To tylko nieporozumienie

Odprowadzanie pełnej energii siedmiolatki z kasztanowymi włosami oraz szafirowymi oczami, niemal takimi samymi jak moje na plac zabaw może i nie należy do zbyt ciekawych zajęć, ale niestety czasami trzeba to zrobić. Zresztą tak na dobrą sprawę to wystarczy jedynie przez mniej więcej godzinę czytać jakąś książkę oraz raz na jakiś czas zerkać na siostrę, a wszystko powinno być dobrze.

To jedna z tych łatwych i w miarę przyjemnych części dnia. Nie muszę robić miliona rzeczy jednocześnie, zastanawiając się przy tym, jak bardzo ucierpi na tym mój skromny budżet. No i na dodatek na takie wyjścia mam czas tylko w sobotę, więc nie muszę się martwić o to, że mogę nie przyjść do szkoły na czasz. Słowem, tylko przez tę godzinę w tygodniu mogę trochę odetchnąć.

Niestety po tym, jak mama umarła, nie mamy z siostrą łatwego życia. Ja muszę samodzielnie opiekować się całym domem, uczyć się, pracować oraz dbać o to, aby Jenifer nie odczuwała tego, jak beznadziejna jest sytuacja, ale ona nie jest głupia i doskonale wie o tym, że mogłoby być znacznie lepiej niż teraz. Mimo wszystko nie mogę narzekać na naszą sytuację, bądź co bądź mam dach nad głową, pełny brzuch, świeże picie, łóżko i tym podobne, a to czyni mnie bogatszą niż większość mieszkańców Zamorza. Przynajmniej jeżeli ufać temu, co można zasłyszeć od spitych chłopów w karczmach, czyli na ogół niezbyt pewnym źródle informacji.

Jednak gdybym nie wierzyła w takie miłe drobnostki, to teraz zapewne leżałabym w grobie, a reszta świata zastanawiałaby się, dlaczego popełniłam samobójstwo. Chociaż nie, co ja głupia gadam, zastanawialiby się nad tym, gdzie powinna zamieszkać Jenifer, żeby nie przeszkadzała innym w podziale moich nielicznych pieniędzy. Moje rozmyślania zostają jednak szybko i brutalnie przerwane.

— No hej, piękna. — Jakaś blondynka siada obok mnie, po czym szybko, ale z uczuciem całuje w policzek.

— Czy ty właśnie… — Spoglądam na nią zszokowana.

Nie ma co, babka musi mieć niezły tupet, skoro na dzień dobry rozdaje buziaki obcym dziewczynom. Z drugiej strony, mogę się mylić, gdyż kiedy średniego wzrostu dziewczyna z mocnym makijażem, ubrana w czarne, obcisłe ubrania zobaczyła moją twarz, jej policzki oblał rumieniec.

— O kurwa. — Odsuwa się ode mnie nieznacznie. — Pomyliłam cię z dziewczyną, wybacz.

— Czy ja wyglądam ci na chłopaka? — pytam urażona.

— Hę? — Wpatruje się ze mnie jak cielę w malowane wrota, po czym uświadamia sobie, co takiego powiedziała. — Ach cholera jasna. Mówiłam oczywiście o mojej dziewczynie. Wybacz, całą noc byłam w robocie i teraz już nie myślę.

W takim razie niech lepiej zacznie, bo jeśli naprawdę sądzi, że będę ostatnią klientką tego dnia, to grubo się myli. Postanawiam nawet nie tracić na nią cennego czasu na lekturę.

Cisza, jaka teraz zapada między nami może i nie jest zbyt miła, ale odpowiada mi o wiele bardziej niż dalsza rozmowa z nią. Jedyne co mi przeszkadza to fakt, że osoba, która projektowała ten plac zabaw, nie pomyślała o drugiej ławeczce, przez co jestem skazana na przybywanie obok tej dziewki, która po jakiś dwóch minutach decyduje się odezwać nieco przesłodzonym głosem.

— Ładna jesteś, wiesz?

Świetnie, teraz mnie na dodatek podrywa. Po prostu tylko tego mi brakowało. Nawet nie spoglądając na nią, mówię, odgarniając przy okazji brązowe loki z czoła:

— Przykro mi, ale ja nie robię tego z kobietami.

I nie zamierzam. Może i nie uważam tego za śmiertelny grzech, ale paladyni już tak, a z nimi lepiej się zgadzać, przynajmniej oficjalnie.

— I co z tego? — pyta kompletnie zbita z tropu.

Bogowie wszechmogący, jaka ona jest nieogarnięta. Jak można zadać takie pytanie? Zdecydowanie nadaje się jedynie do zawodu, jaki uprawia. Każdy inny byłby po prostu zbyt trudny dla kogoś, kto nawet nie umie dodać dwóch.

— Powiedziałaś, że jestem ładna, chociaż nawet się nie znamy — odpowiadam lekko poirytowana.

— Ach… to o tym mówiłaś — śmieje się głośno i perliście. — Bez obaw, może i to dziwne, ale mówię tak do każdej dziewczyny, jaką znam. Gdy jakaś mi się podoba, wołam na nią „śliczna”.

Obrzucam ją szybkim spojrzeniem, pełnym ciekawości. Jej postawa mówi jedno „Mam ten świat w poważaniu oraz przy okazji jestem posiadaczką boskiego ciała, więc możesz mi podskoczyć". Nienawidzę takich pustych plastików, ale przecież nie mogę jej zabronić przebywania w miejscach publicznych. Co prawda nie mam pewności, lecz niestety nie mam też dość wiele odwagi, aby spróbować.

— Swoją drogą, ja jestem Eres, a ty jak masz na imię? — Podaje mi rękę.

Przez dłuższą chwilę zastanawiam się, czy odpowiedzieć na to pytanie. W końcu nie do końca wiem, z kim teraz rozmawiam. Pomimo targających mną wątpliwości, dochodzę do wniosku, że imię to przecież jedynie słowo, więc w gruncie rzeczy nie ma się czym martwić.

— Wołają na mnie Cate.

— Cate — powtarza, zamyślając się na chwilę. — Piękne imię, moja babka miała takie.

Uśmiecha się smutno, a do jej oczu napływają łzy. Jednak chwilę później bierze się w garść i kontynuuje wypowiedź.

— Szkoda mi staruszki, ale w gruncie rzeczy, życie jest do bani, więc chyba to nawet lepiej, że umarła.

— Wybacz, ale nie pamiętam tutejszej formułki na składanie kondolencji — mówię nieco zawstydzona. — Mieszkam w tej okolicy dopiero od jakiś dwóch miesięcy.

— A tam. — Zbywa mnie machnięciem ręki. — Nie ma się czym martwić, przecież liczą się intencje, no nie?

— Nie — mówię bez zastanowienia, a widząc jej pytające spojrzenie kontynuuję. — W takich sytuacjach trzeba być kulturalnym, a żeby takim być, trzeba wiedzieć takie rzeczy.

— Sugerujesz, że nieszczera formułka jest lepsza niż to, co płynie prosto z serca?

Uśmieszek, z jakim to mówi, strasznie mnie irytuje. Nawet nie zauważam, kiedy odpowiadam jej tonem przesyconym złością na cały ten świat.

— No proszę, osoba tak mądra, jak ty, nie powinna chyba pracować jako kurwa?

Eres spuszcza wzrok, udając, że nie zrobiło to na niej wrażenia. Znam ten rodzaj milczenia, bolesny, wynikający z szoku, ale to dobrze. Wystarczy, że nie pozbiera się dopóki nie usłyszę dzwonów, a będę mogła wrócić do domu, bez krzyków siostrzyczki.

Niestety, nie wychowuję jej zbyt dobrze. Po prostu nie mam serca jej karać, poza tym skoro ma tylko godzinę w tygodniu na spotkania z kolegami i koleżankami, to chyba nie mam prawa zabierać ją stąd przed czasem tylko dlatego, że ktoś mnie zagadał. Mimowolnie poszukuję jej wzrokiem, pomimo tego, że zdaję sobie sprawę z tego, że jest w piaskownicy. Eres widząc to, znowu próbuje mnie zagadać.

— Ta dziewczyna to twoja córeczka, tak?

— Siostra — mówię chłodno, starając się nie dać po sobie poznać, że mam ochotę, aby po prostu zamilkła.

— Jesteście do siebie bardzo podobne — rzecze, a następnie dodaje jeszcze bardziej przesłodzonym głosem niż zwykle. — Jest śliczna.

Przez szok jestem w stanie jedynie tępo się w nią wpatrywać z rozdziawioną buzią, podczas gdy książka ląduje na ziemi. Na ten widok Eres zaczyna intensywnie myśleć, aż w końcu dociera do niej, co takiego powiedziała.

— O bogowie, jaka ja jestem głupia — mówi, zasłaniając dłonią usta. — Miałam na myśli takie normalne „słodka”. No wiesz, każdy tak mówi o dzieciach.

Najpierw mam ochotę rzucić się na nią, aby nauczyć ją, że nie powinno się nawet sugerować takich rzeczy, ale ostatecznie rezygnuję, gdyż nawet głupiec dostrzegłby, że mówi prawdę.

— No dobra, powiedzmy, że ci wierzę — burczę pod nosem, po czym podnoszę książkę.

Przez tę dziewkę nie mam już ochoty na czytanie, więc wstaję i próbuję podejść do siostrzyczki. Powstrzymuje mnie przed tym Eres, a konkretnie to, że chwyta mnie za ramię.

— Ej, nie obrażaj się na mnie. Ja tylko powiedziałam coś nie tak, to wszystko.

Mam ochotę ją uderzyć. Jakim prawem śmie mnie dotykać, toż to szczyt chamstwa. Patrzę na nią gniewnie, a potem zamieram zaskoczona.

Zamiast radości oraz braku przejmowania się światem, jakie do tej pory reprezentowała, widzę teraz jedynie strach oraz rozpacz.

— Ja wiem, że nie powinnam prosić o takie rzeczy, ale… — zagryza wargi, wpatrzona w czubki butów.

Mija minuta za minutą, a mnie zaczyna powoli boleć ręka, mimo to czekam aż w końcu się odezwie. Nie doczekawszy się tego po kolejnych, dłużących się w nieskończoność chwilach, znowu siadam obok niej, po czym mówię, udając spokojną i troskliwą osobę.

 

— Wszystko w porządku?

Jedyną odpowiedzią jest milczenie. Tym razem nie jestem zadowolona z tego faktu, dlatego nieśmiało obejmuję ją ramieniem. Co prawda nie czuję się teraz zbyt komfortowo, ale czuję, że właśnie to powinnam zrobić. Kiedy zaczyna płakać, nie jestem w stanie nic zrobić.

— Ja wiem… że uważasz… mnie… za głupią idiotkę — mówi spazmatycznie i niewyraźnie, a ja staram się nie zginąć ze wstydu — ale ja po… po prostu… jestem głodna… śpiąca i… i chce mi się… pić. Ona… ona mnie tu zostawiła…

To, co mówi potem, jest już totalnie niezrozumiałe. Dopiero teraz zauważam, że od jakiegoś czasu ją przytulam.

— Ona, czyli twoja dziewczyna?

Pytam idiotycznie, tylko po to, aby jakoś podtrzymać tę rozmowę. Odpowiada mi potakującym skinieniem głowy, a w tym samym czasie rozlega się dźwięk dzwonów.

Jenifer wstaje, otrzepuje się z piasku, po czym podbiega do nas. Na jej buzi maluje się ciekawość, na początku grzecznie czeka no to, aż wstanę i zaprowadzę ją do domu, ale po jakiejś minucie mówi zniecierpliwiona.

— Czy coś się stało?

— Wiesz… — mówię, zastanawiając się, jak wytłumaczyć to, co się przed chwilą wydarzyło, małemu dziecku.

Na szczęście nie musiałam, gdyż Eres, która widocznie doszła już do siebie, odkleja się ode mnie, po czym mówi lekko łamiącym się głosem.

— Wiesz co mała? — Na jej twarzy pojawia się nienaturalny uśmiech. — Nic takiego się nie stało. Po prostu… — zawiesza na chwilę głos, po czym kończy niemalże bezgłośnie. — Nieważne.

Wstaje i kieruje się w sobie tylko znaną stronę. Ja w tym czasie wstaję, po czym idę razem z siostrą do domu. Jednakże tamta dziewczyna nie daje mi spokoju, po prostu nie umiem o niej zapomnieć. Zawsze mówiono mi, abym pomagała innym, więc teraz sumienie atakowało mnie niczym dzika bestia. Oczywiście nic z tego nie będę miała, ale mimo to odwracam się i wołam do niej:

— Eres, poczekaj na mnie.

Dziewczyna odwraca się zaskoczona, a następnie niepewnie wykonuje kilka kroków w moją stronę. Najpierw szukam w kieszeni płaszcza sakiewki, a potem nagle zdaję sobie sprawę z tego, że tak może zrobić każdy. Zresztą nawet gdyby tak nie nie było, to i tak na dłuższą chwilę jej to nie pomoże. Właśnie dlatego moja dłoń zamiera chwilę przed tym, jak miałam dać jej pieniądze.

— Nie ma nic za darmo, no nie? — mówi smutno.

— Słucham? — odzywam się zaskoczona.

— No wiesz… gdzie i kiedy, to chyba oczywiste?

Śmieję się głośno i szczerze, poklepując ją po ramieniu. No tak, przecież ona ma mentalność dziecka, które nigdy nie domyśli się, że inni mogą się zwyczajnie zawahać.

— Skoro jesteś głodna, to może wpadniesz do mnie? Miejsce się znajdzie, a zupy i tak zawsze trochę zostaje.

— Naprawdę? — pyta radośnie, rzucając mi się na szyję. — Dziękuję ci!

— Nie ma za co, naprawdę — mówię nieco zawstydzona. — Może pogadamy u mnie w domu, bo ulica średnio się do tego nadaje?

— Jak tam chcesz. — Odsuwa się ode mnie na komfortową odległość, po czym podąża za mną aż do domu.

Średnia ocena: 1.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (25)

  • KarolaKorman 26.10.2015
    Przeczytałam, jednak ocenę i komentarz zostawię w innym terminie :)
  • DeadHuman 26.10.2015
    "Odprowadzanie pełnej energii siedmiolatki z kasztanowymi włosami oraz szafirowymi oczami, niemal takimi samymi jak moje na plac zabaw może i nie należy do zbyt ciekawych zajęć, ale niestety czasami trzeba to zrobić." - przecinek po 'moje' jest wręcz pożądany.
    "Zresztą tak na dobrą sprawę to wystarczy jedynie przez mniej więcej godzinę czytać jakąś książkę oraz raz na jakiś czas zerkać na siostrę, a wszystko powinno być dobrze." - z kontekstu domyślam się, że ta siedmiolatka, o której mowa była wcześniej, jest siostrą bohatera? Jeśli tak, powinieneś inaczej to zaakcentować. Na dodatek potrzeba przecinka po 'zresztą'.
    "No i na dodatek na takie wyjścia mam czas tylko w sobotę, więc nie muszę się martwić o to, że mogę nie przyjść do szkoły na czasz" - Primo: przecinek potrzebny po 'no' na samym początku. Secundo: czas.
    "Niestety po tym, jak mama umarła, nie mamy z siostrą łatwego życia." - po 'niestety' przecinka brakuje. Napraw to.
    "świeże picie" - zabiłeś mnie XD Od kiedy się tak mówi na picie?
    "Przynajmniej jeżeli ufać temu, co można zasłyszeć od spitych chłopów w karczmach, czyli na ogół niezbyt pewnym źródle informacji." - przecinek po 'przynajmniej' jest potrzebny.
    "Jednak gdybym nie wierzyła w takie miłe drobnostki, to teraz zapewne leżałabym w grobie, a reszta świata zastanawiałaby się, dlaczego popełniłam samobójstwo. " - po 'jednak' również jest potrzebny.
    "Postanawiam nawet nie tracić na nią cennego czasu na lekturę." - można na nasz język? Rekonstrukcja.
    "Cisza, jaka teraz zapada między nami może i nie jest zbyt miła, ale odpowiada mi o wiele bardziej niż dalsza rozmowa z nią." - Primo: zapadła. Secundo: przecinek potrzebny przed 'może'.
    "— Nie — mówię bez zastanowienia, a widząc jej pytające spojrzenie kontynuuję." - przecinek przed 'kontynuuję'.
    "Wystarczy, że nie pozbiera się dopóki nie usłyszę dzwonów, a będę mogła wrócić do domu, bez krzyków siostrzyczki." - przecinek przed 'bez' zbędny.
    "Po prostu nie mam serca jej karać, poza tym skoro ma tylko godzinę w tygodniu na spotkania z kolegami i koleżankami, to chyba nie mam prawa zabierać ją stąd przed czasem tylko dlatego, że ktoś mnie zagadał." - Primo: przecinek potrzebny przed 'skoro', a do usunięcia po 'koleżankami'. Secundo: 'jej', a nie 'ją'.
    "— Wiesz co mała?" - przecinek przed 'mała'.
    "Zresztą nawet gdyby tak nie nie było, to i tak na dłuższą chwilę jej to nie pomoże." - przecinek po 'zresztą'.


    Brakuje mi puenty, a wątek fantasy jest wciśnięty na chama. Mimo wszystko, nie było tak źle. Błędów ogromu nie było, były powtarzalne, a nie różne, więc w gruncie rzeczy nie mają większego znaczenia.
    Fabuła... Irytowała mnie główna bohaterka, zwyczajnie niemiła, ale później zaplusowała, aż za bardzo. Eres była może i głupia, ale bardziej przypadła mi do gustu. Mam wrażenie, że wątek z Jenifer był także odwalony, po prostu, by był, gdyż nic w tę stronę się nie rozwija. Ale! Jeśli jednak to swoisty początek nowej serii, trochę to wyjaśnia... Ale jak na pojedyncze opowiadanie to po prostu słabe - fantasy i siostra.

    Błędy: 7/10, bardzo mocne, ale jednak o jakieś dwa błędy było za mało, by móc naciągnąć do 8.
    Pomysł: 7/10, cóż, szału nie było, było statycznie, ale bez puenty. Na dodatek wątki fantasy i siostry... Zbędne. Jednakże pomysł na bitwę nie był zły, dlatego naciągnąłem już na 7.
    Całokształt: 6.5/10. Powinno być 7, ale nieco obniżyłem, gdyż styl mi się nie spodobał, zbyt prosto, żadnego polotu.
    Pozdrawiam :)
  • Slugalegionu 26.10.2015
    Dziękuję bardzo: ) Nie rozumiem tego, że martwiłeś się o to, jak odbiorę ocenę, to było okej: ) Fantasy nie jest chamskie, później będzie mi bardzo, ale to bardzo potrzebna zmiana prawa /Kto mądry pewnie wie do czego/ więc dałem fikcyjną krainę.

    Co do bohaterów, widać, że mi się udało: D Eres co prawda miała irytować, ale w sumie można ją lubić: )
  • KarolaKorman 27.10.2015
    Slugalegionu, uważnie przeczytałam i teraz oceniam :)
    Błędy;
    ,, Postanawiam nawet nie tracić na nią cennego czasu na lekturę.’’ – coś tu zgrzyta w tym zdaniu. Może; Postanawiam nawet nie tracić na nią cennego czasu przeznaczonego na lekturę.
    ,, zabierać ją stąd przed ‘’ – jej stąd
    ,, pomimo tego, że zdaję sobie sprawę z tego, że jest w piaskownicy.’’ – powtórzenie ,,tego’’. Drugi raz można było w ogóle nie używać.
    Jest też kilka brakujących przecinków, których nie wypisywałam.
    8/10
    Pomysł; nie urzekłeś mnie nim, ale nie mogę Ci zarzucić, że nie opisałeś nieporozumienia jakie zdarzyło się na placu zabaw.
    7/10
    Całokształt; początkowe zdania strasznie długie, z brakującymi przecinkami przez co mało zrozumiałe, ale całą resztę czytało się dobrze. Historia może nie jest górnych lotów, ale źle nie było.
    7.5/10
    Ocena; 23/30
  • Slugalegionu 28.10.2015
    8 + 7 + 7,5 = 23? Serio? A nie 22,5?
    Nie hańb mnie połówką znikąd.
  • KarolaKorman 29.10.2015
    Slugalegionu O matko! Nie dość, że u kogoś, chyba u Majki, nie dotarło do mnie najważniejsze zdanie w tekście, to jeszcze z matematyką u mnie na bakier :(
    Ocena jest oczywiście 22.5/30
  • Slugalegionu 29.10.2015
    KarolaKorman, nie martw się, każdemu się zdaża. : )
  • Majeczuunia 27.10.2015
    Błędy:
    Odprowadzanie pełnej energii siedmiolatki z kasztanowymi włosami oraz szafirowymi oczami, niemal takimi samymi jak moje na plac zabaw może i nie należy do zbyt ciekawych zajęć ~ przecinek po "moje"
    No i na dodatek na takie wyjścia mam czas tylko w sobotę, więc nie muszę się martwić o to, że mogę nie przyjść do szkoły na czasz. ~czas
    I wypisane przez poprzedników.
    Mocne 7/10
    Pomysł:
    Z jakiej dupy tu to fantasy?! Ja tam miałam nadzieję na jakieś normalne, nudne życie, a tu takie kurniki fantazy... Nie moje klimaty, ale nieporozumienie było, opisane okej, więc już nie mam się do niego przyczepić. Ale czadu nie było, a szkoda :(
    7/10
    Całokształt: 7/10
    Czyli gładkie 21/30
    Jako że to prolog, to pewnie jeszcze tutaj zerknę, więc życzę powodzenia i weny :)
  • Niebieska 29.10.2015
    Błędy - 7.5 - Osoby wyżej już je wymieniły.
    Pomysł - 6.5 - Interesujący, nieporozumienie też. Na początku myślałam, że opiszesz jakąś zwykłą sytuację, taki zwykły dzień nastolatki, a tu proszę, jaka niespodzianka. Nie uważam, że fantasy jest wepchnięte, ale trochę nie pasowało. Gdybyś bardziej coś opisał, przybliżył pewne sytuacje, byłoby okej. Główna bohaterka wydaje się być ciekawą osóbką, tak samo jak Eres, obie da się polubić. Zaciekawił mnie ten fragment: "Może i nie uważam tego za śmiertelny grzech, ale paladyni już tak, a z nimi lepiej się zgadzać, przynajmniej oficjalnie." - Nie wiem czemu, tak po prostu zapadło mi to w pamięć.
    Całokształt - 7 - Jeśli to naprawdę prolog, to nie mogę się przyczepić do zbyt wielu rzeczy. Jest dobrze, po prostu dobrze.
    Podsumowanie: 21/30
  • Slugalegionu 29.10.2015
    Dziękuję bardzo. : )
  • Vasto Lorde 29.10.2015
    Błędy: 7/10 Większość tych to dość banalne i głupie błędy. Gdzieś przecinka nie było, tu literówka itp.
    Pomysł: 7/10 Nie najgorszy, ale dość ciekawy. Jako, że to prolog to w sumie sam nie wiem, czy przeczytałem to do końca z sensem. Może się jeszcze sporo zmienić. Po przeczytaniu musiałem wrócić do tekstu jeszcze raz bo nie został w mojej pamięci, po prostu nie działo się nic nadzwyczajnego, co przykułoby moją uwagę. Bardzo podobała mi się...Eres. Naprawdę przypadła mi do gustu i gdybym miał plusować to opko to na pewno za nią :) Główna bohaterka zaś, była wgryzającym się psem w moje oko. Drażniła mnie i wydała mi się troszkę głupawa.
    Całokształt: Tutaj nie wiem jak to ocenić. Bitwa literacka to zwykle opowiadanie, nie prolog do nowej historii. Nie jest to zabronione, ani nic, ale ocenię to jako opowiadanie. Czyli 6/10 Nie działo się zbyt wiele, sporo informacji, gawędki i to by było na tyle. Jak na Ciebie Sługa to dość słaby tekst jeśli miałbym porównywać z poprzednimi sprzed paru ładnych miesięcy :)
    Łącznie: 20/30
  • Slugalegionu 29.10.2015
    Dziękuję za koma. Słaby, bo pisany bez weny. : / Plac zabaw mi nie leżał, ale mówi się trudno. Jak skończę oceny, a potem Pamiętniki to skrobnę kontynuację.
  • Ronja 30.10.2015
    Sakal, po gwiazdkach widzę, że masz hejtera :D
    Opowiadanie bardzo sympatyczne jak na wstępniaka do serii. Jako bitwę, to sama nie wiem jak ocenić, bo zakładam, że akcja dopiero się zacznie. No ale postaram się :).
    Błędy 7,5/10
    "Odprowadzanie pełnej energii siedmiolatki z kasztanowymi włosami oraz szafirowymi oczami, niemal takimi samymi jak moje na plac zabaw może i nie należy do zbyt ciekawych zajęć, ale niestety czasami trzeba to zrobić" - zgubiony przecinek + w moim odczuciu można by opis wyglądu wstawić w innym momencie, aby lepiej się czytało
    "mogę nie przyjść do szkoły na czasz" - czas
    "Przynajmniej jeżeli ufać temu, co można zasłyszeć od spitych chłopów w karczmach, czyli na ogół niezbyt pewnym źródle informacji." - jeśli źródłem jest karczma to jest ok, ale wydaje mi się, że chodzi jednak o chłopów. czyli pewnego źródła informacji.
    "kiedy średniego wzrostu dziewczyna z mocnym makijażem, ubrana w czarne, obcisłe ubrania zobaczyła moją twarz, jej policzki oblał rumieniec." - widzi, oblewa, bo piszesz w teraźniejszym
    "Postanawiam nawet nie tracić na nią cennego czasu na lekturę." - chyba pomyłka przy korekcie. Bez "na lekturę"
    "kto nawet nie umie dodać dwóch" - chyba lepiej by brzmiało "dodać dwóch do dwóch" lub do iluś tam albo "nie wie ile to dwa plus dwa".
    " widząc jej pytające spojrzenie kontynuuję." - przecinek bo dwa czasowniki
    "nie pozbiera się dopóki nie usłyszę dzwonów" - przecinek
    "Co prawda nie czuję się teraz zbyt komfortowo, ale czuję, że właśnie to powinnam zrobić" - czuję/czuję, można zamienić drugie na "w głębi duszy wiem..." czy coś takiego
    "na początku grzecznie czeka no to, aż wstanę" - na to
    "Wstaje i kieruje się w sobie tylko znaną stronę. Ja w tym czasie wstaję, po czym idę razem z siostrą do domu." - wstaje/wstaje, w ogóle to drugie zdanie mi nie gra, napisałabym np. "W tym samym czasie ja również się podnoszę, po czym ruszam (daje do zrozumienia, że bohaterka nie jest już trzy przecznice dalej) z siostrą do domu."
    "Zresztą nawet gdyby tak nie nie było" - przecinek
    " to i tak na dłuższą chwilę jej to nie pomoże. Właśnie dlatego moja dłoń zamiera chwilę" - chwilę/chwilę na moment zamiera, albo na dłuższą metę
    Niby trochę tego wypisałam, ale jak już pewno zauważyłeś większość to moje luźne uwagi. Było trochę powtórzeń, ale prócz tego właściwie nic, co by mi utrudniło znacznie odbiór tekstu. Czytało się naprawdę przyjemnie, mile mnie zaskoczyłeś Slugo :D

    Pomysł 6/10 - Nie jest to nic nadzwyczajnego, ale udało ci się fajnie ugryźć całą sytuację. Tekst niby krótki, ale zgrabnie nakreśliłeś sytuację bohaterów, nie było to wciśnięte na siłę, a naturalnie wypływało w toku fabuły za co plusik. Mimo wszystko, po przeczytaniu czuję spory niedosyt. Ja rozumiem, że jest to część jakiejś większej całości, ale biorąc pod uwagę ten tekst jako oddzielne opowiadanie, to jest ono trochę o niczym. Jest dziewczyna z trudną sytuacją rodzinną i finansową, jest druga, też w trudnej sytuacji, spotykają się, rozmawiają, w jakiś sposób zbliżają do siebie i koniec.

    Całokształt 7,5/10 - Mimo, że sam pomysł był czymś, co przykuwa uwagę, to sposób w jaki go opisałeś przypadł mi do gustu. Bohaterki są żywe (może mogą trochę irytować, zwłaszcza protagonistka, ale któż jest idealny?), dialogi naturalne, cała sytuacja naprawdę mogłaby mieć miejsce, niekoniecznie w świecie fantastycznym :)). No i cóż, po prostu dobrze się to czytało.
  • Slugalegionu 30.10.2015
    A może po prostu komuś się nie spodobało opko? Po co ten atak w stronę tych, którzy dają jedynkę?
  • Ronja 30.10.2015
    Slugalegionu, tak mogło być, konstruktywna krytyka wyrażona kliknięciem jednej gwiazdki zawsze pożądana. Tylko czemu, czemu, czemu... ja piszę taki obszerny komentarz, a ty odnosisz się wyłącznie do tego ;_;?
  • Slugalegionu 30.10.2015
    Ronja, bo uzupełniam tabelę wyników. Jak skończę to robić, to przeczytam więcej niż wstęp. : P
  • Slugalegionu 30.10.2015
    No dobra, odpowiadam, ale nie wiem, czy jest jeszcze sens.
    Błędy są nieponumerowane, teraz nie mam jak się wygodnie do nich odnosić ;_;.

    1) "Postanawiam nawet nie tracić na nią cennego czasu na lekturę." - chyba pomyłka przy korekcie. Bez "na lekturę" ~ Nie, nie pomyłka przy korekcie, a słaby poziom.
    2) "kto nawet nie umie dodać dwóch" - chyba lepiej by brzmiało "dodać dwóch do dwóch" ~ Tak miało być... Moja wina.
    3) "Zresztą nawet gdyby tak nie nie było" - przecinek ~ A dubla mi pokazać to już nie łaska?
    4) [...] niekoniecznie w świecie fantastycznym. ~ Mówiłem już nie raz, fantasy będzie mi potrzebne później.

    No i tyle. Dłużej nie umiem, bo to przecież Twoja opinia, więc nie rozumiem, czemu miałbym się co do niej wypowiadać.
  • Ronja 30.10.2015
    Aha, no tak. W sumie 21/30. Przepraszam, jest 1:30 i już trochę niedomagam.
  • Anonim 31.10.2015
    "że mogę nie przyjść do szkoły na czasz" - czas

    Błędy: 9,5/10 czasami nie rozumiałam o co chodziło w zdaniach, miałeś takie jedno zdanie z lekturą, które należało by zrekonstruować,
    Pomysł: 4/10 Kompletnie się zawiodłam na twojej wyobraźni, jaką nam zaprezentowałeś podczas ostatniej bitwy i w opowieściach, pomysł był nijaki, zupełnie bez polotu, emocji, napięcia, śmiechu, ekscytacji, czy nawet zwykłego zadowolenia, czułam się tak, jakbym czytała lekturę szkolną, którą muszę przeczytać... SługoLegionu, jakim cudem to ci się udało to nie wiem. Poprzednie twoje teksty, miały to "coś", a tego tutaj zwyczajnie zabrakło, miałam dziwne wrażenie, że pisałeś na przymus, ponieważ musisz coś napisać. Nie widziałam postaci, nie widziałam w tym wszystkim nawet dziecka, na co liczyłam. Pokazało się raptem chyba tylko dwa razy i tylko wiem o nim tyle, co napisałeś na początku w pierwszy zdaniu. Jeśli chodzi o główną postać, to była taka nijaka. Nie pokazałeś mi dokładnie jej uczuć, wiedziałam o niej tylko tyle, że jest znudzona życiem, powtarzała to wciąż i wciąż, a ja za każdym wciąż się bardziej nudziłam. W dodatku samo spotkanie z ową nieznajomą wywołało u mnie zdziwienie, które potem przerodziło się w dezorientację, nie rozumiem tej sytuacji, podobnie jak nie potrafię pojąć jej postaci, za mało według mnie tutaj nam wyjaśniłeś względem tej postaci. Nie czułam także placu zabaw, wiedziałam, że na nim są, ale mój obraz w głowie pozostał na jednej ławce, która mogłaby być większa, ale nie jest... I tylko tyle zostało mi z twojego pomysłu. Żadnych wrażeń, żadnych emocji, które ponoszą mnie i zmuszają do zastanowienia.
    Całokształt: 6/10 "Lektura" choć zwyczajnie nudna, jest dobrze napisana i za to trzeba przyznać ci punkty, ponieważ nie tylko pomysł się liczy tutaj. Brakowało mi emocji, naprawdę. Jakichkolwiek, które byłabym w stanie zatrzymać i sprawiłyby, że mogłabym rozmyślać o losach bohatera. Naprawdę nie rozumiem co się z tobą stało, może to wina tematu i złego dnia? Nie wiem, a nie chcę dalej gdybać. Był początek, było zakończenie, historia więc jest w miarę zamknięta. Nie było przeskoków czasowych, plac zabaw... no był, ale nie czuło się go w ogóle. Na początku myślałam, że przedstawiona przez ciebie główna bohaterka jest chłopakiem... Załamałam ręce. Oczekiwałam jakiegoś pomysłu podobnego do krakena, czegoś co mogłabym zapamiętać na dłuższy czas, a teraz miałam wrażenie takie szkolne: wykuć, zdać, zapomnieć.

    Całość: 19,5
    Trzymam kciuki na wenę w bitwach! Mam nadzieję, że następnym razem ruszysz moją wyobraźnią :)
  • Slugalegionu 31.10.2015
    1) miałam dziwne wrażenie, że pisałeś na przymus, ponieważ musisz coś napisać. ~ Mówiłem to już Vasto. To wina tematu, nie miałem na niego weny, więc napisałem romansidło... Nieporozumienie jakie chciałem zrobił byłoby lepsze, ale ten Twój plac zabaw... Ja nienawidzę takich miejsc w opowiadaniach, poza tym wytrąciłaś mi dobre fantasy z ręki takim warunkiem, więc nie dziw się, że słabo. : / Tyle z obrony i ataku.
    2) Jeśli chodzi o główną postać, to była taka nijaka. ~ O to chodzi. W reszcie serii ma być kontrast między zimną i pozbawioną charakteru Alex, a żywiołową i głupią Eres.
    3) Brakowało mi emocji, naprawdę. ~ Skąd na placu zabaw emocje? Jedyny sposób, abym je upchnął, to hejt na krzykliwe dzieciaki...
    4) Naprawdę nie rozumiem co się z tobą stało, może to wina tematu i złego dnia? ~ Zły dzień, poważnie? Miałem o wiele więcej niż 24 godziny... Miało nie być głaskania...
    5) Kraken nie był dobry, na pewno nie ze swoim tragicznym końcem i pisaniem na kolanie. Odwalcie się w końcu od tego pomysłu.

    Podsumowując, jeśli nie mogę dobrać sobie dobrego świata, to moje postacie, wątki, emocje i tym podobne nawet nie spróbują tego ocalić. A plac zabaw nie jest moim światem.

    /Ironia/ Czyli tak, to wina tematu. /Koniec ironii/
  • Anonim 31.10.2015
    Slugalegionu,
    1. Temat tematem, nie wolno na niego zwalać, skoro zgłosiło się udział w bitwie z owym tematem.
    2. Jeśli o to chodziło to wyszło ci pokazanie tego kontrastu, jednakże to własnie ten kontrast wywołał u mnie niesmak, był zbyt bardzo nakreślony.
    3. O! Nawet jeśli! To byłoby coś, cokolwiek, nawet obraźliwe, nawet niegrzeczne i złe, tak. Takich emocji mi brakowało, nie ważne, że byłyby one negatywne, one by były, byłoby wtedy czuć ten plac zabaw, dałabym ci wtedy nawet plusa za to, że zerknąłeś na to z perspektywy osoby, która nie lubi dzieci. Inna perspektywa, inność pomieszana z emocjami. Tego oczekiwałam.
    4. Nie ma tutaj głaskania, SługoLegionu. Nie przesadzaj, proszę. Napisałam tak, jak myślałam, mam ci to tłumaczyć kolejny raz?
    5. Ja się nie odwalę, proszę nie ingerować w moje zdanie. Dla mnie, moim zdaniem, według mojej własnej prywatnej opinii, bez skazu twojego "widzimisię", kraken był dobry. Proszę się z tym 1. pogodzić 2. nie pogodzić, ale nie ingerować w moją opinię

    Podsumowując: temat ci nie leżał, pisałeś bo chciałeś wziąć udział w bitwie, czyt. nieważne jaki temat, racja?
  • Slugalegionu 31.10.2015
    Tak, bo mimo atmosfery lubię Bitwy. Pod nimi zawsze znajdzie się parę dobrych komentarzy.
  • Slugalegionu 31.10.2015
    3) Tyle że to zarys zbyt trudny jak dla mnie. Ja nie odnajduję się w pisaniu o świecie, jaki nas otacza, potrzebuję magii, alchemii, potworów, nowych wierzeń. No i przede wszystkim. Bohater musi mieć co najmniej trzydziechę na karku, wtedy z odpowiednią historią lub profesją mogę darować sobie jego emocje, a więc emocje ogółem. Jak widzisz, moje pisanie o nich jest... nawet brak mi słów, aby opisać to, jak złe ono jest.
  • Anonim 31.10.2015
    Slugalegionu, w takim razie trzymaj się swoich plusów, przekształcaj je tak, by pasowały do tematu. "Wyobraźnio rusz !" - krzyknij i rób z placu zabaw wojnę fantasy, spraw, że huśtawka będzie portalem między światami, a plac zabaw miejscem, gdzie co roku spotykają się demony, alchemicy i czarodzieje po zmroku, albo o świcie, obojętnie.
    Jednak... gdybać teraz można, a już po bitwie. Już nic na to nie poradzimy
  • Slugalegionu 31.10.2015
    Efria, a zresztą nieważne...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania