Bohaterowie Dnia (fanfiction do gry Undertale)

Twoja rodzina i przyjaciele wyglądają na zadowolonych z pobytu nad jeziorem. Zacumowana w pobliżu motorówka kołysze się spokojnie na falach. Wypełnia cię to determinacją.

Właściciel motorówki, brodaty mężczyzna w średnim wieku, z szerokim uśmiechem na opalonej twarzy kładzie trzy pary nart na ziemi i wiedzie wzrokiem po tobie i pozostałych.

- No, sprzęt jest gotowy. To kto pierwszy?

- Oczywiście, że ja! – Papyrus wychodzi krok naprzód, wypinając dumnie pierś. – Wielki Papyrus pokaże wam, jak to się robi!

Nikt się nie sprzeciwia. Ani ty, ani tym bardziej żadne z potworów, nie mieliście w życiu okazji pływać na nartach wodnych, więc każdemu z was towarzyszy ciekawość, a za razem lęk przed nową rzeczą. Nawet Papyrusowi, który wyszedł na ochotnika pod wpływem chęci wywyższenia się – im bliżej do ruszenia na wodę, tym bardziej rzednie mu mina.

- Hej, Papyrus! – woła Sans. – Wiesz, że raczej nie ujdzie ci to NA SUCHO?

- Twoje marne teksty mnie nie zdemotywują! – Papyrus podchodzi do pomostu na tyle dostojnym krokiem, na ile pozwalają nałożone narty.

- Jasne, absolutnie nic nie ostudzi twojego zapału.

- I tak wiem, że jesteś zazdrosny, bo sam jesteś tchórzliwym worem kości, podczas gdy ja podejmuję wyzwanie!

Widzisz, jak motorówka podpływa do pomostu, zachowując dystans kilku metrów. Wspólnik brodacza rzuca linę z drążkiem do trzymania, a brodacz daje kilka wskazówek, jak nie zrobić sobie krzywdy.

- Na pewno to jest bezpieczne? – pyta Toriel. – Uderzenie z dużą prędkością w powierzchnię wody jest bolesne!

- E tam, naukowa gadanina. – Sans wzrusza ramionami. – Papyrus to spoko gość, jakoś se poradzi. – Po chwili milczenia mówi: – Puk, puk!

Toriel mruży oczy i lekko się uśmiecha. Żarty o pukaniu są tym, co lubi najbardziej.

- Kto tam?

- Szkielet.

- Jaki szkielet?

- Szkielet, który zaraz pójdzie pod wodę!

Jak na zawołanie, motorówka rusza. Nieczujny Papyrus w chwili szarpnięcia wrzeszczy ze strachu, po czym desperacko próbuje utrzymać równowagę. Czerwona peleryna powiewa dumnie na wietrze… przez kilka sekund, po których szkielet ląduje w wodzie.

Sans i Toriel skręcają się ze śmiechu, tak jak reszta ekipy.

- Oferma! – krzyczy Undyne, zrywając się z koca rozłożonego na brzegu. – Teraz moja kolej!

- To była pierwsza próba! – odpiera zażenowany Papyrus. – Drugie podejście mi się uda, albo jam nie jest Wielki Papyrus!

Widząc, że minie nieco czasu, zanim będzie twoja kolej, idziesz siąść na koc i coś zjeść. Wybór pada na upieczone dzisiejszego ranka przez Toriel ciasto z toffi.

Gdy tylko Papyrus opanowuje technikę utrzymania nart równolegle do siebie, jego jazda staje się pewniejsza, a on sam wynioślejszy. Dobra passa mija, gdy motorówka robi ostry zakręt, kierując Papyrusa na rampę, a on ląduje z niej prosto do wody. Uśmiechasz się i kontynuujesz jedzenie ciasta z toffi, patrząc, jak Undyne się szykuje.

Nagle twój telefon dźwięczy. To powiadomienie z UnderNetu. Alphys napisała do ciebie na chacie: „hej! Żałuję, że nie mogłam pojechać z wami, ale mam nadzieję, że dobrze się bawicie! ^.^ Ucałuj Undyne ode mnie!”. Zaraz potem kolejna wiadomość: „dobra, może jednak nie całuj, ale podeślij mi jakiś filmik z nią plz ^.^”

Słyszysz warczenie silnika motorówki. Uśmiechasz się, widząc, że zaczęte we wczesnych latach życia szkolenie na królewskiego żołnierza przydało się Undyne do nauki jazdy na nartach wodnych. Brakuje jej nieco gracji w ruchach, ale radzi sobie o niebo lepiej od Papyrusa. Ten próbuje zachować zimną krew, ale widać, że czuje się urażony.

Szybko włączasz kamerę w telefonie. Udaje ci się złapać moment, gdy Undyne wjeżdża na rampę. Cóż za efektowne salto! Oczywiście lądowanie nie jest najlepsze.

Rozglądasz się. Jezioro położone jest w sąsiedztwie lasu mieszanego, gdzie widać ślady obecności człowieka w postaci zawieruszonych pojedynczych śmieci i gruntu zdeptanego do gołej ziemi. Wzdłuż tamtych brzegów przechadza się Asgore. Postanawiasz do niego dołączyć.

Władca Podziemia wygląda na zasępionego.

- Więc tak ludzie traktują ziemię, na której żyją, hmm? – pyta retorycznie, trącając stopą puszkę po jakimś niezdrowym napoju. – To smutne, że po pewnym czasie przestaje się doceniać to, co się ma. Na przykład cudnej urody miejsca.

Podchodzi do brzegu, a ty za nim. Próbuje pokazać ci coś w oddali od miejsca, gdzie stoicie.

- Widzisz tę zarośniętą strefę? Mnie się podoba, a tobie?

„Zarośniętą strefą” Asgore nazwał nieużytkowany przez ludzi fragment brzegu, gdzie rośnie trzcina, a powierzchnię wody gęsto pokrywa rzęsa. Od tej całej zieleni odcinają się białe kwiaty lilii.

Przyznajesz Asgore’owi rację. To rzeczywiście ładny widok. Zauważasz jednak pływającą wśród szuwarów plastikową butelkę.

- A niech to! – stwierdza król. – Czyli skala zniszczenia może dojść nawet w takie miejsce… Hej, gdzie idziesz?

Coś podpowiada ci, że ta butelka nie może tam dłużej zostać. Szybkim krokiem podążasz w tamtą stronę.

Brzeg zdecydowanie wygląda na bardziej dziki, oglądany z bliska. Widoczne są nawet szczątki niegdysiejszego pomostu. Nie ma bata, żebyś tam właził. O wiele pewniej czułbyś się w kombinezonie i gumiakach niż kąpielówkach.

Obok rośnie drzewo; niektóre jego gałęzie wyciągają się w stronę jeziora, a najniższa z nich niemal opada do wody. Wypełnia cię to determinacją.

- Frisk, co ty wyprawiasz? – Asgore łapie się za głowę, gdy cię dogania i widzi, jak wchodzisz na drzewo. – Zrobisz sobie krzywdę!

Ale nie słuchasz. Masz przecież dwanaście lat i jesteś świadomy swoich czynów.

Powoli przesuwasz się wzdłuż gałęzi, która opada pod twoim ciężarem. Już jesteś nad szuwarami. Sztywniejesz, gdy gałąź gwałtownie się kołysze. Ostrożnie przewieszasz się kolanami i wyciągasz ręce w stronę butelki. Masz ją! Okazuje się, że to misterna pułapka – szyjkę odcięto i przyklejono dzióbkiem do środka, by żyjątko łatwo wpłynęło do butelki i nie zdołało uciec. Wyciągasz ją trochę zbyt gwałtownie, przez co gałąź znów ugina się z niepokojącym skrzypnięciem.

- Frisk, wracaj! – Król zrobił się stanowczy. Jak tylko chciał, potrafił być groźny, nawet w różowej koszuli w kwiaty zamiast królewskiej szaty.

Na szczęście nie musisz dłużej wystawiać jego cierpliwości na próbę. Łapiesz się gałęzi, po czym w tempie i pozycji leniwca przesuwasz się w stronę suchego lądu. Wtedy coś zauważasz; parę czarnych oczu łypiących na ciebie zza trzcin. Stworzenie zaczyna syczeć. Panikujesz, przez co tracisz stabilny chwyt i spadasz w szuwary.

Zrywasz się i biegniesz, próbując wydostać się na brzeg. Dotyk zgniłej roślinności ścielącej dno pod stopami i klejącej się do ciała rzęsy niezmiernie cię brzydzi, zwłaszcza że jesteś po przejściach na wysypisku Podziemia. Odczucia podobne, tyle że tam nie było roślin.

Wychodzisz z szuwarów, jednak niespodziewanie wpadasz na głębszą wodę. Oblepia cię jeszcze więcej rzęsy. Asgore biegnie ci z odsieczą.

Wreszcie opadasz na brzeg. Przez chwilę uspokajasz oddech. Patrzysz na siebie, całego w rzęsie, na butelkę, i na Asgore’a. Zachciało ci się śmiać.

- Tyle strachu może nabawić pozbycie się jednego śmiecia, hmm? – Asgore nawet się uśmiecha, widząc swoje przemoczone ubranie z uczepioną zieleniną.

Przyglądacie się pułapce. Pływa w niej jeziorny syf i kilka małych rybek. W tym momencie nasuwa się pytanie: jak je stąd uwolnić?

Słyszysz zbliżający się w tę stronę odgłos kroków wielu osób. To twoi przyjaciele, z Toriel na czele.

- Moje dziecko! Co ci się stało?! – Kozia mama od razu zaczyna cię otrzepywać. – Co mu zrobiłeś, Dreemur? – zwraca się przyprawiającym o ciarki tonem do Asgore’a, pod wpływem którego ten odrobinę się kurczy.

Ma jednak dość tupetu, by wyjaśnić byłej żonie sytuację. Ona nie wygląda jednak na udobruchaną.

Cała duma z wykonanej misji ulatuje z ciebie niczym powietrze z dziurawej piłki. Sprawiłeś więcej złego niż dobrego; zepsułeś dobry nastrój mamie, naraziłeś Asgore’a na jej gniew i do tego w czasie wychodzenia na brzeg naruszyłeś dziki zakątek. Nawet nie wiesz, jak wyciągnąć rybki z butelki, o którą było tyle zachodu.

Reszta przyjaciół pojawia się przy tobie.

- Wowie! Frisk złapał ryby! – zachwyca się Papyrus.

Zupełnie już nie będąc z siebie zadowolonym, opowiadasz im swoją wersję.

- Wciąż nie umiem cię rozgryźć, mały – stwierdził Sans. – Czemu zawsze musisz poświęcać całą uwagę takim głupstwom? Oczywiście, jak widać, czasem wychodzi na twoje.

Undyne lustruje pułapkę w milczeniu, bawiąc się luźnym kosmykiem związanych w koński ogon włosów.

- Mogę na chwilę? – pyta nagle. Nie mając pojęcia, na co jej to, dajesz butelkę.

Undyne, jakby nigdy nic, gołymi rękami odrywa szyjkę butelki od reszty, rozlewając nieco wody, co sprawia, że zaczynasz obawiać się o rybki.

- Tak to się robi, cieniasy! – oświadcza z dumą, oddając ci pojemnik. Na szczęście ryby wciąż tam są.

Bez słowa podchodzisz do brzegu i wypuszczasz ryby na wolność. Stwierdzasz, że skala spowodowanych przez ciebie zniszczeń nie jest taka wielka, co podnosi cię na duchu – warstwa rzęsy skutecznie zasłoniła zmąconą wodę.

Nagle pośród trzciny rozlega się szelest i wypływa perkoz z piątką młodych. Więc to on był posiadaczem czarnych oczu, który cię tak przeraził? Ale wstyd.

Na pytające spojrzenia przyjaciół uśmiechasz się, wzruszasz ramionami i idziesz wyrzucić części butelki do kosza na śmieci. Pod nogi przypałętała ci się pusta puszka, więc ją także wyrzucasz. Niespodziewanie przyjaciele idą twoim śladem i po chwili sprzątacie całą okolicę. Nawet Toriel na moment zapomniała, że się gniewa, i do was dołączyła. Atmosfera zdecydowanie się poprawia. Wypełnia cię to determinacją.

- Myślę, że dzięki takim ludziom jak ty, jest jakaś nadzieja dla tego świata – stwierdza dumnie Asgore, mierzwiąc ci włosy.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • ArgentumMortem 26.03.2016
    Zostawiam 4, nie widzę żadnych rażących błędów, a to duży plus. Nie znam tego świata, dlatego trudno było mi się wbić, ale piszesz przyjemnie i życzę powodzenia przy dalszej pracy!
  • Daria 27.08.2016
    Super! Perfekcyjne opowiedziane i jeszcze morał.
    Ach. Chciałbym zobaczyć to jako film na YOUTUBE.
  • ZaniepokojonyAnon 04.10.2016
    Wszystko supi, ale czytałam to na Wattpad.com i zastanawiam się czy faktycznie ten tutaj autor je tam wrzucił. Tam jest to pod tytułem "Jezioro" Nienawidzę jak ktoś przywłaszcza sobie czyjąś ciężką pracę. ;w;
  • Kader12345 10.01.2019
    Hahaha hahaha hahaha hahaha bardzo fajne polecam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania