Biwak

Pewnego letniego weekendu sześcioro przyjaciół wyjechało sobie do lasu na swój własny biwak. Wyjechali około godz. 19:00. Na drogach było pusto, nikogo to jednak nie zdziwiło.

 

Bartek (najstarszy z grupy przyjaciół) zaplanował miejsce biwakowania w którym był tylko raz, i zbytnio nie potrafił tam trafić. Jeździli w kółko przez około 2 godziny, lecz chłopak bał się powiedzieć innym, że się zgubili. Wtedy Maja zorientowała się, że tą drogę widziała już chyba ze cztery razy.

 

Chłopak wreszcie powiedział prawda, że nie wie gdzie są... Reszta bardzo się przestraszyła, Adam (najmłodszy z grupy) próbował zadzwonić po pomoc, jednak w lesie którym się znaleźli nie było zasięgu. Było coraz ciemniej, a ze środka lasu zaczęły wydobywać się różne odgłosy. Bartek pocieszał przyjaciół, że wszystko będzie dobrze, a na razie mogą się przespać w aucie, a rano zobaczą co będzie dalej...

 

W środku nocy Ania usłyszała cienki głosik " Uciekajcie stąd." Dziewczyna wystraszyła się i obudziła resztę. Oni jej nie uwierzyli i kazali się jej położyć spać. Ania tez przez chwilkę uważała, że to tylko urojenia. Nagle wyjrzała przez szybę samochodu i zobaczyła białą postać, która wisiała nieruchomo w powietrzu. Anka szybko schowała się i zaczęła krzyczeć. Bartek wystraszył się i spytał się co się stało, a ona rzekła:

 

- Widziałam coś w lesie...To była biała postać która wisiała nieruchomo w powietrzu.

 

- To niemożliwe - powiedział Bartek wyglądając przez szybę - tu przecież nikogo nie ma.

 

- Ale widziałam coś... nie kłamię, naprawdę!

 

Grupa przyjaciół nie wiedziała czy dziewczyna mówi prawdę, czy może robi sobie z nich głupie żarty. Nastał ranek, wszyscy byli bardzo zmęczeni po wczorajszej nocy. Nagle Maja zaczęła krzyczeć, bo zobaczyła martwe ciało Ani.

 

Bartek i Adam wysiedli z auta, a na dachu leżała kartka z napisem "Wy będziecie następni."

 

- Musimy stąd spadać - powiedział Adam. Aneta z Wiktorią go wyśmiały.

 

- To nie są żarty! - krzyknęła Maja - spadamy stąd!

 

- A dokąd pójdziemy? - spytała Aneta - nawet nie wiemy, gdzie jesteśmy.

 

- Byle dalej stąd! - dokończył Adam - Bartek, prowadź!

 

Bartek wsiadł za kierownicę i ruszył. Jeździli w kółko, dopóki Aneta nie zorientowała się, że coś tu nie gra.

 

- Nie możemy wyjechać! Utknęliśmy!

 

- Siedźcie w aucie! - powiedział Adam - ja i Aneta wysiadamy, żeby poszukać mostu czy czegokolwiek, za pomocą którego możemy się stąd wydostać.

 

- Nawet o tym nie myśl! - wrzasnęła Maja - idź sam, a Anetę zostaw w spokoju!

 

Adam poszedł głębiej w las. Aneta została z grupą. Mijały minuty, godziny, a Adama nadal nie było.

 

- Pójdę go poszukać! - powiedział Bartek - Aneta, jakby co to ty prowadzisz samochód!

 

Bartek poszedł, tak więc w samochodzie zostały jedynie Aneta, Maja i Wiki. Minęło kilka chwil, gdy Bartek wrócił do reszty swojej grupy.

 

- Zwłoki Adama wiszą na drzewie! - wyszeptał blady jak trup, którym zapewne miał się niedługo stać - Zamknijcie auto i siedźcie w nim, póki nie wrócę. Maju, idź ze mną!

 

Maja, która była dziewczyną Bartka, poszła z nim. Nastał wieczór, a oni ciągle nie wracali.

 

- Wiki! - powiedziała Aneta - musimy ich poszukać! Idziesz?

 

- Idę! - odparła Wiktoria. Dziewczyny poszły w stronę lasu. Nagle Wiki dojrzała coś w oddali.

 

- Patrz, Aneta! - wrzasnęła - to ta postać, którą widziała Ania!

 

Niepotrzebnie wrzeszczała, gdyż duch odwrócił się w ich stronę. Nie, nie była to mała dziewczynka, lecz osoba dorosła, z czarnymi jak heban włosami i zakrwawioną koszulką.

 

- Wiać! - ryknęła Aneta i rzuciła się w stronę lasu. Postać pobiegła za nimi. Po drodze dziewczyny napotykały ciała swoich kolegów i koleżanek, nieludzko zmasakrowane.

 

- Tam! Most! - krzyknęła Wiki. Aneta rzuciła się w jego stronę, ciągnąc za sobą koleżankę. Biegły tak i biegły, jednak już po chwili okazało się, że postać nie może przejść poza most.

 

- Uff... - westchnęła Aneta - udało się.

 

Dziewczyny, pytając się przechodniów o wskazówki, wkrótce dotarły do swoich domów. Tej nocy nocowały u Wiktorii. Za tydzień odbył się pogrzeb ich kolegów i koleżanek. Nigdy nie znaleziono ciał, a więc zrobiono podróby. Kiedy wieczorem dziewczyny udały się na cmentarz, żeby zapalić znicz na grobie Mai, ujrzały kartkę ze śladami krwi. Przeczytały tam napis:

 

"Tym razem wam się upiekło".

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania