Czarni i Szarzy

Czarni i Szarzy

Idziesz ulicą i rozglądasz się dookoła. Widzisz świat skąpany w deszczu i we wszystkich odcieniach szarości. Widzisz zapracowanych ludzi mknących obok, nie zwracających uwagi na osoby, u których barwy szarości zastąpiła czerń. Bo ludzie na tym świecie dzielą się na dwa rodzaje.

Szarzy, czyli ci, którzy jakoś trzymają się pomimo wszystkich przeszkód. Ludzie, którzy robią dobrą minę do złej gry i nieraz zatracają siebie w tej całej pogoni.

Są jeszcze Czarni – to są osoby, które nie dbały o swoje kolory. Oni nie dali sobie rady w tym okrutnym świecie. Są wyrzutkami.

Szarzy boją się Czarnych, a raczej losu, jaki ich spotkał. Nie chcą dla siebie tego samego, nie chcą nawet tego widzieć, więc odwracają wzrok i idą dalej. Nigdy nie zwracają uwagi na to, co się dzieje z wyrzutkami.

Nikt nie zauważa łez spływających po twoich policzkach, a i ból w twoich już czarnych oczach jest niewidoczny dla „normalnych” ludzi. Jesteś przecież częścią świata, o której się nie mówi. Nikt nie chce mieć z tobą nic wspólnego. Jesteś całkiem sama i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę.

Brniesz przez ulicę dalej. Ignorujesz narastający ból świeżo zadanych ran na rękach. W gruncie rzeczy ten ból cię cieszy – dzięki niemu jesteś w stanie ukarać się za swoją bezsilność…

Widzisz ławkę przy drodze i postanawiasz na niej usiąść. Nie przeszkadza ci to, że jest cała mokra, sama nie jesteś w lepszym stanie.

Podwijasz rękaw jednej ręki i tępo wpatrujesz się w swój nadgarstek. Dłonią sięgasz po swoją przyjaciółkę – żyletkę. „Może to już czas, żeby to zakończyć?.... I tak nikt nie będzie za mną tęsknił. Wystarczy jedno, głębokie cięcie i nadejdzie upragnione ukojenie…” Nie przecinasz sobie jeszcze żyły, bo jakaś siła każe ci po raz ostatni spojrzeć na tłum zabieganych ludzi.

Unosisz wzrok i zamierasz w bezruchu. Ostre narzędzie wypada ci z ręki, a ty wciąż nie możesz wyjść ze zdumienia. Widzisz dziewczynę o kilka lat starszą od ciebie. Na pozór nic was nie łączy, ale ty jesteś wprawnym obserwatorem. Te same łzy na policzkach, te same blizny wystające zza rękawów ciemnego swetra, te same oczy przepełnione bólem i co najważniejsze – ich kolor – nieprzenikniona, głęboka czerń…

Przed chwilą podjęta decyzja nie ma już dla ciebie żadnego znaczenia. Nie możesz… nie chcesz pozwolić, aby ktoś cierpiał tak mocno jak ty.

Wstajesz z ławki i chwiejnym krokiem ruszasz w stronę dziewczyny. Gdy podchodzisz bliżej widzisz, że trzyma się obok tego tłumu, a Szarzy patrzą na nią nieprzychylnie. Czy… czy ty będziesz potrafiła jej pomóc?...

Pomimo wszystkich obaw podchodzisz do niej. Kiedy podnosi głowę, spoglądasz głęboko w jej oczy i wyciągasz do niej rękę. Dziewczyna kiwa głową i przyjmuję wyciągniętą dłoń.

Po pewnym czasie odkrywasz, że dziewczyna ma wiele problemów i brak jej wiary w siebie, ale mimo to jest przecudowną osobą. Wciąż jej o tym mówisz, ale ona nigdy nie bierze tego do siebie. Sama słyszysz od niej podobne rzeczy, ale jej nie wierzysz. Jeszcze nie.

Tym razem nie siadasz na ławce sama. Jest z tobą osoba tak podobna do ciebie, że aż nie możesz w to uwierzyć.

Każdego dnia wiele ze sobą rozmawiacie i cały czas nawzajem się wspieracie. Jedna próbuje przekonać drugą o jej wartości i tym, że kiedyś być może będziecie szczęśliwe. Już nie marzycie tylko o tym, by odzyskać szary kolor.

Pewnego razu dowiadujesz się, że dziewczyna jest śmiertelnie chora. Sama nie wie ile jej zostało, ale nadal dzielnie się trzyma. Ty pomagasz jej jak możesz, bo jest dla ciebie kimś niewyobrażalnie ważnym.

Nie wiesz, ile wspólnego czasu wam zostało, ale cieszysz się tym, który na razie macie. Obie nauczyłyście się, że jesteście osobami, które są coś warte, wierzycie, że nie wszystko jest takie złe.

A ty? Ty czasem tylko zastanawiasz się, co by było, gdybyś tamtego dnia nie podeszła do swojej przyjaciółki. Spokoju nie daje ci też myśl, że ona pomogła tobie bardziej niż ty jej…

Pomimo wszystko jesteś szczęśliwa. Wiesz już, że bycie Czarnym nie odbiera wszystkiego. Wiesz, że zawsze jest jakieś wyjście. Teraz twoim celem jest pokazanie go kolejnym ludziom z twojego rodzaju. Przecież każdemu należy się szansa…

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • NataliaO 02.12.2014
    urzekło mnie opowiadanie 5:) bardzo ciekawie napisane
  • Nie zrozumiałem go za bardzo (jestem chyba za mało wrażliwy). Ale ciekawy pomysł.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania