Jestem Prze Pani ;)
Cudna część. Zasiałaś ziarnko wątpliwości. A co, jeśli to rodzice Clarise mają rację i Mag (ciacho jakich mało ;)) - jednak jest draniem, okrutnikiem i łotrem... Ehhh czekam na cd. ;)
Pozdrowionka
Wow, Agu, dziś to naprawdę ekspresem dotarłaś. :)
Mag, jak to mag, musi mieć trochę tajemnic, skurczybyk. Ja tam bym go brała w ciemno, nawet jakby okazał się łotrem i okrutnikiem, ale jak widać rodzicie Clarise nie podzielają podobnego zdania :P
Pozdrawiam
Z jednej strony, rodzice mają rację, ale z drugiej, Clarise też ją ma. Kurczę, ciężko mi to ogarnąć, bo skoro już ZASPOILEROWAŁAŚ, że mag nie jest ideałem, to teraz spodziewam się wszystkiego.
Clarise musi zachować trzeźwość umysłu, bo bardzo łatwo się zauroczyć, ale ciężko pozbierać :(
Hmmm faktycznie powinnam trzymać gębę na kłódkę. Masz słuszność. Co do kłótni, trafna uwaga. Racja jest trochę po stronie wszystkich.
Dzięki za komentarz :)
Pozdrawiam.
Praktycznie nic mi nie wpada w oko. Czytam i czytam. Jest git.
"— Widzisz, Frederiku, co z tego wyszło? Trzeba było i pierwszego dnia mu odmówić. Zaś teraz wytłumacz córce swą decyzję – wtrąciła się rozgoryczona Marie." - zaś na początku, to tak średnio, ale wiem, że archaizujesz.
"Mężczyzna pokręcił głową podłamany, po czym ukrył twarz w dłoniach." - tu mi średnio leży "podłamany". Cała otoczka, kontekst... wiadomo, że podłamany.
(No jak teraz nawet czytam, to ten osioł mnie wkurwia. Poczytuj to za komplement. Papierowi bohaterowie latają koło chuja. Tutaj mi zależy).
"Głos jednak nie był czysty. Fałszował, zepsuty przez strach i nerwowość." - Boskie. rano tego nie zauważyłem, ale czytałem na bombie, udając, że liczę pewine rzeczy.
"— Mistrz nam nie pomoże, a ja już swoje ostatnie słowo rzekłem, Clarise. Przestań zawodzić, bo wyprowadzisz mnie z równowagi. Nie wyjdziesz za niego, a ja nie przyjmę odeń pomocy, czy ci się to podoba, czy nie." - no kurwa, nie debil?
"— Jesteście wobec niego niesprawiedliwi... — mówiła" - a czemu nagle "mówiła?"
"W końcu nie wytrzymała i podniosła się z miejsca, ocierając wilgotne kąciki oczu smukłymi palcami o krótkich, zadbanych paznokietkach." - już nie rób z neij takiej pluszowej pizdy. Paznokciach wystarczy.
"— To ty jesteś zbyt naiwna, dziecko. Do tego jesteś jeszcze młoda i widać," - jesteś, jesteś, że aż oćka pieko.
"Kiedyś nam za to podziękujesz" - i to jest, kurwa, kwintesencja idioty. Nie dość, że ciemny jak spó od patelni, to jeszcze wpmawia, że...ech. Clarise powinna spakować mandżur i w troki do maga. Jeszcze tylko młodszą pod pachę. Te dwa stare kamulce, to mię się z takimi ciućmokami kojarzą, co: Nieee, interentu nie weźmiem, bo nam kury pozdychajo". - echhh
"— Zobacz tylko. Pierworodna córka buntuje się przeciwko naszemu zdaniu, stając w obronie maga z Bractwa. Zakochała się, ot co. Jakiż waść ją zechce w takim stanie?" - a ta pyzata rura, jej matulka, to mi się widzi jako takie - klapki na oczy i co mężuś powie. Bardzo łądnie piszesz tę serię. Zostań tu i się nie szwendaj po innych, bo wpierdziel.
Szukałem błędów, ale tak średnio uważnie, bo mnie znowu wkurwił ten ułomny kretyn.
Dzięki za wyhaczenie błędów :) Już zostały poprawione! Widzę, że postaci ostro wzbudzają w Tobie emocje. Super :P Cieszy mnie to, nawet jak wyzywasz ich od idiotów i debili... ;P
Tja no i przeczytał ja ten kawałeczek. Czy rodzice zawsze muszą być tacy przybici? Pewnie mag by im podpasił gdyby Clarise była mu przeciwna, a że nie jest, to oczywiście oni muszą być do niego w opozycji, coby nie mówił i czego by nie zrobił.
Jeśli o błędy idzie to nic nie rzuciło mi się w oczy, żadnych nawet potencjalnych nieścisłości nie wyłapałem ale będę łowił w przyszłości, także wiedz to :)
No dobra powiem ci tak "Nawet mi się podobało :)"
Oceny nie powiem bo to sekret.
Pozdro :)
Ta część nie wystawia zbyt dobrego świadectwa ojcu Clarise. Jeśli taki z niego strateg także w biznesie, to plajta była mu pisana. Matka wykazała się sprawniejszym umysłem (no ale wiadomo - kobieta :D, to cóż się temu dziwić). Bo jeśli magowie kojarzyli mu się aż tak źle, rodzina absztyfikanta to psychopaci, a nos przy spotkaniu siarkę wyczuwał, to na cholerę się zgadzał na pierwszy obiad? Nie odpowiedział wtedy automatycznie "tak, zapraszam", tylko niezguła zastanawiał się nad tym z rozdziawioną gębą dobrą chwilę, jak pamiętam. Łoj, z takimi genami Clarise może mieć utrudniony start :D.
"— Musisz natychmiast zacząć prace, Marie." Nawet bym nie pisała o tym drobiazgu, aleś strasznie skrupulatna, to: "prace" - chyba ogonek trza dorobić, no chyba że to jakieś prace w liczbie mnogiej. Więcej grzechów nie pamiętam.
Utrudniony start z powodu na geny? Genialny tekst. Będę musiała go kiedyś wykorzystać :P A jeśli chodzi o zachowanie tego ojca, owszem, nie chciał odmówić ani jednoznacznie zgodzić się na obiad przy pierwszym spotkaniu. Bardzo chciał odmówić, ale najzwyczajniej w świecie się bał. Magom z Bractwa się nie odmawia i ojciec Clarise obawiał się bardzo konsekwencji. Nie wiedział co zrobić i stąd wahanie. Pozdrawiam, Sowo! Dziękuję za wizytę :)
Komentarze (29)
Cudna część. Zasiałaś ziarnko wątpliwości. A co, jeśli to rodzice Clarise mają rację i Mag (ciacho jakich mało ;)) - jednak jest draniem, okrutnikiem i łotrem... Ehhh czekam na cd. ;)
Pozdrowionka
Mag, jak to mag, musi mieć trochę tajemnic, skurczybyk. Ja tam bym go brała w ciemno, nawet jakby okazał się łotrem i okrutnikiem, ale jak widać rodzicie Clarise nie podzielają podobnego zdania :P
Pozdrawiam
Jeeee
Pozdrawiam :)
Clarise musi zachować trzeźwość umysłu, bo bardzo łatwo się zauroczyć, ale ciężko pozbierać :(
Dzięki za komentarz :)
Pozdrawiam.
To debil.
Odkomentuje w domku.
Debil, tłumok
Tylkobta młodsza siostra fajna.
Jeśli Ty jesteś Clarise, to ona może być Ananaską.
Ooo.
Pisz dalej albo wstaw, jeśli masz.
Praktycznie nic mi nie wpada w oko. Czytam i czytam. Jest git.
"— Widzisz, Frederiku, co z tego wyszło? Trzeba było i pierwszego dnia mu odmówić. Zaś teraz wytłumacz córce swą decyzję – wtrąciła się rozgoryczona Marie." - zaś na początku, to tak średnio, ale wiem, że archaizujesz.
"Mężczyzna pokręcił głową podłamany, po czym ukrył twarz w dłoniach." - tu mi średnio leży "podłamany". Cała otoczka, kontekst... wiadomo, że podłamany.
(No jak teraz nawet czytam, to ten osioł mnie wkurwia. Poczytuj to za komplement. Papierowi bohaterowie latają koło chuja. Tutaj mi zależy).
"Głos jednak nie był czysty. Fałszował, zepsuty przez strach i nerwowość." - Boskie. rano tego nie zauważyłem, ale czytałem na bombie, udając, że liczę pewine rzeczy.
"— Mistrz nam nie pomoże, a ja już swoje ostatnie słowo rzekłem, Clarise. Przestań zawodzić, bo wyprowadzisz mnie z równowagi. Nie wyjdziesz za niego, a ja nie przyjmę odeń pomocy, czy ci się to podoba, czy nie." - no kurwa, nie debil?
"— Jesteście wobec niego niesprawiedliwi... — mówiła" - a czemu nagle "mówiła?"
"W końcu nie wytrzymała i podniosła się z miejsca, ocierając wilgotne kąciki oczu smukłymi palcami o krótkich, zadbanych paznokietkach." - już nie rób z neij takiej pluszowej pizdy. Paznokciach wystarczy.
"— To ty jesteś zbyt naiwna, dziecko. Do tego jesteś jeszcze młoda i widać," - jesteś, jesteś, że aż oćka pieko.
"Kiedyś nam za to podziękujesz" - i to jest, kurwa, kwintesencja idioty. Nie dość, że ciemny jak spó od patelni, to jeszcze wpmawia, że...ech. Clarise powinna spakować mandżur i w troki do maga. Jeszcze tylko młodszą pod pachę. Te dwa stare kamulce, to mię się z takimi ciućmokami kojarzą, co: Nieee, interentu nie weźmiem, bo nam kury pozdychajo". - echhh
"— Zobacz tylko. Pierworodna córka buntuje się przeciwko naszemu zdaniu, stając w obronie maga z Bractwa. Zakochała się, ot co. Jakiż waść ją zechce w takim stanie?" - a ta pyzata rura, jej matulka, to mi się widzi jako takie - klapki na oczy i co mężuś powie. Bardzo łądnie piszesz tę serię. Zostań tu i się nie szwendaj po innych, bo wpierdziel.
Szukałem błędów, ale tak średnio uważnie, bo mnie znowu wkurwił ten ułomny kretyn.
Ciao
Jeśli o błędy idzie to nic nie rzuciło mi się w oczy, żadnych nawet potencjalnych nieścisłości nie wyłapałem ale będę łowił w przyszłości, także wiedz to :)
No dobra powiem ci tak "Nawet mi się podobało :)"
Oceny nie powiem bo to sekret.
Pozdro :)
"— Musisz natychmiast zacząć prace, Marie." Nawet bym nie pisała o tym drobiazgu, aleś strasznie skrupulatna, to: "prace" - chyba ogonek trza dorobić, no chyba że to jakieś prace w liczbie mnogiej. Więcej grzechów nie pamiętam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania