Ciemny lasek z diabełkami.

Znów cię diabły zwiodły w pole. Po coś słuchał się ich rady?

Przecież to oszuści podli.

 

Ciemną ścieżka szła dziewczyna, potykała się o skałki

nie widziała nic przed sobą, a do tyłu nie patrzyła.

Miała w ręku mały koszyk , w środku chlebek, bułki słodkie,

chciała szybko dojść do domu by skosztować tych pyszności.

 

Już jej w brzuszku zaburczało, już jelitka wykręcało bo nie jadła od tygodnia.

Głupia sama w lesie była. Czy zbłądziła ? Czemu ścieżki się nie trzyma?

Pewnie chce tu przeżyć nocą, może zakład taki miała.

Głupie teraz są dzieciaczki, nie słuchają się rodziców.

Gdyby choć ta inna była, to wiedziała by o stworach.

 

Stworach brzydkich, starych podłych. - Diabła dzieciach!!!

- Cisza!. kto to?! Co to?!

- My jesteśmy diabli stare, my przeklęci, my upadli.

Ojciec wyparł nas za grzechy. O ironio! O ironio!

Na karmienie nadszedł czas. Nadszedł czas!

Widać dziewczę weszło w las.

 

My capniemy, my porwiemy.

Kostki białe zostawimy, obgryziemy jakby hieny,

tu na zawsze pozostaną ,i pamiątka i przestrogą.

Może wisior z nich zrobimy, może ojca utuczymy.

- Ależ diabły proszę, błagam pozostawcie głupią pannę.

Dajcie wrócić jej skąd przyszła. Przecież wiem, że macie serca.

Może kamień, może czarcie lecz i takie skruszyć można.

Zrozumiałem wasze złości, nie ustanę wam na drodze.

Jednak proszę was jak braci, nie przelejcie krwi niewinnej.

 

- Głupi tyś poeto młody, przecież sam układasz losy.

Tyś nam stworzył las ponury, tyś wystawił dla nas obiad

a na koniec jeszcze błagasz. Nas, twe błazny.

Śmiać się szkoda, płakać czas, że takiego głupca stworzył.

Dał ci wolę, dał ci moc. Byś kierował tym co stworzysz.

A ty kłaniasz nam się po pas. Nam, szydercom!

 

- Dosyć!!! Rację przyznać musze czortom.

Zatraciłem rozum w cieniu, podupadłem w tym co robię.

Chmura ma już odleciała, tęcza mrokiem się upiła.

Pozostało jedno wyjście, smutne, mroczne lecz jedyne.

 

Com uczynił tak mnie skarzą, czym zawinił tak osadzą,

Ale ja nie oddam władzy. Nie! Nie tutaj!

Ja stworzyłem tę historię, i jak zechcę ją zakończę.

Tak, ja czuję, czuję siłę.

 

- Nic się biedak nie nauczył, nic przed śmiercią nie zrozumie.

No cóż, trudno. Tak mu rozum płata figla.

Naszej w tym nie było ręki.

- On rozpoczął, my zakończmy

.

- Won wynocha, precz z mej głowy.

-A więc morał dzieci mamy,

kto z diabłami zechce tańczyć,

niech nie liczy na wytchnienie.

Przez muzykę piekło zwiedzi, przez hulanki cierpieć będzie .

Tak po prostu się żegnamy, naszym figlem w domu znanym.

 

Po coś czytał, sam się dowiedz, po coś wnerwiał, diabli wiedzą.

Może czytaj to od końca, wtedy sensu wiersz nabierze.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Enchanteuse 10.04.2017
    Ciekawy koncept :). Lubię ballady wszelkiej maści, a więc i ta przypadła mi do gustu. Szkoda, że nie ma rytmiczności, łatwiej by się czytało.
  • Anonim 11.04.2017
    jak poprzedniczka, trochę kuleje, ale w głowie szaleje.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania