Ciemna dolina
Smutny włóczykij
Wędrowiec życia
Maszerując od tak dawna
Otoczony współtowarzyszami, a mimo to samotny
Od wielu lat krocząc ciemną doliną
Wierzy nadal – nie jestem sam
Jednak nikogo nie czuje
Nikogo nie słyszy
Jedynie pusty odgłos swych ciężkich kroków
Lecz wytężając wzrok wśród otaczającej go ciemności
Dostrzega twarze
Tak wiele twarzy z tak bardzo obcym dla niego wyrazem
"Jesteśmy szczęśliwi" – mówią
A każda z nich na swój sposób
Każda inna
I każda tak mu odległa
Pomimo zatrważającej bliskości czyniącej go jeszcze bardziej samotnym
I ten okropny ból, który rozrywa serce, a który czuje od tak dawna
Czy to piekło? Czy to demony, które beztroską radością na twarzach
Chcą rozedrzeć serce
duszę
Utopić go w goryczy, by nie mógł już iść?
Boże, wołam z otchłani!
Wszechogarniający mrok
A może to ja oślepłem?
Czy jest jeszcze dla mnie wyjście z tej Doliny Łez?
Boże, wołam z otchłani...
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania