Nadrobiłam całość i Boże Święty, naprawdę niesamowity kawał talentu.
Posapokaliptyczny świat wykreowany nieziemsko dobrze. Od samego początku przyciąga uwagę swoim dopracowaniem w zakresie językowym jak i tym fabularnym. Widać, że wiesz dokąd zmierzasz, a każde jedno zdanie jest wynikiem porządnej pracy. Imponujący popis, w dodatku zainspirowałaś mnie do pisania.
W pierwszej części narrator wspominał o jakichś hipisowskich wykwitach, więc znalazłam jakąś swoją pokraczną teorię na temat tego co zaszło w tamtym świecie. Zimna wojna zakończyła się fiaskiem, atomową wojną? Taka fikcja spekulatywna połączona z elementami fantasy, bo ten olbrzym. No, ale nie wiem, pewnie bredzę.
Na pewno wiem, że będę śledzić, bo to co tutaj się odpiernicza jest nie do pojęcia.
O. To bardzo mi miło, że chciało Ci się nadrobić pozostałe części. U mnie pod kątem literówek jest zawsze słabo, bo pisze szybko, nie dając odleżeć tekstowi, a druga kwestia to taka, że na telefonie (tu tworzę) nie pojawiają mi się automatycznie wyrazy z polskimi znakami, niczego nie podkreśla i tak to właśnie.
Co do Twojej interpretacji nie pomyślałam o Robie, jako postaci fantasy, może po prostu zbytnio go "wyolbrzymiłam" i przerysowałam.
Dziękuję pięknie.
Nadrobiłam wszystkie części i jestem po prostu pod wrażeniem. Ostatnio nic tak mnie nie wciągnęło jak właśnie "Cerber". Piękne opisy, super klimat, wszystko idealnie dopracowane. Z każdym kolejnym zdaniem ciekawość rośnie - Co wydarzy się dalej? Ciekawi bohaterowie i dużo pięknych metafor. Po prostu WOW :)
Nie do końca odgadniony kataklizm. Nikt nie wie co tak naprawdę się stało i jaki jest zasięg tego zniszczenia. Ubrałaś zgliszcza w świetny język i zabiłaś empatię w Stanie. Ale chyba tak trzeba.
Lori jest w kompletnym zaćmieniu i nie potrafi pogodzić się ze śmiercią matki.
Helloł
Na wstępie, wiem, żadna nowość, Twój tekst trochę przywodzi na myśl The Rain - Bazowałaś na tym? (Ale tak fabularnie, bo klimatem trąca nieco Bastionem S.Kinga.
"Poraz pierwszy wyglądała na swój wiek, gdy śmiała się po dziewczęcemu, nie rozchylając warg. " - Po raz
"Głowa, na oko pięćdziesięcioletniej kobiety, wyglądała przez okno." - wiem o co kaman, al e i znam osoby, które by sie o ten zapis przyjebały. Że, łeee, jak to, sama głowa, a gdzie kabłub i takie tam.
"Zarzuciła ręce na swoją szyję i wykonała dwa, może trzy kroki." - można by dopisać czyje ręce, bo taki zapis rodzi spekulacje, choć wiaodmo, kontekst pomaga. Ćwierć-wątpliwość.
"— Musimy stąd spieprzać, Lori! — Krzyknąłem. — Znaleźć trochę jedzenia, plecak i pieprzyć wszystkie sentymenty. Wszystkie. Tak miało być. Twoja matka nie przeżyje, choćbyś znalazła pierdoloną igłę i nitkę! Nie ma jej. — Wybuchnąłem, choć na myśl o Lori łatającej pokiereszowaną twarz matki chciało mi się rzygać. A później wyć. ' - krzyknąłem - z małej. WYbuchnąłem - chyba też, ale tu na 80%
Ok, część travellingowa. Nieco pretekstowa dla ukazania świata z oddalenia. Bardzo cieżki kawałek chleba, ale wykonane dobrze. Dalej ogniskujesz się na bohaterach, ale też przemycasz wieści o świecie.
Rośnie seria. Trzymam kciukosy.
Błędy poprawione. Co do Rain, nie bardzo wiem o czym piszesz, znam tylko piosenkę o tym tytule. Bastionu nie czytałam, z resztą chyba już gdzieś o tym wspominałam. Raczej zlepek pomysłów swoich :) Scena z tą głową inspirowana filmem "Dom woskowych ciał". Co prawda, tam nie było żadnego zaszywania, ale jakiś urywek, gdzie facet znajduje zawoskowane, zaklinowane ciało kolegi (chyba jakoś tak) i próbując je wyrwać głową pęka na pół :P
No tak, raczej tu jest uwaga skupiona na bohaterach. Żeby pisać o świecie, musiałabym mieć większą wiedzę :) Co do serii, prędzej czy później pewnie to zarzucę. Piąta cześć pisze się w bólach. Zupełnie nie dla mnie długie kawałki. Dzięki za odwiedziny.
Canulas A to z serialami w ogóle nie mam styczności. Netflixa też nie posiadam :P Ale może jakieś podobieństwo jest, że i tu i tu dwójka bohaterów. E, nie wiem. Ściągnę ten Bastion, zobaczę cóż to.
Jestem i tu. Pięknie opisujesz rozpacz.
Opis nalezienia matki - mistrzostwo.
Kreacja bohaterów i świata - też mega. Aż chce się poznać ich bliżej, dowiedzieć więcej o świecie.
Kłaniam się nisko przed świetnie rozpoczętą serią, utalentowana kobieto :)
Paul Newman & Winona Ryder
albo
Mads Mikkelsen i Rooney Mara
Bardzo obrazowe opisy powodujące 4D w głowie. Jakbym była cieniem bohaterów i podążała za nimi krok w krok.
Obraz zniszczenia przywodzi na myśl Tsunami. Ciężko podnieść się z takiego przeżycia, kiedy traci się wszystko.
Drugą parę "znam". Pierwszej nie bardzo. A za komentarz dziękuję. U mnie tak właśnie jest, że stawiam mocno na opisy, bo akcji jako takiej jeszcze się uczę... :)
Jolka ka→Przeczytałem uważnie. Naprawdę mnie się podobało. Masz dar, do takich tekstów, chodzących twardo po ziemi. Jeszcze. Póki tli się nadzieja. Szczególnie koniec robi wrażenie. Człek nie chce uwierzyć, w oczywistość.
Jakby w tych dwóch osobach, cała ludzkość się rozwałała. To tak metaforycznie. Pozdrawiam:)→5
P.S. Nie chce czytać hurtem. Nie takie teksty.
"Jakby w tych dwóch osobach, cała ludzkość się rozwałała." To bardzo ładne i właściwie trafne. Tak upada świat, kawałek po kawałku ;)
Dziękuje pięknie.
Najpierw babolaski:
„Wyczerpanie przykłuwało kończyny do podłoża” – przykuwało*
„W środku tylko gołe ściany, trzy krzesła, okrągły stół, a wszystko w towarzystwie szafek, które nadawały się conajwyżej do spalenia” – co najwyżej*
„Zanim zdążyłem odpowiedzieć[,] parsknęła”
„— Takiego syfu nikt nie posprząta. Z ludźmi dzieje się coś dziwnego. Normalna reakcja to mobilizacja do działania. Tutaj tego nie ma” – słuszna uwaga
„— Twój kot był najbrzydszą kupą sierści, jaką kiedykolwiek widziałam” :D sfochowana baba, dobre
Ogólnie pierwsze stadioum postapo, świeże dość wszystko i tu słuszne uwagi a propo braku mobilizacji, w sensie – teraz jest tak, że przeżywa się byle pierdoły, ze trzy dni sypie śnieg, a w razie jakiejś faktycznie grubszej akcji byłaby albo fest mobilizacja, albo chaos i jej brak (tak gdybam), więc plus za obranie jednej z prawdopodobnych dróg i napomknięcie o tym. Daje poczucie, że bohaterowie są myślący.
„Całość wyglądała jak dwie połówki czekoladowego jaja, które ktoś niezręcznie rozerwał, a później zostawił w tym samym stanie, nie jedząc nawet kawałka” :c
„— Mamm-mmmo! — Ten jęk obudziłby chyba całe zatęchłe miasto. — Stan, pomóż. Pomóż mi ją wyciągnąć” – ja pierodolę
„— Pomóż mi, Stan — Błaganie w oczach było nie do zniesienia” – szarpie mnie ten wątek, mocno dość
Dobra część, uff, bardzo dobra, łapie za serducho, językowo trzyma poziom, fabularnie wręcz się rozwija.
Kurde, gdybym pisała na kompie, a widzę to edytując tu tekst, błędów by nie było, bo podkreśla się. A na telefonie dupa... W każdym razie dzięki, bo jako nieliczna grzebiesz w tym. Nie licząc Antoniego, Cofftee, Cana czasem i jak kogoś pominęlam to sorry :)
Jeśli łapie to już dobrze. Chciałabym nieco podkręcić tempo, ale zastanawiam się, czy udźwignę:> Dziękować.
Komentarze (32)
Nadrobiłam całość i Boże Święty, naprawdę niesamowity kawał talentu.
Posapokaliptyczny świat wykreowany nieziemsko dobrze. Od samego początku przyciąga uwagę swoim dopracowaniem w zakresie językowym jak i tym fabularnym. Widać, że wiesz dokąd zmierzasz, a każde jedno zdanie jest wynikiem porządnej pracy. Imponujący popis, w dodatku zainspirowałaś mnie do pisania.
W pierwszej części narrator wspominał o jakichś hipisowskich wykwitach, więc znalazłam jakąś swoją pokraczną teorię na temat tego co zaszło w tamtym świecie. Zimna wojna zakończyła się fiaskiem, atomową wojną? Taka fikcja spekulatywna połączona z elementami fantasy, bo ten olbrzym. No, ale nie wiem, pewnie bredzę.
Na pewno wiem, że będę śledzić, bo to co tutaj się odpiernicza jest nie do pojęcia.
Co do Twojej interpretacji nie pomyślałam o Robie, jako postaci fantasy, może po prostu zbytnio go "wyolbrzymiłam" i przerysowałam.
Dziękuję pięknie.
Mam straszne zaległości w czytaniu tekstów, które chce przeczytać. :-)
Twoje chce :-)
Lori jest w kompletnym zaćmieniu i nie potrafi pogodzić się ze śmiercią matki.
Pozdrawiam
Na wstępie, wiem, żadna nowość, Twój tekst trochę przywodzi na myśl The Rain - Bazowałaś na tym? (Ale tak fabularnie, bo klimatem trąca nieco Bastionem S.Kinga.
"Poraz pierwszy wyglądała na swój wiek, gdy śmiała się po dziewczęcemu, nie rozchylając warg. " - Po raz
"Głowa, na oko pięćdziesięcioletniej kobiety, wyglądała przez okno." - wiem o co kaman, al e i znam osoby, które by sie o ten zapis przyjebały. Że, łeee, jak to, sama głowa, a gdzie kabłub i takie tam.
"Zarzuciła ręce na swoją szyję i wykonała dwa, może trzy kroki." - można by dopisać czyje ręce, bo taki zapis rodzi spekulacje, choć wiaodmo, kontekst pomaga. Ćwierć-wątpliwość.
"— Musimy stąd spieprzać, Lori! — Krzyknąłem. — Znaleźć trochę jedzenia, plecak i pieprzyć wszystkie sentymenty. Wszystkie. Tak miało być. Twoja matka nie przeżyje, choćbyś znalazła pierdoloną igłę i nitkę! Nie ma jej. — Wybuchnąłem, choć na myśl o Lori łatającej pokiereszowaną twarz matki chciało mi się rzygać. A później wyć. ' - krzyknąłem - z małej. WYbuchnąłem - chyba też, ale tu na 80%
Ok, część travellingowa. Nieco pretekstowa dla ukazania świata z oddalenia. Bardzo cieżki kawałek chleba, ale wykonane dobrze. Dalej ogniskujesz się na bohaterach, ale też przemycasz wieści o świecie.
Rośnie seria. Trzymam kciukosy.
No tak, raczej tu jest uwaga skupiona na bohaterach. Żeby pisać o świecie, musiałabym mieć większą wiedzę :) Co do serii, prędzej czy później pewnie to zarzucę. Piąta cześć pisze się w bólach. Zupełnie nie dla mnie długie kawałki. Dzięki za odwiedziny.
Opis nalezienia matki - mistrzostwo.
Kreacja bohaterów i świata - też mega. Aż chce się poznać ich bliżej, dowiedzieć więcej o świecie.
Kłaniam się nisko przed świetnie rozpoczętą serią, utalentowana kobieto :)
albo
Mads Mikkelsen i Rooney Mara
Bardzo obrazowe opisy powodujące 4D w głowie. Jakbym była cieniem bohaterów i podążała za nimi krok w krok.
Obraz zniszczenia przywodzi na myśl Tsunami. Ciężko podnieść się z takiego przeżycia, kiedy traci się wszystko.
A scena z matką... Oscar.
Opisy podwójny Oskar.
Jakby w tych dwóch osobach, cała ludzkość się rozwałała. To tak metaforycznie. Pozdrawiam:)→5
P.S. Nie chce czytać hurtem. Nie takie teksty.
Dziękuje pięknie.
„Wyczerpanie przykłuwało kończyny do podłoża” – przykuwało*
„W środku tylko gołe ściany, trzy krzesła, okrągły stół, a wszystko w towarzystwie szafek, które nadawały się conajwyżej do spalenia” – co najwyżej*
„Zanim zdążyłem odpowiedzieć[,] parsknęła”
„— Takiego syfu nikt nie posprząta. Z ludźmi dzieje się coś dziwnego. Normalna reakcja to mobilizacja do działania. Tutaj tego nie ma” – słuszna uwaga
„— Twój kot był najbrzydszą kupą sierści, jaką kiedykolwiek widziałam” :D sfochowana baba, dobre
Ogólnie pierwsze stadioum postapo, świeże dość wszystko i tu słuszne uwagi a propo braku mobilizacji, w sensie – teraz jest tak, że przeżywa się byle pierdoły, ze trzy dni sypie śnieg, a w razie jakiejś faktycznie grubszej akcji byłaby albo fest mobilizacja, albo chaos i jej brak (tak gdybam), więc plus za obranie jednej z prawdopodobnych dróg i napomknięcie o tym. Daje poczucie, że bohaterowie są myślący.
„Całość wyglądała jak dwie połówki czekoladowego jaja, które ktoś niezręcznie rozerwał, a później zostawił w tym samym stanie, nie jedząc nawet kawałka” :c
„— Mamm-mmmo! — Ten jęk obudziłby chyba całe zatęchłe miasto. — Stan, pomóż. Pomóż mi ją wyciągnąć” – ja pierodolę
„— Pomóż mi, Stan — Błaganie w oczach było nie do zniesienia” – szarpie mnie ten wątek, mocno dość
Dobra część, uff, bardzo dobra, łapie za serducho, językowo trzyma poziom, fabularnie wręcz się rozwija.
Jeśli łapie to już dobrze. Chciałabym nieco podkręcić tempo, ale zastanawiam się, czy udźwignę:> Dziękować.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania