Czym czy kim
(Włączając się do zażartych dyskusji na temat feminatywów, które ostatnio zdominowały media... ;) )
CZYM czy KIM
Kolarz jeździ na kolarce,
tokarz wprawił w ruch tokarkę,
szofer wcisnął się w szoferkę,
pilot nadział dziś pilotkę…
Tkwi literat w literatce,
a reżyser w reżyserce
goszcząc, schwycił się za serce,
kiedy dubler mu zastękał:
"Wykończyła mnie dublerka!".
Ja zaś nie wiem, głowę łamię:
"Czy to rzecz jest, może zawód,
czy też ludzkie harce żwawe".
Komentarze (17)
będą dziś sportowe harce (◔◡◔)
Pomysłowe, masz piątaka!
zdejm mnie z głowy, ty huncwocie! ;)
Ot - chirurżka, gastrolożka, ministra, psycholożka (zwłaszcza w wymowie), posłanka (aby kłaść ją na posłanie?). Kierowca tira to tirowiec, a kobieta? - tirówka? (no właśnie) ;)
Dla równowagi - mężczyzna ma się teraz nazywać "mężczyzn"? (aby pozbyć się żeńskiej końcówki -a), oraz nie ma być już nazywany "osoba" (rodzaj żeński), tylko "osób"?
No właśnie. Tak że - zachowajmy umiar, nie wpadajmy w skrajności.
Już starożytni rosjanie mawiali, że w polska języka[!] trudna gramatyka. Ale jakże bogata, prawda?
Rzecz w tym, aby prawdy <nie wymyślać>, jak z tym tokarkiem, a <odkrywać>
z ... fachowcem
Jeśli, na siłę, zacznie się wprowadzać feminatywy np. do wojska, to spodziewajmy się stwerdzeń (z inspiracji):
- Spędziłem urlop na majorce.
- Glansowałem oficerki.
No cóż, zawsze wyjdą idiotyzmy jesli nie ma się pojęcia o tzw. żródłosłowie. A tobie skąd się wzięła ta majorka? Miałem sporo styczności z szarżami, ale żaden nie meldował się jako majorek. Major i owszem. Równa mu stopniem kobieta, gdyby, to tylko majora, etc. A jednak gramatyka utyka.
gdybyś chciała aby poważnie potraktować twoje umiejętności odniosłabyś się do wskazanych przeze mnie przykladów. Także do etymologii terminów a nie potoczności chłopkoworoztropkowej.
Chyba jednak gramatyka nie utyka. Choć brzmieniowo, Twoja opinia jest mi bliska (i wolę ministrę niż ministerkę), to jednak nasza gramatyka mówi nieco inaczej. Poniżej fragment komunikatu Rady Języka Polskiego:
"Dalej RJP zaznacza, że tworzenie nazw żeńskich przez zmianę końcówek fleksyjnych, np. (ta) ministra, (ta) doktora, (ta) dziekana nie jest dla polskiego systemu słowotwórczego typowe (wyrazy blondyna, szczęściara są wyraźnie potoczne), a lepsze od niego jest wykorzystywanie tradycyjnego modelu przyrostkowego, czyli tworzenie nazw typu doktorka – bez skojarzeń z potoczną nazwą lekarki."
Zgadzam się, że niektóre twory brzmią nienaturalnie czy wręcz śmiesznie. Ale wiele z nich (pomijając te wyjątkowo nieudane) to kwestia osłuchania. Posłanka już dziś raczej nie razi, a przecież również budziła wiele kontrowersji.
Poza tym... pilotka jako zawód śmieszy, bo kojarzy się z kurtką? Dziwne, że nikt nie śmieje się z mężczyzny - pilota i nie próbuje nim przełączyć kanałów w TV...
Przykładowo: "tirówka" ma bardzo negatywne znaczenie w dzisiejszym języku, którym posługują się Polacy. W tym sęk... Czy kiedyś przyjmie neutralne znaczenie, jako "kobieta - kierowica tira"? - przekonamy się w przyszłości.
Może kiedyś zmieni na neutralne, ale to kiedyś.
Podobnie jest i w drugą stronę, jak ze słynnym frędzlem przy akselbantach oficerskich czy sznurze do zaciągania zasłon okiennych. Jest to słowo w "Panu Tadeuszu" i w "Popas w Upicie" mistrza Adasia Mickiewicza oraz u Aleksandra Fredry w "Dożywocie". Wtedybyło to zwykłe oznaczenie rzeczy, dzisiaj jest wulgarnym słowem.
PS. Pilotka" - to była czapka z cienkiej skóry, zapinana na pasek pod brodą. Nosili ją pierwsi piloci samolotów i samochodów (były odkryte), oraz motocykliści - chroniły głowę przed wiatrem. Były też powszechnie noszone przez małe dzieci, gdzieś do końca lat 50. XX wieku.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania