Black Rose

-Witaj- odezwałam się gdy tylko on wszedł do mojego gabinetu. Po jego twarzy mogłam wywnioskować, że nie był zbyt przekonany co do swojego bezpieczeństwa będąc w jednym pokoju ze mną.

Popatrzył się na mnie a ja na niego. Po chwili odwrócił speszony wzrok i zagryzł delikatnie dolną wargę.

-Wygrałam!- zawołałam radośnie niczym dziecko na placu zabaw.

-C-co?- zapytał cichutko, jestem pewna, że gdyby nie wyczulone zmysły, nie usłyszałabym go.

-Oh, daj spokój. Dopiero co zabiłeś człowieka w jakiejś brudnej uliczce a teraz się jąkasz? - prychnęłam niezadowolona- Czyżby mija nowa zabaweczka się popsuła? - wychyliłam się lekko w jego stronę robiąc sztucznie zaciekawioną twarz.

-N-nie, ja tylko y-ymm...!- przerwała mu kula przelatująca przed jego nosem.

-Ah te dzisiejsze pistolety, nic tylko same wystrzeliwują, właśnie dlatego wolę sztylety. Są takie ostre i tnące.- powiedziałam wycierając lufę czarnego pistoletu.

Przełkną ślinę a w jego oczach zalśniła słodka rozpacz.

-Dlaczego?! Dlaczego to robisz?! Chcesz mnie zabić?! W takim razie to zrób!- Krzykną na mnie.

-Po co?- zapytałam od niechcenia

Przez jego ciało przeszedł dreszcz spowodowany tymi wszystkimi emocjami. Jeszcze chwila i osiągnę swój cel.

-Dlaczego ja?- zapytał zmęczonym głosem

-Zaciekawiłeś mnie, to chyba oczywiste- uśmiechnęłam się kpiąco- Ale skoro chcesz wiedzieć, to ci powiem.

 

Siedziałam na gzymsie jakiegoś budynku i wpatrywałam się w nocne niebo, gdy usłyszałam kroki dwóch osób. Z doświadczenia wiem,że byli to chłopcy w wieki 16-17 lat, czyli zbliżonym do mojego. Nie wzruszona postanawiałam wrócić do domu gdy usłyszałam jakiegoś mężczyznę. Mówił a raczej krzyczał do chłopaków aby dali mu pieniądze i inne kosztowne rzeczy.

Postanowiłam się przyjrzeć owej sytuacji, więc już chwilę później widziałam uczestników zdarzenia. Wyższy z nich miał ciemne włosy i zielone oczy. Ubrany był w koszulkę z jakimś zespołem i czarne spodnie. Drugi natomiast miał a sobie szarą bluzę i ciemne jeansy. Mężczyzna był ubrany w czarny płaszcz który pozostawia wiele do życzenia.

-Nie karzcie mi strzelać i oddajcie pieniądze!- wykrzykną. Jestem jednak pewna, że za tak trzęsącymi się rękami dużo nie zdziała.

-Patrz jak to się robi, Negi- powiedział wyższy. Teraz byłam naprawdę ciekawa.

Podszedł do mężczyzny spokojnym krokiem i bezczelnym uśmiechem.

A pistolet? Wystrzelił proso w głowę chłopaka który umarł w wesołym wyrazem twarzy.

-Dim!- znaczą płakać drugi i pochylił się nad rzekomym "Dimem"

W tym czasie facet uciekł pozostawiając pistolet. A ja? Ja poszłam sobie do domu spać.

Nazajutrz w gazecie było już opisane zdarzenie którego byłam świadkiem.

Wieczorem znów postanowiłam się włóczyć po mieście. Po zabiciu 'entego frajera poszłam w stronę miejsca przestępstwa. W pewnym momencie usłyszałam czyjeś szybkie kroki, oczywiście poszłam w tamtą stronę. Zdziwienie me było wielkie gdy zobaczyłam chłopca z wczoraj trzymającego zakrwawiony nóż i tamtego faceta pokrytego własną, szkarłatną krwią.

Słodko.

 

-I jak, teraz rozumiesz?- zapytałam paląc papierosa.

-Nie zabiłem go- powiedział odstawiając kieliszek.

W sumie to nie wiem w którym momencie pojawił się alkohol i papierosy, ale nie przeszkadzało mi to.

- Oh, daj spokój, jesteś morderców. Nie wydamy cię policji- zaśmiałam się

-W takim razie czego ode mnie chcesz?

- Widzisz, tu panuje pewien rodzaj wymiany. Ty będziesz dla mnie zabijał a ja w zamian będę tuszować twoje zbrodnie a w razie potrzeby pociągnę za kilka sznurków aby cię wyciągnąć z więzienia i innego gówna. Więc jak, Black Rose?- podałam my pistolet.

-Ty naprawdę wiesz jak zdobyć władzę i sojuszników. Pamiętaj jednak, że im wyżej postawisz swój tron, tym mniej stabilna będzie konstrukcja.- odebrał ode mnie broń

-W takim razie, spraw żebym spadła- rzuciłam mu wyzwanie

-Z przyjemnością, Mirra...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania