Bliżej niż Blisko
- Uwielbiam tę piosenkę! - Poderwała się z łóżka. Była zbyt pijana, by zrozumieć, jak chłodno zmieniła temat.
Furkanowi zrzedła mina, nie o taką odpowiedź mu chodziło. Wiedział jednak, że musi być delikatny w takich sprawach. Postanowił przeczekać. Ona natomiast śpiewała coś pod nosem.
- Rozumiesz tekst? - zapytała w końcu.
- Nie za bardzo... - odrzekł spokojnym głosem. - O czym jest?
- O bliskości...
Spojrzał na nią, kiwając głową, ale nic nie odpowiedział. Być może powinno ją to zniechęcić, lecz ona nadal wiła się w rytm muzyki. Postanowił zaryzykować i zbliżył się do niej odrobinę. Tym niewinnym wzrokiem próbował przewiercić jej duszę. Była pijana, a jednak przeraziła się.
- To dla mnie za blisko - powiedziała cicho.
- Co mówi tekst piosenki? - zapytał, nie spuszczając z niej wzroku.
- Przestrzeń to wymysł człowieka, który boi się bliskości... - wypowiedziała każde słowo ze szczególną starannością.
- Czym jest przestrzeń? - zapytał.
- Przestrzeń to...
- Czym jest przestrzeń? - powtórzył, przerywając jej.
Zrozumiała. Umilkła. To ona była tym człowiekiem. Ciągle patrzył w jej oczy. Wreszcie zdobył się na odwagę; uniósł prawą dłoń i zbliżył ją do jej policzka. Śledziła dokładnie każdy jego ruch i próbowała nie drżeć. Ujął jej twarz w dłoń w taki sposób, że jego kciuk dotykał jej ust.
- Chciałbym cię pocałować... - spróbował raz jeszcze.
- Rozmawialiśmy już o tym - rzekła po chwili namysłu.
Biła się z myślami, a poziom alkoholu we krwi wcale jej nie pomagał. Pamiętała tylko to, co zdążyła sobie wtłuc do głowy przed tym całym szaleństwem. "Jesteś silna. Nie daj się." - wirowało w jej głowie pomiędzy innymi myślami.
- Wiesz, że mam kogoś... - powiedziała to w końcu.
- Posłuchaj, chciałbym móc zostać tutaj w Polsce i zrobię wszystko, żeby tu wrócić. Chciałbym być z tobą... - Nie zważał na jej słowa.
- A ja chciałabym żyć tak beztrosko jak ty, ale muszę być odpowiedzialna za decyzje, które podejmuję. Zrozum, chciałabym, ale nie mogę. - Przetrzeźwiała odrobinę i zaczęła wreszcie myśleć.
- Nie rozumiem. Myślę, że możesz zrobić wszystko to, co chcesz.
- Nie w tym świecie. - Podniosła się do pozycji siedzącej.
- Połóż się... - rzekł proszącym tonem.
Zrobiła to, o co ją prosił, lecz szybko tego pożałowała. Spodziewała się kolejnej dawki przekonywującego bełkotu, tymczasem Furkan nie mówił nic. Patrzył tylko to w jej oczy, to na jej usta. Zrozumiała, jak bardzo tego chce i wystraszyła się tego uczucia. Znów musnął jej usta palcem i przeszedł ją dotkliwy dreszcz. Coraz wolniej mrugała, rozkoszując się jego dotykiem. Pragnęła się poddać uczuciom, ale jej świadomość walczyła dzielnie.
- Powiedz coś, proszę...
- Ale co? - uśmiechnął się.
- Cokolwiek, powiedz cokolwiek, bo inaczej...
- Co inaczej? Wiem, że też tego chcesz... i wiem, że w końcu cię pocałuję - rzekł pewniej.
Obudziła się z okropnym bólem w łydce.
- Aaaa, pieprzony skurcz! - jej krzyk obudził przyjaciółkę.
- Co się dzieje? - Ledwie otworzyła oczy.
- Skurcz, znowu... Alko wypłukał mi magnez. - Wstała i podeszła do stolika, by napić się wody.
- Biedna... Przynieść ci coś? - przyjaciółka zapytała troskliwie.
- Nie, dzięki, już lepiej... Położę się jeszcze na chwilę.
Wolnym krokiem powróciła do łóżka i delikatnie położyła głowę na poduszce. Powoli jej świadomość zaczynała powracać. Wspomnienia z zeszłej nocy uderzały ją jak pociski. Próbowała im zaprzeczyć, lecz były tak realne i żywe, że straciła nadzieję na brak wyrzutów sumienia. Zaczęła kręcić głową.
- Co ja narobiłam... - Bezsilność kipiała dźwiękiem jej słów.
- Wiedziałam - odrzekła przyjaciółka.
- Co ja sobie, do cholery, myślałam? - wrzeszczała na siebie.
- Przestań, proszę cię, nic się takiego nie stało.
- Nie pocieszaj mnie...
Zerknęła na swoje dłonie i odetchnęła ciężko. Wstała po raz kolejny i zaczęła czegoś szukać. Stolik zawalony był różnymi rupieciami, poczynając od zeszytów, a kończąc na puszce po piwie sprzed tygodnia. Przeczesywała kącik skrupulatnie, aż w końcu znalazła swój skarb.
- Jest! - wzięła w dłonie pierścionek zaręczynowy.
Uśmiechnęła się do siebie. Według jej ideologii poczucie winy miało zniknąć po założeniu pierścionka. Był to dla niej symbol przemiany. Powracała w ten sposób z alternatywnego świata do rzeczywistości. Zadowolona ujęła go delikatnie i już miała wkładać go na palec, gdy nagle uczuła przenikliwy ból w łydce. Pierścionek upadł na podłogę.
Koniec.
Początkowo miałam inny plan na to opowiadanie, ale ostatecznie postanowiłam zakończyć je na tym etapie. Mam nadzieję, że się podobało i dziękuję, że czytaliście :) :)
Komentarze (12)
"- Nie w tym świecie" - kropka
"ledwie otworzyła oczy." - Ledwie*, bo to czynność niemówiona
"- Co ja sobie do cholery myślałam?" - "do cholery" powinno być we wtrąceniu
"Według jej ideologii, poczucie winy miało" - bez przecinka
"Zadowolona, ujęła go delikatnie" - bez przecinka
Bardzo ciekawe zakończenie, choć szkoda, że wszystko zakończyło się tak szybko. Ciekawie pomyślałaś z tym metaforycznym wydźwiękiem. Szkoda mi tylko, że oboje bohaterów tak mnie rozczarowało. Furkan tym, że naciskał, a jego obiekt westchnień dlatego, że uległ, wiedząc, że tym samym zdradzi swoje uczucia względem innego mężczyzny. Tak to przykro zabarwiłaś, podoba mi się jednak bardzo ta puenta, za nią wielki plus. Ogółem bardzo miło czytało mi się ten krótki zbiorek, jedynie ta część zamiast rozweselić, odrobinę zasmuciła, ale to nie zmienia faktu, że mi się podobała. Zostawiam 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania