Buty
Po śniadaniu wybrałem się na jogging. Niestety zaraz po wyjściu z domu poczułem jak w lewym bucie coś się porusza i gniecie mnie w stopy. Dobrze, że założyłem podwójne bawełniane skarpety, bo pewnie miałbym potem odciski. Zdjąłem obuwie sportowe marki Reebok, choć po tym co zobaczyłem w środku bardziej pasowałaby nazwa Robok. Jak się okazało z buta wysypała się cała masa robaczków podobnych do tych, które dodaje się do produktów spożywczych by uzyskać czerwony kolor. Po bliższych oględzinach okazało się, że wyglądają jak maleńkie tenisówki, ale takie, które można spotkać w sklepach na totalnych wyprzedażach. Moje markowe buty puszczały się na lewo i prawo z jakimiś oblechami.
Nagle but zawarczał, wyrwał mi się z rąk i uciekł. Maleńkie tenisówki podążyły za nim.
- Zaraz! Dokąd to? Wracajcie!
Nie posłuchały.
To miało być obuwie do biegania, ale nie biegające! Co za czasy.
Spojrzałem na drugiego buta, ale ten leżał nieruchomo i nie wykazywał żadnych oznak życia.
- No i co ja mam z tobą zrobić? – zapytałem retorycznie i wrzuciłem martwy but do kosza. Jak miałem biegać z tylko jednym na nodze? I tak cały plan odnowy biologicznej, odchudzania i regularnych ćwiczeń poszedł w pizdu. Znów przytyję, urośnie mi ciążowy brzuch i trzeci podbródek. A wszystko przez producentów obuwia!
Komentarze (9)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania