"bright moon, white wolf" -2- nie łatwo

#2 "NIE ŁATWO"

 

Libby wyszła za późno od babci więc zaczęła biec jak najszybciej umiała. A w sportach była dobra. Jej glany niosły ją szybko, ale nie dość żeby zdążyć na czas. Zobaczyła z daleka samochód na podjeździe, co znaczyło, że mama była już gotowa żeby ją powieść.

- Co to za spóźnienie?! - krzyknęła mama, gdy już stała przy aucie.

- Przepraszam. - burknęła i wsiadła. Kiedy Libby jechała na dworzec zastanawiała się co do słów babci. Sama wybierała obóz, a później jeszcze to. Włożyła słuchawki na uszy i puściła swoją ukochaną playlistę. Jednak nie długo mogła porozmyślać, bo już dojechała na miejsce.

- No to nie będziemy się widziały przez dwa miesiące? - zapytała mama wysiadając.

- Są odwiedziny.

- Nie wiem czy będziemy mogli być na wszystkich.

Zaczęły powoli wchodzić na trzeci peron, jak pokazywał bilet.

- Jak zawsze...- westchnęła Libby.

- O patrz to chyba z twojego obozu! - pokazała mama grupę dziesięć metrów przed nimi. "To się zaczyna" pomyślała "a mogło być tak pięknie". Podeszły do grupy. Mama zaczęła rozmowę z jakąś osobą. Libby nie bardzo to interesowało więc obróciła się w drugą stronę. Kiedy obserwowała gołębie chodzące po peronie ktoś szturchną ją w ramie. Odwróciła się niechętnie.

- Cześć mam na imię Molly (czyt. Moli)! Też pierwszy raz na obóz? - zapytała dziewczyna w jej wieku, z czarnymi włosami na końcach z pasemkami zielonego.

- Libby, tak też pierwszy raz. - powiedziała od niechcenia.

- Chyba nie za bardzo cieszysz się na ten obóz, co?!

- Nieee oczywiście, że się cieszę, normalnie tryskam radością. - odpowiedziała sarkastycznie Libby. Obie zaczęły się śmiać.

- Też nie za bardzo się cieszę, ale ma nadzieję, że poznam kogoś ciekawego.

- Z pewnością. - sarkastycznie westchnęła Libby.

- Zapowiadają się dłuuugie wakacje co? - zapytała Molly.

- Taa... nie wiesz czy jedziemy z kimś w sensie opiekun/przewodnik?

- Jest wyznaczona dziewczyna, która jedzie już tam trzeci rok.

Libby chciała jeszcze o coś zapytać, ale w tej chwili podeszła do nich jej mama.

- Dzień dobry. - przywitała się.

- Dzień dobry. - odpowiedziała Molly.

- Mama to jest Molly. - wskazała na nowo poznaną koleżankę.

- Miło poznać. - Molly podała jej rękę. Nagle ktoś krzykną i ruszyły w stronę pociągu.

- Nowe znajomości? - zapytała mama.

- Nie ciesz się tak. - burknęła Libby. Kiedy dotarły do pociągu Libby pożegnała się z matką i wsiadła do środka. Poszła za grupą do swojego przedziału. Usiadła obok Molly, a walizkę wsadziła pod siedzenie.

- Twoje włosy są naturalne? - zapytała chłopak siedzący naprzeciwko niej.

- Nie wyprane w Pervolu. - uśmiechnęła się sarkastycznie. Większość osób wybuchnęła śmiechem. Przez resztę drogi nikt już się do niej nie odezwał, nie zapytał. Cieszyła się t tego, bo nie miała nastroju. Tak bardzo nie chciała jechać na ten obóz. Ale cóż będzie na pewno lepiej niż jakby siedziała ciągle w domu. Jazda trwała prawie trzy godziny. Wysiedli gdzieś w małym mieście. Ktoś idący niedaleko niej powiedział "Aleee dziuuura". Libby cieszyłaby się nawet jakby okazało się, że obóz jest gdzieś niedaleko.

- Od razu mówię, że obóz nie jest w tym miasteczku. Jest oddalony stąd o jakąś godzinę. Zaraz powinien tu być autokar. - spojrzała na zegarek dziewczyna, która była tak jakby przewodniczką. Libby miała cichą nadzieję, że obób będzie w zacisznym lesie. Tak bardzo kochała lasy!

- Jak będziemy mieszkać? - zapytała stojąca po lewej prawej stronie Molly.

- Są domki parterowe, na trzy osoby. Dziewczyny z dziewczynami, chłopaki z chłopakami. Domek ma cztery pokoje, trzy dla każdej z osoby i salon. jest jeszcze łazienka z prysznicem. Jest wi-fi więc można używać laptopów, telefonów itp. - uśmiechnęła się przewodniczka.

- A nie mógłbym mieszkać razem z tobą?! - rzucił jakiś chłopak z tyłu do przewodniczki. Libby odwróciła głowę i zobaczyła tego samego chłopaka, który zadał jej głupie pytanie w pociągu.

- Ej, Pervol nie podrywaj! Że nie masz dziewczyny to się domyślam! I, że szukasz kandydatki, zauważyłam! Jak któraś będzie chętna to się zgłosi na przesłuchanie. - krzyknęła w jego stronę Libby. Niektórzy się śmiali inni klaskali, a jeszcze innych to wcale nie zachwyciło.Nie był to głośmy aplauz. Libby nie lubiła wzbudzać sensacji, ale jak na razie oś jej nie wychodziło. Nadała też nową ksywkę "Pervol", która przyległa do chłopaka jak nazwisko.

- jesteśmy razem w domku? - zapytała Molly przy dobieraniu domków. Libby zaczęła powoli analizować pytanie zastanawiając się nad odpowiedzią.

- Możemy... w końcu ciebie tu tylko znam. - westchnęła - Ale przecież domki są trzyosobowe.

- Dadzą nam kogoś. - machnęła ręką Molly.

- Oby kogoś w miarę normalnego.

- Halo, dziewczyny wasz kolei! - krzyknęła przewodniczka. Podeszły bliżej.

- Chcecie być razem w domku? - zapytała.

- Tak. - odpowiedziała Libby.

- Proszę imiona i nazwiska.

- ja jestem Libby Carven (czyt. Krwen), a to Molly...

- Vegas. - dokończyła.

- Dooobrze! Macie jeszcze jakąś trzecią współlokatorkę?

- Liczyłyśmy, że nam kogoś normalnego dołączysz. - uśmiechnęła się Molly rozkładając rączkę swojej walizki.

 

~SheLost

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania