Czy istniejesz?
Szukam, ale nie mogę Cię ujrzeć
Wśród samotności uwięziona
Ból ogromny jak w nicości jutrze
Nadzieja wciąż nie poskromiona
Proszę, daj mi jakiś znak
Udowodnij, że istniejesz,
Że nie jesteś jak ptak
Który przyleci, gdy zgłodnieje.
Proszę, wyrwij ze mnie ból,
Odgoń ode mnie strach,
Który tak mnie kłuł,
Niech odpłynie na krach...
Miesza się we mnie, w duszy odmętach
Złość, zmieszana z krwawym bólem.
Rozpacz na mnie zakłada swe pęta
I już chyba nic nie czuję.
Noc bezchmurna, taka niezwykła,
Pełnia lśni w najokalzajszej bieli.
Do tego obrazu nigdy nie przywykłam
Ale dusza nadal z bólu się czerwieni
Proszę, daj mi jakiś znak
Udowodnij, że istniejesz
Że nie jesteś jak ptak
Który przyleci, gdy zgłodnieje
Proszę, wyrwij ze mnie ból
Odgoń ode mnie strach
Który tak mnie kłuł,
Niech odpłynie na krach...
Serce samotne, złamane na pół
Przepełnione krwią i żalem
Jakbym spadła w sam dół
Owinąwszy szyję szarym szalem
Tracę, oddech nie mogę oddychać
Jakbym żyła w samobójczej bajce
Wspomnienia zaczęły zanikać
Ale i tak na tym nic nie stracę
Proszę, daj mi jakiś znak
Udowodnij, że istniejesz
Że nie jesteś jak ptak
Który przyleci, gdy zgłodnieje
Proszę, wyrwij ze mnie ból
Odgoń ode mnie strach
Który tak mnie kłuł,
Niech odpłynie na krach...
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania