Chcę po prostu wiedzieć

I

 

Wstała, choć nie miała już siły. Woda, którą obmywała twarz nie była już taka przyjemna jak kiedyś. Była godzina 2:43, a ona wciąż stała przed lustrem z opuchniętymi oczami, które nie miały już siły dalej płakać. Od dawna nie było dnia żeby nie płakała. Męczące? Nie, to już rutyna, lek na bezsenność, choć już coraz mniej skuteczny. Patrząc w swoje odbicie pół roku temu nie dało się przeoczyć szerokiego uśmiechu, błękitnych jak fale oceanu oczu i długich, czarnych rzęs. Dziś już jej oczy są inne. Szare i znów mokre od napływających łez. Podobno niemożliwy jest brak myśli, a jednak ona ma pustkę. Jej wszystkie myśli zostały gdzieś daleko, gdzieś, gdzie już nigdy nie wróci.

Wdech, otarcie policzków, kaptur na głowę. Tak jest najlepiej. Tak jakby ktoś cię przytulał. Tak jakby był znów obok. Kto? Tak naprawdę nikt. Jak to jest tęsknić za kimś kogo się nigdy nie miało? Zapytaj jej, ona wie to najlepiej. Zwłaszcza dziś, w dniu jej urodzin. Chór ludzi, których naprawdę kocha mówią jej na każdym kroku „wszystkiego najlepszego”, ale co to znaczy? Co jest tym „najlepszym”? Zdania matury, zdania egzaminu na prawo jazdy i najczęściej powtarzane życzenie i najbardziej irytujące: żebyś w końcu się zakochała. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że życzą tego osoby, których nie powinno obchodzić czy kogoś masz czy nie. Może i samemu jest ciężko, ale w dwójkę wcale nie jest łatwiej.

Z powrotem w łóżku. I znowu to dziwne uczucie, jakby żal, ale nie tylko. Coś jeszcze. Już wiem, strach. Strach że tak już będzie cały czas. Zagubiona w rzeczywistości, żałująca wszystkiego co zrobiła lub nie zrobiła. Beznadziejne uczucie towarzyszące z każdym oddechem.

3:12. Dziś znów zaśnie po 4:00, znów wstanie niewyspana, znów pójdzie do szkoły i z uśmiechem na twarzy będzie mówiła przyjaciółkom, że jest ok. Ola i Marta, najwspanialsze na świecie, można im powiedzieć wszystko, przytulą, pocieszą. Ale nie teraz. Ona nie chce litości. Choć wie, że może powiedzieć im wszystko to tego nie robi, bo nie chce aby ktoś przejmował się jej gorszymi dniami, które w tym przypadku trwają trochę za długo. To minie. Za jakiś czas znów niebo będzie niebieskie, a twarz zarumieniona od ciągłego śmiechu. Ale jeszcze nie teraz…

 

 

 

 

 

II

Kolejny dzień mija tak samo jak każdy poprzedni. Szkoła, obiad, lekcje. 20:00 jak refren ulubionej piosenki: kaptur na głowę od bluzy, która nigdy nie zdąży wyschnąć po poprzednim wieczorze, telefon pod poduszkę, zgaszone światło, oczy zaszklone.

Nie chce tak żyć, ale coś, tam w środku nie daje jej się wybić, wrócić tam, gdzie była szczęśliwa. Przyjaciele znaczą dla niej coraz mniej, szkoła tym bardziej. Szczerze mówiąc, gdyby przyjaciele nie interesowali się jedynie swoimi problemami może w końcu by zauważyli że coś jest nie tak. Jedyne czego teraz potrzebuje to mocnego uderzenia w twarz i słów „Ogarnij się! Jeśli nie dla siebie to zrób to dla mnie! Proszę.”. Tylko kto może je wypowiedzieć? Przyjaciel, który zapomina o tobie tylko wtedy gdy zadasz mu pytanie „a jak tam z Danielem?” i zaczyna zanurzać się w opowieściach o swoich problemach? Czy może taki, dla którego znaczysz wiele, ale jednak ktoś jest przed tobą. Ten „jedyny”. Nie można być złym za to, że ktoś ma swoje życie. Ona nie jest. Nie ma do nikogo pretensji. Każdy ma swoje życie, to zrozumiałe. Wie, że są gorsze problemy niż jakiś gorszy dzień. Stara się uśmiechać choć wie, że każdy sztuczny uśmiech w ciągu dnia to dodatkowa łza wieczorem.

„Mam wylane” jak często to powtarzasz? Wiedz jedno: czym częściej to proste zdanie wypada z twoich ust i pojawia się w twojej głowie w każdej niekomfortowej sytuacji, tym bardziej o tym myślisz i jeszcze gorzej boli, że nic z tym nie możesz zrobić. Podobno powtarzane kłamstwo staje się prawdą, lecz nie w tym przypadku. Ona coś o tym wie. Powtarza to siebie od bardzo dawna.

 

 

 

III

Jest dobrze.

Uśmiech nie schodzi jej z twarzy.

Jest dobrze.

Jak to jest mieć wspaniałe życie i spieprzyć je w zaledwie kilka dni? Nie wiem.

Jest dobrze.

Pogoń za własnym ideałem tak bardzo ją zgubiła, że sama już nie wie kim jest.

Było dobrze. Znów ten okropny ból gdzieś między żołądkiem a sercem. Jest jeden plus. Brak łez… Ale czy to na pewno jest lepsze? Chyba nie. Przez to jest jeszcze bardziej ciężko. Gdzie? W miejscu gdzie powinna być teraz dusza. Może i jest, ale albo właśnie umiera albo już dawno gnije. To wszystko przez nią. Dusza jest po to by czuć, że się żyje. Nie obchodzi ją to co jesz, czy to ile godzin śpisz. Dusza odpowiada za uczucia. Uczucie bezpieczeństwa, zaufania, fascynacji i najważniejszego: miłości. To ostatnie ona sama uśmierciła. Zabiła cząstkę siebie. Jak? Chciała zrozumieć miłość. Dowiedzieć się co czuję i dlaczego. Chciała analizować. I to robiła. Długi, długi czas, aż w końcu miłość zamieniła na matematykę. Kalkulowała dlaczego miałaby go kochać? Przecież to nie to. Nie, no w życiu. Nie pasowali do siebie. Jeśli to nie miłość to dlaczego płakała co noc w poduszkę z myślą, że nie może się do niego przytulić?

Ale to już przeszłość. Mit o zakochanej dziewczynie. Chciała prawdziwej miłości, jak z bajki, ale nie potrafiła pokochać tak po prostu, za nic. Przecież nie istnieje powód do miłości, a ona jednak go szukała. Teraz leży w swoim łóżku i co? Nic. Kompletna pustka. Tam, gdzie zawsze było najwięcej marzeń, myśli o przyszłości teraz panuje tam grobowa cisza. Nie ma ochoty myśleć co będzie jutro a co dopiero za kilka lat.

Nigdy nie było dobrze…

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • wolfie 20.12.2014
    Nie chcę Cię urazić, ale do mnie Twoje opowiadanie nie trafiło, jakoś nie umiałam się w nie "wczuć". Pomijając tą rzecz, piszesz bardzo dobrze. Potrafisz ukazać emocje bohaterki, to jak cierpi. Nie znalazłam literówek ani żadnych innych błędów. Ode mnie 3. Pozdrawiam :)
  • Dla mnie oki, w stylu dawno, dawno temu w szkole - to były czasy! Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania