, a nie bycia dobrym człowiekiem. Łapówki nie wliczały się w tę odpowiedź. Tak jak preparowanie dowodów, których czasami brakowało do posadzenia morderców.
- Zabił pan kogoś? – Mężczyzna siedział w swoim fotelu i wypełniał coś w dokumentach. Zdawał się nie zauważać Stone’a znajdującego się przed nim. Dopiero wobec przedłużającego się milczenia podniósł głowę. Jego czarnobrązowe oczy nie wyrażały nic. – Ilu? – zapytał po chwili.
- Czterech.
- W obronie własnej?
- Dwóch.
- Reszta?
- Przy okazji tamtych dwóch… żeby się wyładować…
- Wyładować się? Zapytam jeszcze raz, byłeś dobrym policjantem? – Spokój, z jakim się wypowiadał, sprawiał, że Stone czuł się wyjątkowo nieswojo. Podskoczył lekko, kiedy za głową usłyszał głośne krakanie.
- Nie. Brałem łapówki, podrzucałem dowody, zabiłem dwie osoby, żeby się wyładować.
- Panie Stone – głos mężczyzny naraz zmienił się z ciepłego w lodowaty – mnie się nie okłamuje. Proszę sobie to zapamiętać.
- Tak... przep...
- Wierzący? – Głos wrócił do normy. Tylko… czym właściwie była norma? Zimno głosu mężczyzny było dla niego równie naturalne co ciepło.
- Nie.
- Żałujesz czegoś?
- Przepraszam?
- Czy czegoś w życiu żałujesz?
- Tak. Tego, że nie zdążyłem pomóc dwunastoletniej dziewczynie, zanim jakiś popieprzeniec nie oblał jej kwasem.
- To przez to zacząłeś pić i ćpać? I brać łapówki?
- Skąd…?
- Odpowiedz.
- Tak. Nie mogłem sobie tego wybaczyć… to stało się, jak robiłem jeszcze w drogówce. Zatrzymałem samochód z rozbitymi tylnymi światłami, musiałem upomnieć kierowcę. Kiedy zbliżyłem się do drzwi, usłyszałem tylko: Jeśli ja nie mogę mieć mojej córki, nikt nie będzie jej miał. Oblał małą kwasem, a sobie strzelił w łeb.
- Już kończymy. Muszę wypełnić jeszcze tylko kilka luk i przejdziemy do kolejnego punktu programu.
- Jaki jest kolejny punkt?
- Zobaczy pan.
- Każdemu zadawane są te same pytania?
- Nie. Każdy dostaje pytania, które powinien dostać.
- Na podstawie czego się to wybiera?
- Na podstawie życia i śmierci.
- Zaraz… śmierci? Czy ja? – Lekkie skinienie głowy i wlepiony w Stone’a wzrok wystarczyły za odpowiedź.
Komentarze (25)
,,Łapówki nie wliczały się w tą odpowiedź" - ,,tę";
,,Spokój, z jakim się wypowiadał (przecinek) sprawiał";
,,to stało się (przecinek) jak robiłem jeszcze w drogówce";
,,Kiedy zbliżyłem się do drzwi (przecinek) usłyszałem tylko". 5:)
Czekałam na tę część! I się doczekałam. :D 5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania