Czy to naprawdę jestem ja? - One shot
~ Naprawdę przepraszam, jeśli was zanudzę tym opowiadaniem. Jednak musiałam to napisać. Wyżyć się za wszystko. Pozdrawiam ~
Rozlega się pukanie, tak głośne i natarczywe, że kulę się przerażona, ściskając w dłoniach kołdrę, moją bazę bezpieczeństwa. Gdy nie otwieram, słyszę dużo przekleństw, zapewne pod moim adresem. Nie śmiem oddychać, bo ona w każdej chwili może tu przyjść. Odbierze mi bezpieczeństwo, i każe iść tam, gdzie jestem nikim.
- Otwieraj! Oliwia, to już przechodzi ludzkie pojęcie, co ty wyprawiasz!
- Nie chcę... Ja będę grzeczna... - Szlocham, rozpoczynając płacz, kolejny tego okropnego dnia. Jestem już zmęczona, codziennie zakładając maskę niewinności, radości lub dobrego humoru. Chcę być chociaż jeden dzień bez tego makijażu, bez markowych ubrań, bez uśmiechu. Chciałabym pokazać się właśnie taką, jaką jestem, ale bliscy i rówieśnicy wywierają presję, jakiej się nie spodziewałam. Wtulam twarz w kołdrę, wdychając swój, tak znajomy, a tak rzadko zauważany zapach samej siebie. Oddycham, płytko, starając się uspokoić, jednak kolejne uderzenie w drzwi z powodzeniem psuje ten plan.
- Mam wezwać ślusarza, żeby zmienił ci zamek?! Zrobię to, jak za dziesięć minut nie będzie cię na śniadaniu!
- Nie chcę... - Powtarzam, głosem wyzutym z wszelkich emocji. Nie mam siły ciągle protestować, wstaję więc, i podchodzę do biurka, znajdującego się pod oknem mojego malutkiego pokoiku. Z przyzwyczajenia patrzę na zewnątrz, na balkon, na którym całe chmary ptaków posilają się słonecznikiem, który mama wysypała dla nich rano. Pociągam nosem, chodząc cały czas źle ubrana, złapałam przeziębienie, ale kto by się nim przejmował?
Powoli, by niczego nie rozlać, zaczynam podlewać moje kwiaty, fiołki, sukulenty, storczyki, araucarię... Biedne rośliny... żyją tylko dzięki mnie. A ja żyję dzięki komu? Moja biologiczna matka nie żyje, ojciec... Z nim raczej nie utrzymuję kontaktu, no raz na jakiś czas spotykam się z siostrą, i jej rodziną. Reszta mojego życia kręci się wokół domu, szkoły, rzadkich wyjść do sklepu lub na dwór... i to na tyle. Odkładam konewkę, i jak w transie, zaczynam sprzątać biurko. Papiery do śmietnika, świeczki i zapałki do szuflady, przyrządy do rysowania i pisania opowiadań... Właściwie po co mi one? Nie potrafię rysować, chociaż to lubię, a opowiadania i tak mało kto czyta... Jednak po namyśle, zostawiam je na wierzchu. Być może, znów stworzę coś, co chociaż zaciekawi ludzi.
Wreszcie, przyszła kolej na lusterko. Z wahaniem, biorę je do ręki, i niepewnie, bojąc się tego co ujrzę, łączę wzrok ze swoim odbiciem. Ma potargane włosy, sięgające jej do kości ogonowej, niebieskie, niemal turkusowe oczy, które nie odbijają światła. Jej mina wskazuje na zmęczenie i podły humor, jednak to chyba kolejna maska, która nie chce jej zejść z twarzy, gdy jest sama.
Staram się uśmiechnąć, by rozweselić me odbicie, jednak jedyne co udaje mi się osiągnąć, to wręcz przerażający grymas, który przeraziłby każdego. Tak. To ja, na samym dnie mojej codziennej radości i energii życiowej. Osoba bez masek szczęścia, patrząca na świat z przerażeniem i niechęcią. Teraz porównajcie ten obraz ze swoją iluzją mnie. Jak wiele nas dzieli?
Siadam na podłodze, zimna powierzchnia niemile drażni me nerwy. Opieram głowę na kolanach, patrząc na swoje sine od zimna stopy. Tak. Kiedy nikt mnie nie widzi, doprowadzam się do ruiny. Spoglądam na kołdrę, leżącą w nieładzie na mojej kanapie narożnej. Jest zdecydowanie za daleko. Przez moje ciało przebiegają dreszcze, po czym otula mnie cieplutka, taka miła czerń i nieświadomość....
____________________________________________________________________________________
Budzę się w szpitalu. Sztuczne światło razi mnie, zaciskam powieki, chcąc znów oddać się snu. Słyszę jednak zupełnie obcy mi głos.
- Pani córka była skrajnie odwodniona i ochłodzona... ma poważne zapalenie płuc, do tego nerki nie pracują prawidłowo. Robimy co możemy, jednak nie gwarantujemy, że pani córka się wybudzi.
Niemal straciłam oddech, słysząc szloch mojej matki. Tak, tej samej matki, która groziła mi ślusarzem. Teraz płacze, czuję jak zaciska place na mojej bezwładnej jeszcze ręce.
- O mój boże, Oliwio... Jak mogłaś mi to zrobić? Obudź się, błagam...
Nie mogę otworzyć oczu. Staram się jak mogę, ale nic mi nie wychodzi. Mamo... dlaczego nie mogę się poruszyć? Czy ja śnię? Nie, to niemożliwe... Ciągle płaczesz, przestań, ja to wszystko słyszę! Mamo, mamo ja nie śpię! Powiedz to temu lekarzowi! Ja cię kocham! Mamo...
Mój umysł się buntuje, chcę się poruszyć, przytulić się do niej, pocieszyć, wybaczyć... Nagle tracę energię. Czuję się taka śpiąca, chociaż właśnie przed chwilą się "wybudziłam". Walczę, nie chcąc ponownie stracić kontaktu z rzeczywistością. Nie po tym, jak usłyszałam mamę. Ale ta ciemność jest taka cieplutka...
__________________________________________________________________________________
Monitor funkcji życiowych, przed chwilą rejestrujący normalne funkcje życiowe, teraz wydał z siebie przeciągły pisk, oznajmiający że serce przestało bić. Matka zaczęła krzyczeć, błagać o pomoc, a lekarz, który akurat dyżurował, przybiegł z defibrylatorem, i rozpoczął akcję ratowniczą.
Pierwszy wstrząs - Nic.
Drugi wstrząs - Nic.
Trzeci - Nic.
Matka płakała, zawodziła, jednak serce Oliwii nawet nie drgnęło. Jej do teraz ciepłe rączki, stały się chodne, ciało zaczynało stygnąć. Lekarz spuścił głowę, godząc się z porażką.
- Ta dziewczyna nawet nie walczyła. - Wyszeptał rozczarowany.
- Jak to? - Matka podniosła na niego wzrok, nie puszczając ręki własnej córki.
- Gdy człowiek walczy o życie, nie raz się zdarza, że go uratujemy. Ale gdy się podda... niestety. Nie ma szans. naprawdę mi przykro, stracić córkę, która była w tak młodym wieku.
- Miała tylko 16 lat. - Kobieta ponownie wybuchła płaczem. - A ja byłam dla niej taka surowa i krótkowzroczna. To wszystko moja wina.
- Nie. - Lekarz zdecydowanie zaprzeczył. - To wina pani córki, że tak wcześnie zrezygnowała ze szczęścia.
Komentarze (21)
Bardzo dobry tekst - naprawdę, a kiedyś mówiłaś, że tylko fiołki, a to całą oranżeria.
Niemampojęcia ma sporo racji, kiedyś będziesz się śmiać wspominając te wszystkie problemy, które tera wydają ci się najważniejszymi w życiu. :) Pozdro.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania