Poprzednie częściBóg , Alkohol , i Kobiety

Bóg Alkohol i Kobiety cz 10 ( Trudno nazwać to opowiadaniem) :)

Bóg…

Mam wrażenie że mało kto wierzy w jego możliwości, to mimo to każdy boi się mu podpaść.

 

„ Kiedy, człowiek jest bezradny na możliwość kontrolowania, sytuacji, w której się znajduje. Może to być, utrata bliskiej osoby. Poczucie, własnego zbliżającego się końca. W sytuacjach krytycznych, beznadziejnych, gdzie już nic nie można zrobić. Najczęściej, wtedy przypominamy sobie że „coś ” takiego może istnieć i wtedy próbujemy wierzyć w cud. Który, nagle odmieni los. Znasz to?. Nagle pojawia się zakręt…. i tylko w jego rękach jest twój los.”

„Wierzyć” to niesamowita sztuka i dar. Trzeba doznać oświecenia, aby zrozumieć sens istnienia „boga”. : Ilu ludzi wierzy w boga? Większość odpowie - Wierze!. Chodź, zdaje się ze większość odpowiada tak chyba z przyzwyczajenia, nawyku itp.

Wielkie przedsiębiorstwa zarabiają na bogu. Chyba nawet wbrew ojcom założycielom, danych religii.

Ci panowie Jezus, czy Mahomet, zainicjowali dwa ogromne przedsiębiorstwa które idą w stronę wojny o przywództwo na świecie. Niestety w tym wszystkim giną ludzie. Chłopaki od Mahometa doszli do wniosku że żeby wygrać te wojnę potrzebują więcej terytoria, A Europa jest najlepszym do tego miejscem. Wiec trzeba ją zaludniać. Najgorsze jest to że wydaje mi się że w takich obozach jest wewnętrzna wojna o to by dostać się do europy. Ci którzy naprawdę boją się tej wojny i przed nią uciekają, i chcą tu spokojnie żyć przegrywają z bandytami. Myślę ze ta wojna wydaje się być nieunikniona. Obym się mylił.

Wiara jest cholernie potrzebna!

Co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Szkoda ze dostrzegasz to zazwyczaj wtedy kiedy jest „beton” sytuacja bez wyjścia. I musisz przyznać że jesteś na deskach … I w patrzysz w” jego” stronę niczym na ostatnia deskę ratunku i - Błagam pomóż !.

I wtedy następuje ten moment oświecenia. Albo wstaniesz , i walczysz dalej albo życie, do liczy do końca i po walce.

Nagle, pojawiają się na twojej drodze ludzie który po takim nokaucie wstali i walczyli dalej i wygrali Stają się dla ciebie inspiracja. Wiesz że ta walka jeszcze nie jest przegrana że można ją w ostatecznym rozrachunku wygrać. Wygrać życie.

Bardzo lubię mądrość AA. Gdzie sens trzech pierwszych kroków da się łatwo opisać.

„ Przyznaje ze jestem bezsilny wobec …Alkoholu, i wielu innych nałogów

I przestałem kierować własnym życiem. Uwierzyłem, ze Siła wyższa od de mnie może mi pomóc. Powierzam swoje życie opiece boga, jakkolwiek go pojmuje.”

Źródło AA

 

Po otworzeniu ciężkich powiek, pierwszy widok którym przywitałem dzień był syf który panował na stole. Puste butelki po „ setkach” i Jeż , petów na stole . Obróciłem się, w drugą stronę. Leżała obok, wpół naga. Próbowałem ustalić fakty i co się wydarzyło w wczorajszy wieczór. Po chwili, i ona otworzyła powieki . Uśmiechnęła się, gładząc mnie ręką po policzku.

– o Ja pierdole ! – Pierwsza myśl.

Nie przeraził mnie jej widok. – była dość atrakcyjna. Chodź wczorajszego wieczoru wydawała się być …Dużo bardziej atrakcyjniejsza

 

True Story…….

 

Odwzajemniłem uśmiech, i ją pocałowałem. Wygrzebałem się z wyra i usiadłem na skraju łóżka. Przetarłem dłońmi twarz i potrząsłem głową z niedowierzania . Chwyciłem, w dłoń końcówkę cytrynówki która stała na stole i przechyliłem. Skrzywiłem gębę, i przetarłem usta. Wykrztusiłem do niej

– Chodźmy zapalić! .

Zsunęła z okrywającą ją kołdrę i powoli zaczęła się wygrzebywać . Nałożyłem na siebie flanelową koszulkę i wstałem. Chwiejnym, jeszcze krokiem skierowałem się do małego pokoju. Usiadłem przy biurku. Na nim leżały papierosy, wyciągnąłem jednego i odpaliłem. Spojrzałem na zegarek wskazywał : ósmą trzydzieści. - Wyjebią mnie, w końcu z stamtąd – ta myśl odpaliła mi się w głowie wiedząc że muszę wymyślić, dobrą ściemę, dlaczego dziś nie dam rady przyjść.

Chwyciła, mnie za rękę i się przytuliła. Patrzyłem ze strachem w okno i głowie tworzyły się usprawiedliwienia za wczorajszy dzień. Postanowiłem o tym nie myśleć, odsunąłem jej włosy odchyliłem delikatnie głowę i pocałowałem w szyje. Patrzyłem jej w oczy, od czasu całując.

Jeszcze do wczoraj była tylko dziewczyną z pobliskiego sklepu. A prywatnie matka i żona.

- Sorry że tak późno – powiedziałem do słuchawki po usłyszeniu w głosu w słuchawce. – tak się fatalnie czuje. Od rana brzuch mnie boli

- Na żądanie ? - Tak - odpowiedziałem .

Wiedziałem że i tak mi nie wierzą, już wiedzieli że zalałem pałę . Królowa, poprzedniej nocy wyszła po jakieś godzinie. Pamiętam że umówiliśmy się na kolejne spotkanie, i prosiła o dyskrecje. Rzecz jasna ze dotrzymałem złożonej obietnicy. Popatrzyłem na twarz w lustrze, czułem się , dokładnie tak samo strasznie jak wyglądałem. Rozejrzałem się za swoimi spodniami, zawsze gdzieś wszystko rozwalam . Jeśli chodzi o nie ład to moja charakterystyczna cecha.

Nałożyłem na siebie wszystkie łachy z podłogi, przeczesałem włosy i wyszedłem z domu. Po mimo pięknego letniego poranka, czułem się jak by to wszystko mnie przytłaczało, dusiło, gnębiło. Kac fizyczny jest niczym przy moralnym. Szybko poszedłem w stronę sklepu monopolowego. Albo czas, albo alkohol zabije ci to uczucie. Szkoda było czasu.

 

- setkę cytrynówki - powiedziałem do kasjerki wygrzebując” dychę z kieszeni. Buteleczkę z lekarstwem szybko schowałem do kieszeni, zabrałem z resztę pieniędzy i wyszedłem.

Zaszedłem do domu szybko się rozebrałem i poszedłem do małego pokoju, szybko odkręciłem nakrętkę i przechyliłem wszystko. Po jakimś czasie eliksir zaczął działać. Przegnał wszystkie atakujące dusze zmory.

Leżałem na podłodze wpatrując się w sufit, czas jakby stanął w miejscu, świat wewnętrzny nie istniał. Zostałem sam na sam z własną duszą. Miałem niespełna dwadzieścia osiem lat, a czułem jak bym widział już światło w tunelu. Całkowity brak pomysłu na siebie, na życie na rzeczywistość. Rzeczywistość która przerażała. Tak o to wylądowałem sam w wynajmowanym mieszkaniu, bez żony bez dziecka. „ nagroda nobla w kategorii cierpliwości i zrozumienia, dla tej która by się w takim typie zakochała i z nim wytrzymała. Leżałem w towarzystwie najgorszych myśli i czekałem kiedy w końcu kurwa ! pójdą.

Przeczołgałem się w stronę okien, podniosłem lekko zasłonę i spojrzałem w niebo. Leżałem tak jak małe dziecko, które było całkowicie bezbronne przed samym sobą. - Zrób coś ! - powiedziałem patrząc w niebo. Nie wiem co mnie wtedy natchnęło by tak powiedzieć, chodź w nic nie wierzyłem, a zwłaszcza w boga.

„ Dość długo, zastanawiałem się czym się nad tym czym kierują się ludzie że powierzają swoje życie komuś bądź czemuś , co fizycznie nie daje znać o swojej obecności. Jak kol wiek nie błagał bym na kolanach, nie spłaci za mnie długów, nie pójdzie do pracy itp. Z sarkazmem podchodziłem do ludzi, którzy tak mocno bronili swojej wiary w boga. Czy można wierzyć w coś co nie jest namacalne, i czego nie da się ujrzeć. W jakiej naiwności trzeba żyć by kupować takie banały, o tym że wszystko w jego rękach. „

 

Tego dnia jeszcze zalałem pałę. Jakimś cudem następnego dnia, mimo silnego kaca dotarłem do pracy. Zdaje się ze nie oczekiwanie, chyba nastąpił przełom, rewolucja uczuciowo światopoglądowa, jeśli tak to ubrać w słowa. W głowie słyszałem że jestem alkoholikiem! I zabawne głos który mi to mówił był moim głosem, jak by się odezwało w tobie twoje drugie ja. Chodź, w zasadzie moje picie zdawało się być na poziomie nie zauważalnym dla ludzi, starałem się nie rzucać w oczy ze swoim nałogiem. Toteż starałem się tak pic by nie robić tego codziennie. To przez lata budowało przeświadczenie ze ten problem mnie nie dotyczy.

Na stołówce w pracy spotkałem kolesia, prawie dekadę starszego od de mnie. Nie krył się z tym ze jest alkoholikiem. Alkoholikiem który nie pije. Czułem ogromny opór przed tym by z nim pogadać na ten temat. Strasznie się bałem, strach pomieszany z poczuciem wstydu. Patrzyłem na niego wcześniej jak na gościa który, pewnie cholernie pragnie się napić, ale pewnie jest tak „ pozaszywany „ ze nie może. Bardzo szczerze ze mną porozmawiał, ta rozmowa miała w sobie tyle szczerości ze czułem jakby opowiadał o mnie. Na koniec poradził mi iść na mitingi AA. – Reszta będzie w rekach siły wyższej – powiedział tylko na pożegnanie kończąc przerwę w pracy.

 

„Życie bez wiary, jest jak miłość bez poczucia szczęścia. Pierwsze trudno nazwać życiem a drugie miłością”

 

Wiem ze to zasługa boga, bo chyba tak to najłatwiej nazwać. I temu dziękować. Coś co wydawało się nie do pomyślenia( życie na trzeźwo) stało się darem. Czymś cenniejszym niż jakiekolwiek dobro materialne. Ujrzałem w ludziach których przepełnia wiara, to autentyczne szczęście . Nie próżne przereklamowane, na potrzeby innych. To trwałe nie zniszczalne mimo różnych przeszkód. Wiarę w życie i jego cel. Wszyscy oni zaufali jakieś „ sile wyższej, tak po prostu, bez jakiegokolwiek rozliczania. Wśród tych ludzi jest dużo agnostyków, którzy nie nazywają tego bogiem, po mimo wielu zróżnicowanych podejść jest jeden wspólny mianownik – wiara.

Wtedy trafił do mnie sens tego wszystkiego, przestałem się biczować ze swoją bezradnością, ukrywać ją, chować udawać że nie istnieje. Z ogromną szczerością, zwierzałem się bogu ze swoich wszystkich bezsilności i w pokorze prosiłem o pomoc. Zarazem, oddając z ogromnym zaufaniem wszystko w jego ręce, licząc się z tym ze może wyjść inaczej niż bym chciał w danej chwili. Doszło do mnie to że nie na wszystko da się mieć wpływ. To banalne, bo często człowiek to powtarza, i niby rozumiał. Ale potrafił się wyżywać na swoim zdrowiu na to że takiego wpływu nie ma. Wiem ze to wszystko jest tak banalne. Próbowałem pojąć wiedze tego świata, mądra głowa, a nie potrafiłem pojąć kilku banalnych rzeczy .

Usłyszałem wiele banalnych słów które stały się wskazówka na drodze życia.

DESIDERATA

Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu - pamiętaj jaki pokój może być w ciszy. Tak dalece jak to możliwe nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi. Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swoją opowieść. Jeśli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie.

 

Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę, jakakolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu. Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach - świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech ci to nie przesłania prawdziwej cnoty, wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie pełne jest heroizmu.

 

Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć: nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak trawa. Przyjmuj pogodnie to co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości. Rozwijaj siłę ducha by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.

 

Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa, masz prawo być tutaj i czy jest to dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien.

 

Tak więc bądź w pokoju z Bogiem, cokolwiek myślisz i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są twe pragnienia: w zgiełku ulicznym, zamęcie życia, zachowaj pokój ze swą duszą. Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny . Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.

 

Ten tekst stał się fundamentem budowania nowego domu, wskazówką nowej drogi. Drogi która będzie miała wiele zakrętów, przeszkód. Z której nie raz jeszcze człowiek może zboczyć. Liczba starów musi zgadzać się z liczbą lądowań. Liczba upadów równać z liczbą powstań. Przykładów mogło by być setki tysięcy. Nie tracić wiary, bo to ona w sytuacjach krytycznych jest najbardziej potrzebna. - Banalne ? w chuj! banalne. Ale najczęściej najtrudniej żyć wobec tego co wydaje się być takie proste.

Po prostu uwierz ze to co ci się przytrafia, ma jakiś większy sens. Wyobraźmy sobie sytuacje w której ktoś próbuje dostać się na statek w wymarzoną podróż. Lecz niestety nie udaje mu się to. Złość, przygnębienie, smutek. Nagle okazuje się ze statek zatonął, Wdzięczność do losu, boga, czy czego bądź kogokolwiek za to że popłyną tym statkiem. Myślę ze na tym prostym przykładzie zrozumiany jest przekaz.

Dzisiejsza porażka jutro może okazać się bezcennym zwycięstwem.

Spotkałem wielu ludzi, którzy wierzyli w najprostsze przedmioty, od kapsli po maskotki, ze gdy je przy sobie posiadają wiedzą że jeśli mają je przy sobie, nie może się nie udać. Po prostu Wierzą. Bo wiara czyni cuda. Żeby to naprawdę pojąć, trzeba przeżyć naprawdę wielki „ reset w życiu” . Gdy leci wszystko z rąk, nagłe rozstanie, zdrady, itp.

Gdy dostaje cios, staram się nie uciekać w izolacje, kalkulowanie, staram się nie tworzyć potworów wyobraźni, ale powierzyć wszystko powierzyć jego opiece. Po prostu skoro wierze w niego muszę tez mu zaufać. Bo nie można wierzyć nie ufając. Podsumowując staram się nie szukać powodów nie istnienia boga.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • KarolaKorman 06.03.2016
    Twoje przemyślenia i to, że dzielisz się nimi z nami są bezcenne. Każdy może wyciągnąć wnioski pod siebie i super by było skorzystać z Twojego doświadczenia i nie nauczyć się na Twoich błędach. Niestety czasem tak się nie da :(
    Z przyjemnością przeczytałam kolejny Twój tekst i zawarte w nim złote myśli. Jest sporo błędów, ale mimo to zostawiam 5, pozdrawiam :)
  • Dudkowski 06.03.2016
    Dzięki Karolcia :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania