Poprzednie częściBo przecież obiecałem

Bo przecież obiecałem cz.2

Rozdział 2

Wspomnienie

 

Droga do lasu nie była zbyt długa, to tylko półtorej godziny spaceru. Zatrzymałem się na chwilę nad jeziorem, by przyjrzeć się głazowi w kształcie serca. Przypomniała mi się fotografia ślubna moich dziadków. Kiedy dotknąłem głazu, przeszył mnie dreszcz i miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, choć wokół nikogo nie było. Postanowiłem kontynuować spacer po lesie. Szedłem spokojnie ścieżką, las wydawał się normalny, nie zauważyłem niczego nadzwyczajnego. Nagle usłyszałem cichą, smutną pieśń kobiety, którą początkowo zignorowałem. Słysząc ją dalej, zauważyłem mężczyznę siedzącego na pniu drzewa, wyglądającego na zrozpaczonego, który od czasu do czasu wypowiadał imię kobiety. Postanowiłem podejść do niego ostrożnie i z nim porozmawiać.

"Przepraszam Pana, czy wszystko w porządku?" – zacząłem rozmowę z tajemniczym mężczyzną, który wyglądał na popadającego w obłęd.

"Pamela! Pamela, czy to Ty? Pamela!... Kim jesteś?" – krzyknął mężczyzna, ocknąwszy się.

"Mam na imię Samuel" – przedstawiłem się.

"Samuel... Czy ty też zostałeś tutaj uwięziony?" – zapytał.

"Nie, proszę Pana" – odparłem.

"To masz szczęście. Ja jestem tutaj już dziesięć lat" – westchnął, ściszając ton głosu.

"Rozumiem. Jak Pan ma na imię?" – zapytałem, próbując nawiązać z nim kontakt.

"Moje imię... Frank, tak mam na imię" – odpowiedział po chwili namysłu.

"Dlaczego tu jesteś? Nie możesz stąd wyjść?" – zadałem pytanie.

"Niestety, nie mogę. To, co zrobiłem, woła o pomstę do nieba. Ale było warto, aby ją mieć dla siebie. Chodzi o to, że nie chciałem jej skrzywdzić, ale liczyła się dla mnie tylko ona. Nie obchodziło mnie, czy kogoś miała" – mówił Frank, jakby w nim żyły dwie różne osoby.

"Z tego, co mówisz, to musi być intrygująca historia" – zachęciłem Franka do opowieści.

Frank spojrzał na mnie z radością w oczach, zauważając, że ktoś jest zainteresowany jego historią. Pomyślałem, że dzięki temu nie będzie ciągle wspominał tej kobiety...

No dobrze...zaczął Frank.

Zakochałem się w kobiecie o imieniu Pamela. Ta cudowna, zaradna pani, niestety była mężatką z dwójką dzieci, którzy, szczerze mówiąc, wydawali się być szczęśliwą rodziną. Jednak mnie to zupełnie nie interesowało. Pamela i ja pracowaliśmy w tej samej firmie i od pierwszego wejrzenia spodobała mi się jej piękny uśmiech i cudowne spojrzenie. Wiedziałem jednak, że z uwagi na jej męża, na mnie nie zwróci uwagi. Nie chciałem jej skrzywdzić, ale miałem inne plany co do jej dzieci i męża. Zamierzałem ich dyskretnie pozbyć, aby Pamela mogła być tylko moja. Zaprzyjaźniłem, tak więc się z Pamelą i jej mężem, aby nie wzbudzać podejrzeń. Także jej dzieci dwóch synów jeden w wieku siedmiu, a drugi w wieku ośmiu lat mnie polubili. Tak jak miałem to w planie. Ich zaufanie zdobyłem w ciągu trzech miesięcy. W pierwszej kolejności musiałem pozbyć się zbyt ciekawskich dzieci Pameli. Postanowiłem je otruć, dodając do muffinek trochę cyjanku. To było przykre dla Pameli, gdy nauczycielka ze szkoły zadzwoniła, że jej dzieci na stołówce trafiły do szpitala. Ach pamiętam, jak ona płakała. Michael jej mąż jął pocieszał, a ja mówiłem na głos to zapewne przez to jedzenie na stołówce. Także Pamela opowiadała, że nauczycielka poruszała temat na wywiadówce o jakości posiłków. Postanowiłem jej przypomnieć o tym, co Pamela wraz z Michaelem spojrzeli się na mnie, przyznając mi rację. Michael postanowił po chwili pojechać do chłopców, a ja zaoferowałem, że zostanę przy Pameli, aby ją pocieszyć w tak trudnej sytuacji. Nie minęło pół godziny, gdy telefon do niej zadzwonił. Pamela odebrała, po czym zobaczyłem, że płacze. Wiedziałem, że mój plan działa, ale udawałem, że jestem zaniepokojony. Starałem się ją pocieszać. Teraz został już tylko Michael. Wiedziałem, że to dla nich trudny okres w związku i chciałem ich skłócić. W pracy zawsze podkreślałem subtelnie błędy, jakie popełniał Michael, aby Pamela zaczęła w niego wątpić. Wpadałem do nich, aby ich pocieszyć i szukałem sposobu, jak pozbyć się Michaela. Aż w końcu nadarzyła się okazja. Michael powiedział mi, że musi naprawić samochód, więc zaoferowałem mu pomoc. Trochę się na tym znam, więc chętnie pomogłem. Michael był bardzo zadowolony z mojej pomocy i wydawało się, że jestem ekspertem od napraw samochodowych w oczach Pamelii i Michaela. Ufali mi do tego stopnia, że zostałem sam w garażu. Korzystając z tej okazji musiałem trochę pomajstrować przy hamulcach. Wtedy do garażu wszedł Michael, który się tym zainteresował, ale ja powiedziałem, że muszę także sprawdzić hamulce, bo on chce mieć sprawny samochód. Ta wymówka była wręcz idealna i cieszyłem się, że mój plan idzie po mojej myśli. Jednak nie dawało mi spokoju, co się stanie, jeśli Michael wykryje mój podstęp. To pierwsze zwątpienie pojawiło się w mojej głowie, gdy Michael wyjechał kolejnego dnia samochodem. Kilka chwil później doszło do wypadku. Michael ledwo przeżył wypadek i trafił do szpitala, ale ja byłam pewien, że nie przeżyje. Jednakże do szpitala przyjechała Pamela i ciągle czuwała przy nim. Michael miał trudności z mówieniem, ale jeszcze żył. Jak to możliwe? Gdy przyszedłem z wizytą, Michael nie patrzył na mnie przychylnie, a Pamela zauważyła jego reakcję. Wiedziałem, że muszę coś wymyślić. Michael wskazał na mnie ręką i powiedział Pameli, że to moja wina. Pamela nie chciała mi uwierzyć, ale w tym momencie Michael zmarł. Pamela płakała i próbowała go ożywić, ale było już za późno. Wiedziałem, że teraz nic nie może nas rozdzielić. Jednak nie przewidziałem, że Pamela zacznie się mnie bać i będzie unikać kontaktu ze mną. Mimo to, nie zrezygnowałem i pewnego dnia zaproponowałem, że pójdziemy razem do lasu. Myślałem, że to będzie romantyczne miejsce dla nas, ale gdy zapytałem ją, czy zechce ze mną być, bo ją kocham, usłyszałem tylko "Nie, bo jesteś potworem".

Jak mogłaś mnie tak nazwać? Te słowa mnie zdenerwowały i udusiłem ją na śmierć. Już nie panowałem nad sobą. To, co zrobiłem, zobaczył strażnik owego lasu i zostałem skazany na to, że do końca swojego życia tutaj pozostanę i będę ciągle słyszał lub widział moją Pamelę - skończył mówiąc poważnie Frank.

Frank, jesteś mordercą - odpowiedziałem po wysłuchaniu tej historii.

Ja przecież nic złego nie zrobiłem - odparł Frank, nerwowo patrząc dookoła.

Postanowiłem iść dalej, zostawiając tego psychopatę samemu sobie. Jednak, gdy się oddalałem, to ciągle było słychać odgłosy Franka, grożące śmiercią Michaelowi lub nawołującego Pamelę. Nie rozumiałem, dlaczego zniszczył całe życie kobiecie. Jak można było dążyć po trupach do celu i jak bardzo trzeba było być egoistą i bezduszną osobą, aby nie widzieć swoich błędów. Miałem szczęście, że jeszcze nie rzucił się na mnie. Kto wie, co jeszcze mógłby mi zrobić w takim stanie psychicznym. Może to dobrze, że zostanie tutaj na zawsze. Przynajmniej już nikomu nie wyrządzi krzywdy. Żałowałem, że wysłuchałem jego historii. Zrobiło mi się przykro na samą myśl o Pameli, Michaelu i ich dzieciach, a to wszystko przez Franka. Musiałem oddalić się bardziej, aby ochłonąć po tym. Tak idąc, usłyszałem cichą pieśń kobiety. Tym razem stwierdziłem, że pójdę za tym głosem.

Następne częściBo przecież obiecałem cz.3

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania