Córka i matka

W poniedziałek, dostałem telefon o godzinie 9:00 - dobrze to pamiętam bo o tej konkretnej godzinie zawsze jem śniadanie. Kobieta opowiedziała mi o swoim problemie - ciągle a to ciągle cieknącym kranie, więc powiedziałem jej że będę za 30 minut , i niech nie panikuje tylko wyłączy wodę - więc to zrobiła. Kiedy przyjechałem matka z córką kłóciły się, mój zawód nie zwraca uwagi na prywatne rozmowy.

Usterka była drobna, więc obeszło się bez większych kosztów, kiedy skończyłem chciałem powiadomić właścicielka mieszkania, ale rozmawiała głośno o czymś z córką w kuchni, trochę głupio było mi wejść w środek kuchni więc czekałem do momentu aż głosy obu pań się ściszą.

Wszedłem do kuchni ostrożnie i zapytałem :

- Ma pani chwilkę? , powiem czego nie robić.

Kobieta i córka były myślami gdzieś indziej.

- Ach tak, wiem pan co się stało ?

- Wydaje mi się że osoba która pani ostatnio robiła pod zlewem nie do końca była pewna co robi, i użyła złych do tego narzędzi - za słabo przywarła elementy miękkie i zrobił się bigos.

- Ile to będzie w kosztach - odpowiedziała bez żadnego grymasu na twarzy.

- Nie drogo, 50 zł także na drugi raz niech pani nie koszta z pomocy złotych rączek, trochę wywyższają swoje umiejętności

W tym momencie do przedpokoju wbiegła córka, zaczęła krzyczeć na matkę, sprawa była dość prosta i banalna - matka dziewczyny nie lubiła chłopaka córki. Wybuchła katastrofalna w skutkach kłótnia.

Jeśli chodzi o córkę jej argumenty były dość pomysłowe, chwaliła kreatywność chłopaka w szukaniu pracy a matka zaś jeździła po nim od góry do dołu, w głównej mierze tematem był brak zatrudnienia chłopaka. Jeśli chodzi o mnie rzecz jasna i prosta, chłopak pracę mieć musi. Z falą szału matka zabrała telefon córki - nie powiem telefon był drogi, no ale nie o tym.

Córka wbiegła do sąsiedniego pokoju i zatrzasnęła za sobą drzwi, nie wiem czy w tej chwili powinien zachować neutralność ale odpowiedziałem :

 

- Ja córkę w jej wieku mam, niech pani da jej trochę pola do manewru - skłamałem, córki żadnej nie posiadałem a szkoda.

Na to matka, jej reakcja była do przewidzenia.

- Ale w głowie jej się poprzewraca od tego nieroba - krzyknęła wprost w moją twarz - lepiej w moją niż córki.

- Musi pani wiedzieć że ona sama będzie wiedziała w którym momencie wszystko zaczeło się sypać a wtedy w pierwszej kolejności przybiegnie do pani a wtedy trzeba mieć otwarte ramiona, bo to jest pani powinność - ukłoniłem się, dałem wizytówkę na przyszłość i zbiegłem szybko ze schodów wprost do mojego malucha.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • refluks 09.01.2018
    Zlew jest w kuchni, więc czemu po naprawie wszedł do kuchni?
    I te katastrofalne skutki kłótni: jakie?
    Pięć dych za naprawę kapiącego kranu - drogo.
    Usługodawca robi swoje, bezwiednie słyszy co sie w domu dzieje, ale szanuje prywatność, tutaj reaguje, służy radą, wszystko to pięknie ładnie, ale kiepsko napisane.
  • KarolaKorman 10.01.2018
    może to czas kiedy wszyscy byliśmy milionerami i 50 zł to drobiazgi, skoro wsiadł do malucha :)
    Muszę się zgodzić z refluksem, niedopracowane, pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania