-----(wykasowany)-----

 

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (20)

  • Bogumił 21.04.2019
    Nie znam się na psychologii, ale opisałeś jakąś osobowość psycho coś tam. Znakomite na scenariusz do jakiegoś horroru.
  • Anonim 22.04.2019
    Dzięki, Bogumił, za opinie. Co do typu osobowości... Ja interesuję się psychologią, ale nie do końca taką, jakiej uczą na uczelniach. bo co mi z tego, że będę znał nazwy zaburzeń, a na dobra sprawę nie będę wiele więcej wiedział na ich temat. Także ten, to opowiadanie o dwojgu "wypaczonych" psychicznie osób.

    Pozdrawiam.
  • Bogumił 22.04.2019
    Antoni Grycuk ja bym to określił jako ofiarę na własne życzenie.
  • Anonim 22.04.2019
    Bogumił, to nie do końca tak. Za dużo by wyjaśniać, ale generalnie nikt nie chce cierpieć, mimo iż z zewnątrz na to właśnie wygląda. Po prostu rzeczywistość, a tym samym prawda w oczach różnych osób wygląda inaczej.
  • Bogumił 22.04.2019
    Antoni Grycuk Dla mnie to przypomina taki termin z wiktymologii, nie wiem czy go prawidłowo wyrażę, kompleks ofiary.
  • Bogumił 22.04.2019
    Bogumił A główny problem tkwi w tym, że bohaterka nie miała jakieś przyjaciółki, przyjaciółek, które mogłyby jej doradzić i pomóc w kłopotach.
  • Anonim 22.04.2019
    Bogumił,
    masz rację, że rozmowa z przyjaciółmi zmieniłaby sytuację i w tekście odrobinę tak się stało po rozmowie z Adamem. Tyle że to jest tak zwana psychologia behawioralna, czyli zmiana zachowań. A mnie w tym tekście (i w większości) chodzi o emocjonalność, o wnętrze, o początkowe przyczyny danych zachowań. I o tym częściowo pisałem, że obecna psychologia bardzo często skupia się na zmianie zachowań, gdy prawdziwe przyczyny pozostają nietknięte.
    Pozdrawiam.
  • Justyska 22.04.2019
    Witaj, po pierwsze brawa za odwagę, że jako mężczyzna wcieliłeś się w postać kobiety i to maltretowanej. Ze strony psychologicznej nie potrafię się wypowiedzieć fachowo, ale mnie ta historia przekonuje. Przeczytałam z zainteresowaniem. Na początku pytasz o zakończenie, moim zdaniem jest bardzo dobre i to pozostawienie czytelnika z pytaniem: czemu ma być winna śmierci ojca? I zaraz przychodzi odpowiedź, że pewnie wcale nie jest.

    Smutne jak wiele takich historii się zdarza wokół nas. Poniżej pozwoliłam sobie na kilka małych uwag, to oczywiście tylko moje zdanie.

    "Na koniec jeszcze przejrzałam się w oknie wystawy bliżej nieokreślonego sklepu, porównując się do stojącego tam manekina i weszłam." myślę, że "bliżej nieokreślony" można wywalić

    "Najważniejsze, że umówiliśmy się na najbliższy weekend do kawiarni. " troszkę to brzmi jakby mieli cały weekend spędzić w tej kawiarni, nie wiem czy nie lepiej sprecyzować, sobota albo niedziela
    "Znów byłabym wszystkiego winna." wszystkiemu
    "Rzuciła kołdrę na mnie z taką siłą, że poczułam z bólu, " poczułam ból
    " aż wyszedł do łazienki na posiedzenie." wywaliłabym to "na posiedzenie" psuje klimat, moim zdaniem to, że wyszedł do łazienki wystarczy.

    Pozdrawiam serdecznie!
  • Anonim 22.04.2019
    Justyska,

    super, że zajrzałaś. A jeszcze lepiej, że przytoczyłaś pomyłki. Bardzo dziękuję!
    Powiem Ci, że dobra refleksja Cię naszła, iż kobieta wcale nie była winna śmierci ojca. A przynajmniej nie tak, jak to aktualnie czuła.

    A co do błędów. We wszystkich przypadkach jest coś do poprawienia, choć w dwóch z nich zmienię inaczej, niż pisałaś.
    Dla mnie najważniejszą kobiecą poprawką jest ostatnia. Bo ja, jako facet, używam nieco innych słów niż przeciętna kobieta. Już mi ktoś kiedyś zwrócił uwagę, aby głosem kobiety nie opisywać czynności z kibla dosłownie. Bo choć znam niewiasty, które na przykład śmieją się ze słowa toaleta, a lubią kibel, to jednak to są wyjątki i chyba trzeba by mistrzostwa pisarskiego, aby takie słowa pasowały do kobiety.

    Także poprawiam, co przytoczyłaś.

    Jeszcze raz dzięki.

    Pozdrawiam.
  • Anonim 22.04.2019
    Aha. Mam poważne wątpliwości odnośnie jednej Twojej poprawki. Otóż wydaje mi się, że winny można być CZEGOŚ, jeśli chodzi o przyczyny zdarzenia. Winny CZEMUŚ bardziej by mi pasowało do innego znaczenia słowa winny - w sensie długu. Tak mi się wydaje. Patrzyłem w necie, ale nic mnie nie przekonało. Nawet książka ma tytuł "Wszystkiemu winni są faceci". Ale cos mi mówi, że to błąd. Przynajmniej próbując logicznie to rozłożyć na czynniki. A może się mylę? Chyba że obie możliwości są poprawne.
  • yanko wojownik 23.04.2019
    Kilkakrotnie się upewniałem, czy mi się nie wydaje, czy jednak tekstu nie napisała kobieta, no i - no spekulować, że na jakiejś rozmowy, ale tak czy inaczej mistrzostwo. Podziw za wczucie.
    Nie można zapominać, że kobiety też potrafią być złe do granic - tak na marginesie.
  • yanko wojownik 23.04.2019
    *że na jakiejś rozmowy, - że na podstawie jakiejś rozmowy...
  • Anonim 23.04.2019
    yanko wojownik,
    dzięki za nalot na tekst. Lubię wyzwanie, mimo iż wiem, że czasem mogę im nie sprostać. Dlatego napisałem tekst "oczyma" kobiety.
    A co do kobiet to doskonale zdaje sobie sprawę, jak potrafią być złe, czy samolubne. Wrrrr...
    Właśnie dałeś mi pomysł na kolejne opowiadanie, tym razem o złej kobiecie, jej oczyma. Dzięki.
    W sumie już pisałem o takiej kobiecie, ale była ona postacią prawie trzecioplanową.

    Pozdrawiam.
  • jesień2018 24.04.2019
    Przeczytałam. Z zainteresowaniem. Bardzo dobrze, że wplotłeś w historię motyw pogrzebu ojca, bo gdyby nie to, trudno byłoby uwierzyć, dlaczego normalna, odnosząca sukcesy kobieta, daje się wciągnąć w takie poczucie winy, w takie bagno. A tak można podejrzewać, że w jej domu rodzinnym była przemoc, może tylko psychiczna, ale to wystarczy. Ale samo pokazywanie jej emocji - moim zdaniem namalowałeś zbyt grubą kreską, za bardzo docisnąłeś. W pewnych momentach widać, że jest teza, a tłumaczenia wewnętrzne bohaterki są aż niewiarygodne. Chyba warto wplatać takie rzeczy trochę "przy okazji", nie tak bardzo wprost. Mimo wszystko - dobra historia. I mam nadzieję, że bohaterka skorzysta z terapii, nowy, nawet dobry mężczyzna, to niewystarczający ratunek.
  • Anonim 24.04.2019
    Jesień2018,
    dzięki za czytanie i opinię.
    Z tym przerysowaniem to pewnie Ci szczególnie chodzi o dwie rzeczy: tłumaczenie sobie, że jest egoistką, oraz seks oralny. Też się zastanawiałem nad obiema rzeczami, szczególnie nad tą pierwszą i chyba to zmienię. A co opisu robienia dobrze to może ciut złagodzę, zastanowię się - chcę, aby było wykręcające emocje na druga stronę, może nawet kosztem wiarygodności. Czasem i w życiu dzieją się cholernie niewiarygodne rzeczy, i to bardzo!
    Jeszcze raz dzięki.

    Pozdrawiam.
  • jesień2018 24.04.2019
    Wydarzenia są ok, chodzi mi właśnie o te monologi wewnętrzne, kiedy bohaterka opowiada, jaka się czuje winna. Za dużo i zbyt wprost. Myślę też, że powinna mieć chociaż cień podejrzenia, czy złości, że coś tu nie gra (który może odegnać).
  • Anonim 25.04.2019
    jesień2018,
    Wziąłem sobie do serca Twoje uwagi i jeszcze raz przeczytałem tekst. I tu znalazłem, o co Ci chodziło. Poprawiłem w trzech miejscach. We wszystkich nie mogę, bo jest jeden moment, kiedy ona widzi poczucie winy w Adamie i dziwi się, że ludzie u siebie tego nie zauważają. Chciałem więc podkreślić, nieco wypaczyć jej myśli, aby były kontrastem do tego, co pomyślała o Adamie. Może teraz jest lepiej?
    Jeszcze raz dzięki.
    Pozdrawiam.
  • jesień2018 25.04.2019
    Antoni Grycuk fajnie! Zajrzę później i odezwę się:)
  • jesień2018 25.04.2019
    Jest lepiej. Ja bym pozmieniała więcej, nie tyle może wycięła, co poszukała innych określeń, np. zamiast: "poczułam, że jestem kiepską żoną, bo zbyt mało się staram" - "twoje rozczarowanie wypełniało przestrzeń między nami, nie takiej żony się spodziewałeś". Itp. Też widać, że czuje się winna, ale nie jest to podane tak wprost. Ale to jest Twoje (całkiem dobre) opowiadanie, a ja nie jestem ekspertem :) Więc kończę tutaj swoje wywody i pozdrawiam :)
  • Anonim 26.04.2019
    Dzięki za podany przykład. Może pomyślę w ten sposób, jednak nie muszę to zrobić tak, aby było wiadomo, że nie same zdarzenia, ale jej wewnętrzny wybór, wymusiły w niej te wyrzuty sumienia. Bo na początku de facto on tak bardzo nie przesadzał, tylko ona interpretowała to po swojemu. Dopiero później, po narodzinach dziecka on stał się taki.
    Jeszcze raz dzięki za poświęcony czas. Pomyślę, co z tym zrobić.

    Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania