choćby skały srały
nie rzucę siebie na stos zapałek nie odurzę w ukropie szaleju
niedoczekanie
jeszcze wczoraj byłam uległa dzisiaj
choć nie ma nas w jutrze to wciąż słyszę jak przepływa jakaś znajoma
daleka rozmowa jednak już inna a jeszcze prawdziwa
budzę się trwożna w świecie mniejszym od serca
i uciec nie mogę inaczej niż przez marnienie
zanim uschnę
zdążę stanąć w drzwiach nocy by rozsadzić na gruzach miłości
moralną spójność
nie moją nie twoją nie innych
urojoną w depresyjnej pustce
chwili nie spocznę aż do pożegnanej empirii
Komentarze (10)
Wg mnie, drobne uwagi:
- nie odurzę się w ukropie szaleju - nie odurzę w ukropie szaleju ("się" w zasadzie stosuje się, kiedy nie ma dookreślenia. Tu jest - w czym? - w ukropie szaleju"),
- ostatni wers zbyt wydłużony w stosunku do poprzednich, co najmniej o jedną głoskę. Mnie trochę zgrzyta. Może: "chwili nie spocznę aż do rozstania z rzeczywistością"?
Pzdr.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania