Brat Jego
Nie ma nic. Jest zimno. Żadnego ognia, żadnego diabła, jest nic, które rozrywa uszy, jest nic, w którym nie ma niczego więcej prócz jęków umęczonych. Jest plugawe błoto jaźni i smród zgnilizny dusz. Ja jestem tym co wyrwie rogi bestii i wydrze z jej trzewii ogień straconych nadziei dla mas potępionych. Jestem mrokiem każdej duszy, lombardem grzechów obleczonych w materialne kształty. Jestem mieczem umarłych, Albionem czyśców, odciskiem Chrystusowych szat splamionych czerwienią zepsutej krwi. Ja Brat Jego jestem zbawieniem waszej obłudy, niszczycielem zakłamania, pogardą hostii leżącej w koszu srebrników, Piłatem księży i namiestników Watykanu, Napoleonem oporu. Ja prawdziwy, materialny Stworzyciel iluzji istnienia...
Komentarze (11)
Podmiot maluje się tu mega megalomańsko. Szumnie i dumnie.
Pozdrawiaki ;)
Przemyślałbym więc jakieś dopowiedzenie do pierwszego zdania, by nie stało tak okoniem do reszty. Coś na kształt. Nie ma nic dobrego. Nie pozostało nic, za co by warto umrzeć ani dla czego żyć. - Nie wiem dywaguję jeno o tym, by zamknąć nawiasem i odciąć ten wyimek treści od dalszej.
No i tyle z kręcenia zapchanym nochalem.
Dalej bajka. Gra słów. Wynikająca z nich siła, moc, energia. I jakieś takie odzieranie z zakłamania. Odsłanianie zasłon ułudy jednym szarpnięciem.
Czuć siłę i moc.
Taki rodzaj siły podchodzi mi pod ostateczne zrozumie. Coś w stylu: "niczego się nie obawiam, bo niczego nie mam".
Pozdoxix
Takie, całkiem do rzeczy nawet... Z jakimś podtekstem, nawet nie jednym. Z ukrytym zamysłem...
Takie, nawet całkiem...
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania