...

...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Canulas 12.03.2018
    Przeczytałem z naprawdę dużym zaciekawieniem. Bardzo mądry, ładnie napisany tekst.
  • Justyska 12.03.2018
    Dziękuję za odwiedziny. Cieszę się, że udało mi się wzbudzić ciekawość :)
  • Dekaos Dondi 12.03.2018
    Intrygujący tekst, ładnie napisany. Przeczytałem dwa razy. Tak sobie myślę, że absolutna wolność dla każdego - to dla nikogo. Byłby chaos na świecie. To raczej możliwość wyboru - w pewnych nieprzekraczalnych ramach. Pragnę zabić - to zabiję, ukraść to ukradnę...itp. Tak nie może być. A poza tym, jak coś się zyskuje, to jednocześnie coś się traci. Mój wybór nie powinien burzyć wyboru - drugiego.
    Stop, bo zanudzę. Potrafisz pisać ciekawie, o ''prostych sprawach''. Początek trochę mi się kojarzy z moją opowiastką: Mostek Światów
    Pozdrawiam. 5→rzecz jasna.
  • Justyska 12.03.2018
    Zgadzam się z tym, że nie istnieje wolność idealna, bo jesteśmy zbyt ograniczeni pod wieloma względami. O tym właśnie jest ten tekst. Po pierwsze ograniczają nas potrzeby fizjologiczne po drugie społeczeństwo, opinia itp. Bohater uświadomił sobie, że jedyne w co wierzyl nie istnieje, że wybory których dokonywał nie były wcale wolne, że spełniał tylko rolę społeczna. Zapętlił się.
    Dziękuję za poświęcony czas,,:)
  • Elorence 20.03.2018
    Tekst mądry i prawdziwy - w jakimś stopniu.
    Martwi mnie jednak, że ludzie wcale nie marzą o niektórych posadach, bo ja zawsze chciałam zostać nauczycielką, albo kobietą, która pracuje w biurze. Wymarzyłam sobie piękne koszule, spodnie i spódnice. Oczywiście, chciałabym jednocześnie zostać prawdziwą pisarką i wydać książkę, ale w życiu hamują nas pewne ograniczenia. Nie można mieć wszystkiego. Trzeba z niektórych rzeczy rezygnować, bo nie da się żyć powietrzem i karmić się jedynie marzeniami - to prosta droga do depresji, a na co ona komu?
    Zmusiłaś do refleksji, więc tym bardziej wstawiam zasłużoną piąteczkę :)

    Dużo dodajesz tekstów, piszesz i w ogóle - zazdroszczę. Chciałabym być tak zorganizowana przy dziecku :)
    Pozdrawiam!
  • Justyska 20.03.2018
    Dzięki za uznanie. Czasem piszę przy smażeniu naleśników, albo mieszając makaron.. taka desperacka potrzeba posiadania własnej przestrzeni :) tylko czekać, aż zaleje czymś laptopa. haha.
    A organizacja przyjdzie z czasem. Przy pierwszym dziecku miałam urwanie głowy, bo chciałam być taką mamą zapiętą na ostatni guzik, porządek w domu, pomalowane paznokcie, ciepły obiad na piecu i oczywiście przede wszystkim wszystko dla dziecka. Teraz trochę sobie odpuszczam i jestem szczęśliwsza. Jak to mówią od bałaganu jeszcze nikt nie umarł :) Pozdrawiam
  • Elorence 20.03.2018
    Jestem na tym etapie, na którym byłaś. Chcę ogarnąć wszystko i w tym wszystkim brakuje czasu dla mnie. Ale jest już lepiej. Może z czasem uda mi się wygospodarować dla siebie więcej wolnych chwil :)
  • Robert. M 02.04.2018
    Ulalaa! To ci dopiero upust myśli. Właściwie to skondensowany
    przegląd, podgląd, wgląd, - jak zwał tak zwał, - na egzystencje, jestestwo.
    Zacznę może od takiego fragmentu, kilku słów autora „ Naśladowania”
    - Urządzaj wszystko według swych zamierzeń, szukaj czego pragniesz,
    a zawsze znajdziesz powód do zmartwień, bo krzyż wszędzie czeka na ciebie”
    W tej sytuacji lepiej może się od razu poddać, nie marzyć, żyć jak Twój bohater,
    zaparzyć kawę, przejść przez pasy, liczyć czas do szesnastej, cieszyć się gdy
    w Biedronce są promocje, a Polska wygra w piłkę?
    Bo przecież to wszystko jest już za mną, to nie czas, gdy miałem/am 15 lat i
    kręcone włosy, machałem dłonią na starych, gdy mnie ostrzegali przed dorosłym
    życiem, bo przecież ja wiem jak się urządzić.
    Taa, tylko po paru latach z pokorniałem przed tym darem, jak zwykło się nazywać
    życie. Czasem z podkulonym ogonem wracałem do rodzica, by doradził, czekałem
    na chytry plan działania, albo okruch nadziei, że wyjdę z tego, a w nocy będę już tylko
    i wyłącznie w objęciach Orfeusza.
    Więc nie będę się wygłupiał, pchał pod prąd, już żona mnie zostawiła, córka ma za
    nieudacznika, bo ja nie jestem lepszy. Kto mi coś takiego obiecał, kto mi dał prawo
    by tak sądzić. Tak ma być, to wszystko jest gdzieś w górze
    zapisane, więc wyprasuję koszulę, obsłużę tych udających zainteresowanie wysiłkiem
    (swoją drogą masz ciekawe spostrzeżenia, co do tych osób, nawet nie chcę wiedzieć, czy
    to jest Ci znane z autopsji) i przeczekam do soboty, nie licząc na przełom, w ogóle na…
    cokolwiek. Niby Bóg dał wolność, dał możliwości, równe szanse, pusty śmiech, powiedz
    to tym, co od urodzenia siedzą na wózku inwalidzkim, co nie potrafią elektronicznie
    płacić za rachunki, tym, co starają się od lat o dziecko. To niesprawiedliwe i bezduszne,
    panuje tu anarchia, prawo buszu i dobrze, że chociaż mam tą drażniącą mnie robotę,
    jakoś wytrzymam do emerytury, oby.
    Nic nie mam do powiedzenia, jestem sterowany, los decyduje. Tak jak wtedy, gdy
    wyszedłem po zakupy i spotkałem Maćka, zaciągnął mnie po jakąś duperelę dla
    chrześniaka w „1001 drobiazgów” i spotkałem Jolę, która dziś już jest z innym.
    Czy nie mogłem minąć się z nim i w konsekwencji kiedyś trafić na kogoś, kto
    dziś byłby ze mną. Czy musiałem zachorować akurat wtedy, gdy ogłaszali wakat
    na to intratne stanowisko, wolałem się spóźnić na samolot, wtedy gdy….
    I tak Justyska można by gdybać, psioczyć, odgrażać się, zwalać na ludzi, Boga, fatum,
    mówić, że to nie ma sensu itp. Jak Twój bohater, jojczyć od rana, bo i czerwone mu
    przeszkadza, biedny musi wstać a by sobie jeszcze kimnął itp.:
    Tylko są wokół nas ludzie, tacy, którzy coś robią, starają się, pokazują, że są słabi,
    chwiejni, potykają się i walczą i biorą często rzeczywistość za bary i mówią:
    - O nie! Nie ze mną taka zabawa, ja jeszcze coś mogę i teraz jest mój czas.
    I takich ludzi nam i wszystkim innym życzę, tacy niech nas otaczają, co pokazują
    czyny a czasem jak w Twoim opowiadaniu niech zadadzą to jedno wręcz sakramentalne
    pytanie. I ja wierzę, że są nam darowani tacy ludzie na naszej drodze życia, co
    stają, gdy słabniemy i gdzieś wchodzą z nami w prawie taką interakcję. Powolutku, po cichutku,
    się rozgaszczają (nie wiem czy aby tak się pisze) w naszej świadomości i
    zmieniają nas, są mentorami, walczymy dla siebie z myślą o nich.
    A że często jest tak jak napisałaś w tym przesłaniu metaforycznym, że interesuje nas
    by się nakarmić (dom, auto, meble) garnitur ( restauracja, wycieczki) no cóż.
    Zgodzę się z przedmówcami, nie można mieć wszystkiego i trzeba zrezygnować
    z wielu naszych planów. Bo nie oszukujmy się, często wiąże się to z dylematem
    postawienia na swoim, bądź dobrem partnera, znajomych i wielu innych nam bliskich
    osób. I nasze głupie(?) serce, często się poddaje, a że przychodzi później rozterka:
    - Gdybym wówczas cię nie posłuchał/a, to dziś…..Skąd ja to znam( retoryka)
    Tylko kto wie jakby to się skończyło, każdy zakłada najlepsze, a może to byłby strzał
    w nogę? Może dopiero by się narobiło?
    I może ja tak piszę i piszę, a Ty już dawno komara przycięłaś, myśląc:
    - Gościu ma całkiem powalone - więc zakończę tę nierówną walkę.
    Powiem tylko, że tekst jest piękny (fuj!! Jaka wazelina) i tylko kamyczek do
    ogródka, - czemu taki koniec!!! Justyska, on powinien….sama wiesz
    Ale to prawda, że wolność to pułapka. Musimy mieć jakieś obowiązki,
    być czymś zaabsorbowani by móc sobie ponarzekać. Bo co taki człowiek,
    co mu wszystko się udaje i składa jak w bajce ma za życie. Phi, nuda, rutyna.
    Dlatego dobrze, że są święta, ale i jutrem się cieszę.
    Cóż, pozwoliłaś zaryzykować, to i tak zrobiłem. Nie znam się na pisaniu, więc nawet nie zamierzam
    próbować szukać błędów (jeśli takowe są) a więc komentarz mój
    wygląda jak wygląda.
    Pozdrawiam. Miłego dnia.
  • Justyska 02.04.2018
    Dzięki za obszerną wypowiedź. Zajrzyj tu później bo chce odpusac ale teraz nie mam czasu :)
  • Justyska 02.04.2018
    No więc tak, zacznę od tego, że nie utożsamiam się z bohaterem. Tematem był "zdruzgotany ideał" więc chciałam go zdruzgotać na kilku poziomach, ogólnie średnio wyszło, a tekst jest pełen błędów. No ale dopiero się uczę pisać nie w tym rzecz. Osobiście po części zgadzam się ze słowami Fromma „Wolność nie jest więc słodkim podarunkiem, lecz trudem, zmaganiem się z własnymi nie zawsze do końca uświadomionymi popędami (…)” wolność to trud. Sama podjęłam w życiu kilka trudnych decyzji i omal nie straciłam kontaktu z rodziną. Ale najważniejsze dla mnie było podążać za sobą i w zgodzie ze sobą żyć. Teraz wiem, że miałam rację. Generalnie łatwo nie jest, trzeba znaleźć równowagę pomiędzy swoim szczęściem, a szczęściem bliskich, bo przecież gdy szczęśliwi są ci których kochamy to i my jesteśmy. Całe życie się zmagamy, oby tylko w zgodzie z własnym sumieniem. A o wolności to można bez końca... dzięki za podzielenie się myślami.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania