Ciemność rozdział 1
Obracam się na drugi bok przykrywając głowę poduszka, by nie słyszeć dźwięku budzika, który dzwoni codziennie od poniedziałku do piątku o godzinie siódmej. Z jękiem wstaje z łóżka, by wyłączyć te irytujące urządzenie.
Po omacku szukam mojego telefonu, który po chwili znajduje pod łóżkiem.
- No to zaczynamy kolejny cudowny dzień - marudząc pod nosem, powolnym krokiem idę do łazienki.
Po porannej toalecie zakładam na siebie moje ulubione krótkie dżinsowe spodenki i czerwoną koszulę w kratkę, na nogi wyciągam czarne trampki z kokardką na środku. Moje długie czarne włosy zaplata we warkocz, a następnie w koka. Zabieram torbę leżącą w garderobie i wychodzę z pokoju. Na korytarzu unosi się zapach parzonej kawy i naleśników, powoli uważając na każdym stopniu i mocno trzymając się poręczy, schodzę po schodach do kuchni.
- Hej kochanie - mówi tata, całując mnie w czoło.
- Hej - odpowiadam i siadam przy stole poprzednio odkładając torbę przy krześle.
- Jakie masz plany na dzisiaj myszko - Pyta zaciekawiona mama, chyba z uśmiechem.
- Dzisiaj idę do Pana Edwarda - mówię wkładając pierwszy kawałek naleśnika do ust. Pan Edward to miły staruszek prowadzący najlepszą i najdroższą restaurację w okolicy - Pyszne jak zawsze - chwale je, naprawdę są pyszne.
- Znowu tam idziesz po co? - Dopytuje tata, nigdy nie lubi jak tam chodzę.
- Olaf, daj spokój - prosi mama
- Bo chce się od niego uczyć, przecież wiesz, że kocham gotować, a on ma dużą wiedzę na ten temat - tłumacze mu to już któryś ras, bo trudno mu to zrozumieć, że wolę gotowanie niż prawo.
- Luizo musimy porozmawiać - odzywa się nagle moja rodzicielka poważnym tonem.
- O czym konkretnie - zapytałam zaciekawiona nadal jedząc śniadanie.
- Chodzi o wypadek - przerywa na chwilę, by po chwili zacząć mówić - Wiemy z tatą, że to jest dla ciebie bolesny temat, ale chcemy ci pomóc.
- Jak chcecie mi pomuc - Zapytałam lekko zdenerwowana. Znowu się zaczyna
- Musisz nam powiedzieć co się stało tamtej nocy - wtrącił tata
-Ale ja nie wiem już wam to mówiłam nic nie pamiętam, nawet tego, jak wyglądacie! - wykrzykuje czując spływające łzy po policzkach - A na dodatek nic nie widzę od pieprzonych pięciu lat - szepcze, wstając od stołu
- Skarbie - czuje dłoń mamy na ramieniu
- Mamo po prostu o tym zapomnijmy to było pięć lat temu, pewnie nigdy się nie dowiem co się stało - chwytam torbę i kijek, którego używam, gdy chodzę po mieście.
- Będę wieczorem, Pa - krzyczę, wychodząc z domu.
Mieszkam z rodzicami w malowniczym mieście Toronto w Kanadzie, przeprowadziliśmy się tu z Polski, ponieważ mojemu tacie zaproponowano tu lepszą posadę taki, jak i mojej mamie, która pracuje z moim ojcem. Po wolnym krokiem kieruje się w stronę parku, do którego bardzo często chodzę od czasu wypadku, który miałam w osiemnaste urodziny, straciłam wzrok i pamięć, nikt tak naprawdę nie wie co się stało. Podobno ktoś mnie znalazł leżącą nago ze zakrwawioną twarzą w parku i zawiadomił pogotowie. Nic nie wiadomo o sprawcy, żadnych śladów nic. Lekarze mówili, że utrata pamięci to chwilowe i po kilku dniach wszystko wróci do normy, ale minęło pięć lat i ciągle jest bez zmian. Staram się o tym zapomnieć, ale moi rodzice nie chcą zapominać i mi też na to nie pozwalają. Z tymi myślami docieram do celu, siadam na drewnianej ławce stojącej w parkowej alejce. Jest tu tak cicho i spokojnie, ciepłe promienie sierpniowego słońca ogrzewają moją twarz, uśmiecham się na to uczucie. To takie przyjemne poczuć letni wiatr niosący ze sobą zapach kwiatów. Niestety takie chwile nie mogą wiecznie trwać, z niechęcią wstaje i zmuszam moje nogi do dalszej drogi, która kończy się w restauracji Lawenda, w której pracuję i się uczę.
Po niecałych dziesięciu minutach jestem na miejscu, jak zawsze kieruje się od razu do szatni, żeby się przebrać w odpowiedni strój.
- Dzień dobry - witam się ze wszystkimi wchodząc do kuchni
- Witaj Luizo, gotowa na dzisiejszy dzień - pyta z uśmiechem Pan Edward.
- Oczywiście szefie jak zawsze
- To dobrze - zamyślił się na chwilkę - Pamiętasz może ten konkurs, o którym Ci ostatnio mówiłem?
- Tak - konkurs gotowania dań popisowych każdy gotuję, co chce i co umie najlepiej.
- Chce, żebyś ty wzięła w nim udział - zatkało mnie, no zatkało
- Ale ja nie - nie wiem co powiedzieć
- Żadne, ale dasz radę, już cię zgłosiłem nie masz wyboru - powiedział pewnie
- Dobrze - tyle byłam w stanie powiedzieć
-Dzisiaj mamy dużo pracy, bo ta firma projektująca wille ma dzisiaj obiad firmowy i ma być dużo osób - mówi przejęty, on zawsze tak ma, dla niego każdy klient jest wyjątkowy.
- OK - powiedziałam i zaczęłam robić swoje
Dużo osób się dziwi jak ja to robię i w ogóle, a dla mnie to jest normalna rzecz na początku było trudno nauczyć się do tego, że się nie widz. Ja pogodziłam się z tym i staram się żyć z tym normalnie pracuje i jednocześnie robię to, co kocham.
Czuje lekkie zmęczenie po kilku godzinach gotowania, ale jestem szczęśliwa, że wydaliśmy wszystkie dania i mogę zaraz iść do domu. Mój telefon mówi mi, że jest już szesnasta, pora się zbierać do domu.
- Do widzenia szefie - mówię z uśmiechem
- Dowidzenia, miłego weekendu
- Wzajemnie
Po przebraniu się w szatni odpuszczam budynek i powoli wracam do domu. Idąc parkową ścieżką myślę o tym konkursie, na który wysyła mnie mój szef. Czy to w ogóle dobry pomysł, a może powinien wybrać kogoś lepszego z naszej grupy? Moje rozmyślania przetrwało uderzenie w kogoś i coś zimnego lądującego na moim biuście
- cholera jak chodzisz, ślepa jesteś czy co? - krzyknął tak głośno, że aż podskoczyłam
- Ja przepraszam -za jąkałam się jak nigdy, jest mi tak wstyd.
- Co mi po twoim przepraszam, nowy garnitur - westchnął - czy ty wiesz, ile on kosztował?
- Nie, ja naprawdę Pana bardzo przepraszam - nie wiem co mam zrobić czuje jego wzrok na sobie
- Dobrze już, ale następnym razem patrz jak chodzisz, a nie wpadasz na ludzi - pokiwałam głową na tak. Boże jestem chyba cała czerwona
- Dowidzenia - powiedziałam szybko i odeszłam
- Mam nadzieję, że już się nie spotkamy mała - krzyknął w moją stronę.
A ja przyspieszyłam krok, by jak najszybciej zniknąć z pola widzenia tego faceta. Boże jaki wstyd, a jak byłoby tego było mało to jeszcze mam mokrą całą koszulę. Po prostu cudowny dzień, ale na szczęście to już koniec tygodnia w końcu odpocznę. Wieczorem jestem umówiona z moją najlepszą Koleżanką Amandom, z którą znamy się już od podstawówki. Postanowiłyśmy pójść na imprezę do naszego ulubionego klubu Magnetik. Z tymi myślami dociera pod drzwi mojego domu.
- Wróciłam - krzyknęłam przekraczając próg mieszkania.
Komentarze (8)
spokó-spokój
rodzicielska- chyba miało być rodzicielka
dowidzenia- do widzenia.
Cóż całość znośnie się czyta, bez jakichś rewelacji. Literówki, kłopot z dużymi i małymi literami. Polecam przeczytać, jak napisać dialog, sam jeszcze w pełni tego nie pojąłem, ale wiem więcej niż na początku. Dziel niektóre zdania, bo niektóre są naprawdę niepotrzebnie długie. Prolog bardziej rozbuduj, to nie jest krótki opis, a bardziej wstęp do określonego dzieła. Polecam wrzucić tekst np. w ortograf.pl Potraktuj ten komentarz jako radę, ja sam mogę się mylić i na pewno są tu mądrzejsi ode mnie. Pozdrawiam i życzę frajdy z pisania.
spokó-spokój
rodzicielska- chyba miało być rodzicielka
dowidzenia- do widzenia.
Cóż całość znośnie się czyta, bez jakichś rewelacji. Literówki, kłopot z dużymi i małymi literami. Polecam przeczytać, jak napisać dialog, sam jeszcze w pełni tego nie pojąłem, ale wiem więcej niż na początku. Dziel niektóre zdania, bo niektóre są naprawdę niepotrzebnie długie. Prolog bardziej rozbuduj, to nie jest krótki opis, a bardziej wstęp do określonego dzieła. Polecam wrzucić tekst np. w ortograf.pl Potraktuj ten komentarz jako radę, ja sam mogę się mylić i na pewno są tu mądrzejsi ode mnie. Pozdrawiam i życzę frajdy z pisania.
Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania