Cień: rozdział 2
Wysiadł z samochodu i podszedł do jednego z policjantów, który stał przy taśmie i pilnował by nikt jej nie przekroczył.
-I co wiadomo już coś?
Odpowiedź jednak nie nadeszła, ale za to przybyło o jedno morderstwo więcej. Policjant padł przed detektywa i dopiero po chwili można było zauważyć robiącą się czerwoną plamę na plecach i brzuchu.
-Czy ktoś coś widział podejrzanego? Jakąś osobę, która się przy nim kręciła?
-Nie. Ja nic nie widziałem. Taki oto szmer przeszedł przez ludzi obserwujących zdarzenie.
-Cholera, jedno morderstwo nam wystarczy.- cicho jęknął do siebie.
Wsiadł do auta i pojechał do biura, aby porozmawiać o Cieniu. Kiedy znalazł się na miejscu wbiegł po schodach na samą górę i do pokoju od szefa.
-Witam, wie pan cos na temat Cienia?
-Skąd o nich wiesz Ageton?!- wstając z krzesła uderzył rękami o biurko, tak mocno, że kilka rzeczy podskoczyło.
-Leżały na moim biurku. Niech pan nie krzyczy, bo ktoś jeszcze się o tym dowie.
Jakim cudem? Te akta są cały czas tutaj.- wskazał palcem na metalową szafkę s szufladami, po czym do niej podszedł i otworzył. Znieruchomiał, kiedy okazało się, że ich nie ma.
-Gdzie one są?!- spojrzał groźnie i kontynuował -Jeżeli się zaraz nie znajdą, zostanie pan zwolniony dyscyplinarnie!
-Nie wiem. I nie możesz mnie zwolnić za coś, czego nie zrobiłem.
Argeton podszedł do otwartej szuflady i zauważył na dnie leżącą kopertę. Odbiorcą był nie kto inny jak szef.
-Hahaha. Przydałyby się nowe okulary. Proszę.- wyjmując list podał mu list.
Co to? O i jeszcze mogę dodać do zarzutu, podkładanie tropów.- powiedział do Detektywa, który wręczając mu kopertę, lekko się uśmiechał. Szef po otwarciu zobaczył tylko jedną kartkę, na której było napisane tak: "Witam ponownie Szefunciu. Gra rozpoczęta. Memento Mori." Po przeczytaniu tego odezwał się do Argetona:
-Odsuwam cię od sprawy.
Ale cze...
-Jeśli nie zastosujesz się do moich poleceń zostaniesz zwolniony w trybie natychmiastowym. Zrozumiano?- przerwał stanowczym tonem.
-Jeszcze zobaczymy.- rzekł detektyw wychodząc z pokoju szefa.
-Cholera.- szepnął do siebie.
Do domu wracał samochodem, gdy znikąd pojawiła się postać. Ubrana była cała na czarno jedyne co można było dostrzec to oczy i dłonie.
-I jak, Szefunciu zareagował na liścik?-odezwała się postać.
Argeton wysiadł z samochodu po czym odpowiedział pytaniem:
-Więc to ty podłożyłeś mi te akta!
Detektyw wyjął broń, wycelował. I...
-Stój!- usłyszał z tyłu jakiś znajomy głos.
-Nie waż się naciskać spustu!.- dokończył głos za nim.
Dopiero po chwili do niego dotarło, że to jest głos szefa.
-Szefie,- zaczął Argeton -złapałem cień.
-Chciałbyś. Jest dla nas za szybki. Nic tobie o nim nie powiedziałem, więc nie masz żadnych szans.
Detektyw odwrócił się w stronę szefa i po chwili padł na ziemię przez uderzenie w tył głowy. Stracił przytomność.
Obudził się następnego dnia w południe, nie pamiętając co się wczoraj wydarzyło. Po chwili do jego sali wszedł szef z dwoma innymi policjantami, którym rozkazał zaczekać przed salą.
-Co się wczoraj wydarzyło?- spytał leżący w łóżku detektyw.
-Cień ciebie dopadł.
-Jaki Cie...- przerwał w pół słowa, bo od razu sobie przypomniał. Po czym spytał szefa:
-Kim on jest? Powiedz mi o nim wszystko co wiesz.
-Eh. Więc tak, Cień to nieuchwytny przestępca, który nazwę dostał od tego, że pojawia się jak cień. Dwa lata temu rozpoczął pierwsza grę. Polegała ona na tym, że on zabija osoby, a przy tym każdym morderstwie pisał szyfr. Jeżeli po piątym morderstwie nie zgadniemy szyfru gra się resetuję i zaczyna od początku. Ostatnim razem zginęło piętnaście osób. I jeszcze jedno, w pojedynkę nie masz z nim szans, bo jest genialnym strategiem i do tego ma szybkie i bardzo trafne ruchy.- ciągnął cały czas. Mogło się wydawać, że nie skończy nigdy, lecz wtedy usłyszeli klaskanie na łóżku obok. Z łóżka obok wstał wcześniej udający chorego ON i klaszcząc nadal, oparł się o ścianie obok okna.
-Pięknie mnie przedstawiłeś Szefunciu. Oprócz tych dwóch mam jeszcze inne zalety, na przykład dobroć w stosunku do tych kretynów.
-Ha, ciekawe gdzie?- odparł Argeton z uśmiechem na twarzy.
-Tego też mu nie powiedziałeś? Hahahahaha. Szefunciu zapomniał dodać, że ostatnim razem upraszczałem szyfry, i jeszcze jeżeli uda wam się odszyfrować zagadkę, to dam wam spokój na kolejne dwa lata. I tak w kółko.
Cień podszedł do okna, otworzył i skoczył.
Komentarze (13)
Pochwalić cię muszę za to, iż pomimo detektyw nadal dostaje coś pod nos (akta), nie czuć już tu pewnego rodzaju, traktowania go jak małe dziecko. Obrywa, traci przytomność... itd. 4.
Uwież mi, nie chciałbyś przeczytać moich pierwszych opowiadań. Dopiero byś się miał z czego śmiać ;)
Każdy od czegoś zaczynał, więc czy mi się podoba? Pomysł tak. Świadczy o twojej kreatywności. Sposób wykonania: jeszcze długa droga przed tobą. Pisz i ucz się dalej.
Ausek
Tak, ale wtedy trzeba tłumaczyć zachowanie ;) Bo inaczej wprowadza to haos, a bochater wychodzi na hipokrytę Na to też przyjdzie czas. Najpierw niech zacznie od podstaw. Później poleci.
Co do dialogów z podtekstem, to popieram Agnieszkę. Takie dialogi są dużo fajniejsze, dużo bardziej naturalne, dużo bardziej wciągają w końcu :) Owszem jak zaznaczył PN, są też bardziej wymagające. Zdecydowanie jednak warto się postarać, bo nie jest to ponad ludzkie możliwości, a efekt jest świetny!
Właśnie, jeżeli się z tym przegnie to tekst staje się kiczowaty. Do tego trzeba odrobiny doświatczenia. Lepiej wprowadzać zmiany metodą małych kroków, niż pchać się odrazu na głęboką wodę, bo może przynieść to efekt odwrotny do zamierzonego. Trudno zaś spowrotem pewne rzeczy skorygować.
Routa
Rób jak chcesz, ale uważaj. Jeżeli czujesz się na siłach to proszę bardzo.
-Czy ktoś coś widział podejrzanego? Jakąś osobę, która się przy nim kręciła?"
-No... pana - strzelił z głupia frant zaskoczony sytuacją policjant. Ponieważ detektyw w żaden sposób nie zareagował na zabójstwo kolegi tylko od razu zapytał innych o coś co sam widział, pozostali policjanci przyglądali mu się podejrzliwie. Zdecydowanie czegoś zabrakło...
"można było zauważyć robiącą się czerwoną plamę na plecach i brzuchu" - musiał upaść w dość niezwykły sposób, skoro równocześnie było widać rosnącą plamę i na plecach i na brzuchu.
"Wsiadł do auta i pojechał do biura" - resztę czynności śledczych olał. W końcu nie po to był detektywem, aby szukać śladów, przepytywać świadków czy dowiadywać się czegoś u rodziny zmarłego, którego tożsamość zna od kiedy znalazł jego portfel.
"-Witam, wie pan cos na temat Cienia?
-Skąd o nich wiesz Ageton?!
-Leżały na moim biurku. " - ale o czym mowa? W żadnym miejscu nie padło słowo "akta". Detektyw pyta o cienia, szef w odpowiedzi pyta, skąd wie o nich (o aktach) mimo że detektyw mu nic o żadnych aktach nie powiedział.
"-Hahaha. Przydałyby się nowe okulary. Proszę.- wyjmując list podał mu list." - a skąd wziął list? W szufladzie była koperta, której jeszcze nie otworzył.
"Do domu wracał samochodem, gdy znikąd pojawiła się postać" - a na dodatek pojawiła się nigdzie, bo nie mamy informacji czy w samochodzie czy na drodze.
"Argeton wysiadł z samochodu po czym odpowiedział pytaniem" - ponieważ nie wiadomo gdzie pojawiła się postać, czytelnik nie wie czy wyobrazić sobie postać stojącą obok samochodu czy wysiadającą za detektywem.
"padł na ziemię przez uderzenie w tył głowy." - czyli... upadł tyłem głowy na ziemię?
"Obudził się następnego dnia w południe, nie pamiętając co się wczoraj wydarzyło. Po chwili do jego sali" - sali nie wiadomo w czym, podejrzewam przychodnię weterynaryjną.
"w pojedynkę nie masz z nim szans, bo jest genialnym strategiem i do tego ma szybkie i bardzo trafne ruchy" - gdyby szef mu nie przeszkodził i nacisnąłby spust, to nawet Jackie Chan nie uchyliłby się przed kulą. Stąd pojawia się pytanie, czy to kryminał czy może zakamuflowane fantasy.
Generalnie na razie jest to raczej zarys fabuły niż literacka opowieść. Postaci i wydarzenia pojawiają się nagle z tyłka i robią wszystko co się da aby spełnić jasno widoczne założenia autora.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania