Chciałam tego...

Nie chciałam tego. Chwila poprawka. Bardzo tego chciałam. Wolę sobie to wmawiać. Lepiej się wtedy czuje.

Dzień był zwykły. Poszłam do szkoły, wróciłam do domu, zjadłam i poszłam spać. Nie, nie, nie. Wróć. Ten dzień nie był zwykły. Poszłam do szkoły i już nie wróciłam.

Wrzucono mnie do zielonego vana i nie wyszłam z niego przez długi czas. Śmierdziało tam czystą i fajkami. Nieprzyjemny zapach. Przesiąknęłam nim na wylot. Moja reakcja była dziwna. Sama jestem dziwna, więc nie wiem jakiej reakcji po sobie oczekiwałam. Siedziałam cicho, w zasadzie leżałam. Po iluś godzinach, może minutach, a może sekundach, bo w sumie sama nie wiem ile to trwało, otworzyły się drzwi. W zasadzie otworzył je wujek Artur. Ten Artur, którego nie nazywam już wujkiem, bo nie umiem.

Moja reakcja? Nie pamiętam jej. Jedyne co pamiętam to butelka wódki nad jego głową, po chwili rozbijająca się na mojej.

Otworzyłam oczy mimo, że wolałabym tego nie robić. Nie miałam na sobie ubrań. Jestem do tego przyzwyczajona. Przy nim zazwyczaj nie mam na sobie ubrań...

W tamtym momencie już to wiedziałam, wiedziałam, że stąd nie wyjdę...

Nie wyszłam od dwóch tysięcy dwustu trzydziestu trzech godzin i dwudziestu minut.

Wiem to, bo jedyne w co mogę być tu ubrana to zegarek, jego zegarek.

Codziennie do mnie przychodzi. Mój mistrz. Kazał mi tak na siebie mówić, a ja boję się tego co mógłby mi zrobić i się nie sprzeciwiam.

Stratę cnoty planowałam gdy będę pełnoletnia. Chciałam to zrobić z osobą która kocham. To kolejne rzeczy, które mi w życiu nie wyszły.

To on tego chciał. Ja się nie broniłam. Co ja, ważąca lekko ponad pięćdziesiąt kilo mogę zrobić? Obronić się? Niezły żart. Po prostu się poddałam. Nie patrzyłam na niego. To jedyny powód dzięki któremu nie zwymiotowałam.

Pogodziłam się już, z tym, że tak będzie wyglądać moje życie. Myśli typu: wszystko będzie dobrze, kiedyś stąd wyjdziesz przestały krążyć po mojej głowie już dawno. Moje życie, niegdyś tak kolorowe jest teraz nic nie warte.

Jedyne co mam w głowie, to pytania, które do niczego nie prowadzą. Dlaczego!? Dlaczego akurat ja!? Czy moja rodzina mnie szuka? A co jeśli jest im beze mnie łatwiej? Prościej?

Staram się. Staram się jak mogę wyrzucić z głowy wizję mojej rodziny. Nie wiem jak oni teraz wyglądają. W sumie czy przez ponad trzy miesiące można się zmienić nie do poznania? Odpowiedź jest prosta: można. Ja jestem tego najlepszym przykładem.

Odkąd tu jestem, nie widziałam siebie w lustrze, ale moje łydka jest grubości nogi od krzesła, które dostałam jako mebel do "pokoju" w nagrodę za posłuszeństwo.

Życie w piwnicy nazywanej przez mojego Mistrza pokojem nie jest proste. Nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze zasnę bez myśli, że jestem bezużyteczną szmatą.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • jolka_ka 27.10.2018
    Witaj, bardzo ładna z Ciebie dziewczyna ;) Natomiast w opowiadaniu czegoś mi zabrakło. Niby jest pomysł, ale taki, w którym powinny być jakieś emocje, powinno czytelnika trochę ruszyć, jakoś ustosunkować do bohatera, a tu tak neutralnie w zasadzie. Ani ciepło ani zimno, chociaż z tym wujkiem to nawet coś, coś ciekawego.
    Pozdrawiam serdecznie.
  • annaszymaniak 27.10.2018
    Na wstępie dziękuję za komplement :)
    Jest to moje pierwsze opowiadanie tego typu i mam nadzieję, że kolejne będą lepsze.
    Wezmę sobie te rady do serca.
    Pozdrawiam również.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania