Cesarz
Cesarz umiera. Korona spada. Syn na tron siada i ją na łeb zakłada.
Teraz każdy wie, że ma cesarza, który nim włada. Umarł cesarz, niech żyje syn!
Pierwsze dni i miesiące – wspaniałe. Ech jakie wspaniałe, mówię o ojcu, który zmarł. On to byl świetnym cesarzem. Jego następca – już nie bardzo. Wszystko zostawił mu w spadku, a ze sobą do grobu już niczego.
Wszystko tamtemu przepadło, ówczesnemu przepadnie. Korona, godność i honor. Jedyne co dostanie to zapomnienie. Bo na to zasłużył.
Od nadmiernej władzy w imperium, w głowie mu się przewraca. E tam, spalę stolicę – pomyślał.
I spalił stolicę. Tak powstała rewolucja we wielkim kraju, który przez lata panował w centrum i na skraju. Lecz padł, bo ludzie się zbuntowali. Bo od nich zależy, a nie od cesarza.
Zdechł więc cesarz. On zdechł, bo na to zasłużył. Poprzedni umarł, bo był ceniony.
I o cenionym cesarzu zapomniano. Tylko zło złemu wytykano. Cesarza gorszego zapamiętano, a lepszego z wiatrem pożegnano.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania