Coś na butach
Ostatnio kumpel wyrwał mnie na domówkę. Była to "typowa", młodzieżowa balanga. Przy stolikach trup ścieli się gęsto, zewsząd padają na mnie spojrzenia. Twarze zimne jak beton w styczniową, mroźną noc. Miałem ochotę przekląć ich wszystkich, pragnąłem aby każda zwichrowana twarz zniknęła z zasięgu mego wzroku... Pieprzony hipokryta, kim innym jestem niż wrakiem dnia wczorajszego. Prawie rok odkąd ścierwo nie przysłania mi ochłapów życia. W toalecie dama w białej szacie zbiera żniwo, rozdzielona na desce klozetowej, w łóżku leży heleniarz, z juchą sączącą się z kabla. Wyszedłem na balkon z kubkiem pełnym soku pomarańczowego, zimno jak cholera, odpaliłem papierosa i pogrążyłem się w konwersacji z przyjacielem. Nie mógł wyjść, obiecał dziewczynie że zostanie do końca. Ja przyrzekłem mu lata wstecz, że nie zostawię go z problemami. Jego dziewczyna, gospodarz imprezy, odpłynęła. Musiał się nią zająć. Do mnie podeszła wysoka, zgrabna dziewczyna. Długie nogi, krągłości i bełkotliwa mowa.
-Co? Najebałeś się
-Nie piję.
-Jak to? Walisz w kanał?
-Nie, jestem trzeźwy.
-To po co tutaj przyszedłeś - sam się zastanawiałem. - nie przelecę Cię trzeźwego.
Tak, mnie również jej bezpośredniość wydawała się nierealna.
-Słuchaj, mam kobietę która właśnie się zamartwia czy nie wrócę do całego tego syfu, byliśmy zapewniani że będzie to kulturalna potańcówa. Nie zamierzam dotknąć innej kobiety, a co dopiero przelecieć.
-Przestań pieprzyć, nie dowie... - przerwała, nachyliła się, cała jej zawartość wypłynęł na moje buty. Nie zdążyłem nawet spytać czy wszystko w porządku.
Długo zastanawiałem się w jakie gówno kiedyś wpadłem. Przykro mi stwierdzić, te buty były bardziej barwne niż moje wnętrze. Nigdy nie pytaj o stare czasy, nie mam kurwa nic poza przyszłością, u boku tej która czekała.
Komentarze (3)
Przy okazji;
- po pauzie, półpauzie w dialogach - spacja
- zaimki osobowe - piszemy z małej litery (wyjątkiem jest korespondencja, mail, sms - na dowód szacunku) ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania