Daj, Daj, Daj!
“Po raz pierwszy zdarzyło się to, kiedy miałem około 10 lat. Znaczy... to pierwszy raz,
który pamiętam. Prawie potrącił mnie samochód. Uznałem wtedy, że miałem cholerne
szczęście, choć zapewne nie posłużyłem się tym przymiotnikiem, i przeszedłem nad tym
do porządku dziennego.
Drugi raz dał mi do myślenia. Byłem parę lat starszy, zawsze zamyślony, prawie
wszedłem pod tramwaj. Gdyby nie brat, który krzyknął w odpowiedniej chwili,
rozjechałoby mnie na miazgę. Zacząłem się wtedy zastanawiać. Co by było, gdybym
jednak zrobił ten jeden krok dalej? Ucięło by mi nogi, głowę, przecięło na pół? Ile
brakowało, żeby ten scenariusz się spełnił? 20 centymetrów? Pięć? Pół chwili?
Choć wtedy nie rozumiałem, o co chodzi, zaczęło mnie to fascynować. Postanowiłem
testować rzeczywistość, sprawdzać na ile mogę sobie pozwolić. Z początku w grzeczny,
akceptowalny społecznie sposób. Skoki na bungee, ekstremalne sporty. Później jednak
przestało mi to wystarczać.
Ryzykowny seks, dragi, szybka jazda samochodem, bójki. Chyba uzależniłem się od
adrenaliny. Ale coś było nie tak. Ze wszystkiego wychodziłem cało. Przy takiej liczbie
chorych akcji, coś musiało się stać, śmierć była najbardziej prawdopodobna, ale chociaż
jakieś kalectwo, coś więcej niż parę siniaków, kac, czy łatwa do wyleczenia choroba
weneryczna.
To było jak sen o jeździe na kolejce górskiej. Przebudzenie zaczęło się pewnego
niedzielnego poranka, po prawie nieprzespanej nocy, spędzonej w łóżku z poznaną w
klubie dziewczyną.(...)”
- Masz gdzieś Ibuprom? - Daniel krzątał się po pokoju przeszukując półki i szuflady. Na
podłogę spadały studenckie notatki, książki, płyty.
- W szufladzie, stolik obok łóżka - odezwała się nie otwierając oczu leżąca na łóżku,
naga, zawinięta jedynie w pościel dziewczyna - nie hałasuj tak, uważaj żebyś... - usiadła
nagle - co ty kurwa robisz?!
- Szukam jakichś prochów, łeb mnie boli, jakby zaraz miał pęknąć - odpowiedział nie
przerywając szukania
- Dlaczego grzebiesz w moich rzeczach?!
- Bo apteka jest za daleko.
- To że cię zaprosiłam, nie znaczy jeszcze, że masz mi tutaj robić burdel i grzebać w
moich prywatnych rzeczach!
- Nie byłaś taka zasadnicza wczoraj wieczorem.
- Ledwo cię znam.
- Ale wpuściłaś mnie w swoje zakamarki - spojrzał na nią, uśmiechnął się lubieżnie.
- Zaczynam tego żałować - przykryła się prześcieradłem i sięgnęła ręką po koszulkę.
- Nagle stałaś się wstydliwa?
- A co ci do tego?
- Nic.
- Więc spadaj stąd.
- Tylko znajdę prochy. Nie ma ich tam, gdzie mówiłaś. Może tutaj... - podszedł do szafki
obok drzwi, otworzył szufladę.
- Ani mi się waż! - zerwała się z łóżka. Była wściekła, że grzebał w jej szafce z bielizną.
Złapała go za rękę, krzyknęła żeby natychmiast stąd wyszedł, on tylko śmiał się trzymają
w ręku lekko naddarte koronkowe, różowe stringi.
- Na jakie okazje to nosisz? - zapytał.
- Wypierdalaj stąd zanim wezwę policję!
- Co ty taka nerwowa z rana?
- Nie wiem czemu cię tutaj zaprosiłam, ale spieprzaj stąd natychmiast!
- Tylko znajdę prochy.
- Wypierdalaj stąd skurwysynu! Teraz!
Zamarł. Spojrzał na nią, uśmiechnął się pod nosem.
- Teraz?
- Tak, już - wzięła głęboki oddech - bierz swoje portki i spadaj.
- Dobrze. Mogę nawet bez.
- Co?
- Wiesz, jaka jest najszybsza droga? - skierował się w stronę okna.
- O co ci chodzi?
- No najszybsza droga w dół - otworzył drzwi na balkon - zawsze po linii prostej
maleńka.
- Daniel, co ty wyprawiasz?!
- Teraz, Daniel, a wcześniej skurwysynu, tak? - wyszedł na balkon w samych majtkach.
Podstarzała, rozwieszająca akurat pranie, mieszkanka kamienicy na przeciwko, spojrzała
zaintrygowana przedstawieniem. Daniel oparł się o balustradę.
- Nie zrobisz tego.
- Watch me! - przełożył nogę przez barierkę.
- To przecież czwarte piętro.
- I co z tego? I tak najbliżej.
- Daniel... - podeszła ostrożnie do niego - nie wygłupiaj się. Może po prostu za bardzo się
wkurwiłam. Wiesz, że dużo wczoraj wypiliśmy, wcale cię nie znam i...
Zamilkła, gdy przełożył drugą nogę przez barierkę. Rozłożył szeroko ręce.
- Spokojnie kotku. Nic mi się nie stanie - uśmiechnął się - nigdy mi się nic nie stanie.
- Daniel!
Patrzyła jak chłopak leci wprost na twardy chodnik, sąsiadka z naprzeciwka zaczęła
krzyczeć.
Daniel obudził się. Białe ściany, kroplówka i ona. Chyba nawet, nie wiedział jak ma na
imię.
- Co ty tutaj robisz?
- Dzięki wielkie - uśmiechnęła się pod nosem. Ubrana była w tę samą koszulkę, którą
założyła dziś rano.
- Co ja tutaj robię?
Wzruszyła ramionami.
- Cieszę się, że żyjesz.
- Co?
- Połamałeś sobie nogi, masz pęknięte dwa kręgi lędźwiowe i wstrząs mózgu.
- Jak to możliwe?
- Pewnie dlatego, że wyskoczyłeś z 4 piętra na chodnik.
- To niemożliwe.
- Też mi się wydaje to niemożliwe. Wręcz niepojęte. Jak można być tak popieprzonym
kretynem?
- Nie nie... nie rozumiesz. Mi się nie może nic stać - postanowił wstać. Ból natychmiast
położył go z powrotem na łóżko. Dziewczyna spojrzała na niego, westchnęła.
- Dlaczego tutaj jesteś? - zapytał po chwili.
- Bo miałam wyrzuty sumienia?
- Nie powinnaś.
- Może - spojrzała na niego - ale kiedy przyjechała karetka musiałam coś powiedzieć,
zostałeś więc moim narzeczonym, ale nie przejmuj się, chciałam tylko wiedzieć, co się z
tobą stanie. Wyskoczyłeś w końcu z okna mojego mieszkania.
Odwrócił wzrok, chciał wzruszyć ramionami, ale plecy przeszedł mu ból.
- Twoi rodzice już tutaj jadą.
- Co?
- Znalazłam twój dowód, gdy cię zbierali z chodnika. Przecież nie będę cię doglądać jak
jakiegoś dzieciaka. Ledwo cię znam.
- I z wzajemnością - uśmiechnął się szeroko - jak ty właściwie masz na imię?
- Nieważne. Nie chcę cię więcej widzieć. Seks był fajny, ale powiedzieli mi, że masz
ślady prawie wszystkich możliwych dragów w organizmie, a tak poza tym, że jesteś
konkretnie popierdolony.
- To nie twoja sprawa.
- Masz rację. Nie moja. - zabrała torebkę z krzesła, podeszła do drzwi. Zatrzymała się w
progu, odwróciła.
- Nigdy ci się nic nie stanie...
- Co?
- Tak powiedziałeś.
- Tak.
- Stało ci się.
Uśmiechnął się:
- To nic.
Tłumaczenia nic nie pomogły. Kiedy mówił im, że przystopuje z testowaniem
rzeczywistości, bo to za bardzo boli, oni nie rozumieli. Był pełnoletni, mógł robić co mu
się żywnie podoba, ale nie w tym wypadku. Zamknęli go, bo zagrażał sobie i innym. Od
początku faszerowali go lekami. Miało to swoje plusy. Gdy chodził po korytarzu, w
głowie nie pojawiała się niemal żadna myśl poza skojarzeniem z “The Walking Dead”.
Farmakologiczna lobotomia. Na rutynowe pytania “jak się dzisiaj pan czuje”, dopowiadał
machinalnie, że “dobrze”. Dopasował się, nie odczuwał już niepokoju, który towarzyszył
mu od dziecka. Czuł jednak w głębi duszy, że traci puls życia, że nie to jest mu pisane, o
ile pisane jest mu cokolwiek. Z początku podświadome uczucie przebijało się do
świadomości i powodowało gniew. Zaczął oszukiwać, przypomniał mu się “Lot nad
kukułczym gniazdem”, leki lądowały w ubikacji.
Gdy pierwszy raz przywiązali go pasami do łóżka, usłyszał ją.
Krzyki dobiegały z drugiego końca korytarza. Nie widział jej, bo głowę miał zwróconą w
stronę pokoju pielęgniarek.
- Nie mogę.. nie mogę umrzeć! Puśćcie mnie, kurwa! Nic nie rozumiecie!
Krzyki powtarzały się do czasu, aż nie dostała leków. A może on je dostał? Nie
pamiętał. Potem zrobiło się cicho. Następnego dnia rano odwiązali go. Gdy się obudził
rozejrzał się po korytarzu. Nigdzie nie widział dziewczyny.
Dostał pokój, “kumpli”, nowe, ponoć lepsze leki. Uspokoił się.
Kilka dni później obudził się w środku nocy. Dziewczyna z włosami zasłaniającymi
twarz, jak w “The Ring”, siedziała na nim okrakiem. Chciał krzyknąć, zasłoniła mu
dłonią usta.
- Ciiii - szepnęła cicho - spokojnie, ciii - odsunęła ostrożnie dłoń z jego twarzy.
- Czego chcesz?
- Mów ciszej, obudzisz wszystkich - to był ten głos, który słyszał na korytarzu.
- Czego chcesz - mimowolnie przeszedł w szept.
- Ciebie.
- Co?
- Ty mnie rozumiesz.
- Kim jesteś?
- Krzyczałeś to, co ja.
- Co?
- Kiedy byliśmy przywiązani.
- Że nie mogę...
- Umrzeć.
- Tak.
- Chcę ciebie, teraz, tylko ty wiesz, jak to jest.
- Wiesz, o co w tym chodzi?
- Nie teraz - wsunęła rękę pod kołdrę, dotknęła dłonią jego członka, jęknął.
- Ciszej, obudzisz wszystkich - szepnęła.
Wymknęli się na patio, przez okno. Miał kilka papierosów. Siedzieli na prześcieradle
rozłożonym na trawniku i wchłaniali nikotynę w milczeniu.
- Chcesz wiedzieć, co o tym myślę? - powiedziała po dłuższej chwili.
- Masz tak samo?
- Tak. Od dziecka.
- Testowanie rzeczywistości?
- Ja to nazywam inaczej.
- Jak?
- Myślę, że jednak coś się dzieje.
- Co?
- Miałeś kiedyś wrażenie, że umarłeś? Tak naprawdę?
- Wiele razy.
- A co, jeśli stało się tak naprawdę?
- Nie rozumiem.
- Słyszałeś o teorii strun?
- Coś z fizyki?
- Tak. Mówi, że jest wiele wymiarów.
- I?
- A co, jeśli, gdy umierasz w jednym to w innym...
- Nie?
- Dokładnie.
- Podejrzewaliśmy schizofrenię paranoidalną, miał urojenia, niestety nic nie mogliśmy
zrobić - psychiatra mówił profesjonalnym tonem z nutą nieco wymuszonego współczucia
- wyszedł na patio przez okno. Tam go znaleźliśmy nad ranem, użył prześcieradła.
Kobieta około 40 kilku lat wtuliła się zapłakana w ramiona trochę starszego mężczyzny,
który silił się z trudem na zimny, męski spokój.
- Zostawił coś. Być może chcieliby państwo to przeczytać - podała im pomiętą kartkę.
“(....)Wtedy zrozumiałem, że tak naprawdę to wszystko jest jakimś chorym cyklem. Tak
naprawdę umarłem już wiele razy. Być może umarliśmy wszyscy. Przejechał mnie wtedy
ten tramwaj. Rozkawałkowany leżałem na torach, a brat mnie nie uratował. Była na to
szansa, rachunek prawdopodobieństwa nie może się mylić, tak się stało, ale nie zawsze,
nie wszędzie. Gdzieś w innym wymiarze żyłem dalej, nie umarłem. Głupi mózg połączył
to wszystko dając iluzję kontynuacji. Za każdym razem, kiedy ryzykowałem, umierałem.
Tak jak ona, dlatego to z nią zrobiłem. W każdej sytuacji podróżowałem do miejsca gdzie
żyję. Gdy ją spotkałem, zrozumcie mnie, nie mogłem zrobić nic innego, jak przetestować
rzeczywistość wraz z nią.
Po prostu przeniosłem się gdzieś. Może tam jest lepiej, może gorzej, w każdym razie tam
jestem, nawet jeśli tutaj mnie nie ma. Nie martwcie się o mnie. Pewnie właśnie biorę
sobie grzecznie leki w innym wymiarze, może mnie właśnie odwiedzacie i mówię, że
wszystko w porządku.”
Komentarze (13)
całość super się czytało, nawet nie czułam upływających linijek, zostawiam 5
Najlepiej się pisze o tym co się czuje i rozumie, a jeszcze lepiej o tym co się samemu przeżyło - w życiu, czy w głowie.
Oczywiście życie w większości jest nudne, ograne, każdy ma podobne, więc całość musi być ubarwiona wyobraźnią i ubrana w warsztat.
"sprawdzać na ile mogę sobie pozwolić." - przecinek po "sprawdzać"
" 20 centymetrów?" - słownie "20"
"Daniel krzątał się po pokoju przeszukując półki i szuflady" - przecinek po "pokoju"
"odezwała się nie otwierając oczu leżąca na łóżku,
naga, zawinięta jedynie w pościel dziewczyna" - oprócz tego, że naprawdę sporo tych określeń dziewczyny... to przecinki po: "się", "oczu", "pościel"
"co ty kurwa robisz?!" - przecinek po "ty", "kurwa"
"odpowiedział nie
przerywając szukania" - przecinek po "odpowiedział"
"To że cię zaprosiłam," - przecinek po "to"
"krzyknęła żeby natychmiast stąd wyszedł, on tylko śmiał się trzymają
w ręku lekko naddarte koronkowe, różowe stringi." - przecinek po "krzyknęła", "się"
"Wypierdalaj stąd zanim wezwę policję!" - przecinek po "stąd"
"Nie wiem czemu cię tutaj zaprosiłam, ale spieprzaj stąd natychmiast!" - przecinek po "wiem"
"Wypierdalaj stąd skurwysynu! Teraz!" - przecinek po "stąd"
"No najszybsza droga w dół - otworzył drzwi na balkon - zawsze po linii prostej
maleńka." - przecinek po "no", "prostej"
"Teraz, Daniel, a wcześniej skurwysynu, tak?" - wydaje mi sie, że przecinek po "teraz" zbędny
"na przeciwko, spojrzała
zaintrygowana przedstawieniem" - NAPRZECIWKO, poza tym y=wydaje mi sie, że przecinek po "spojrzała"
"Spokojnie kotku" - przecinek po "spokojnie"
"Patrzyła jak chłopak leci wprost na twardy chodnik, sąsiadka z naprzeciwka zaczęła
krzyczeć." - przecinek po "patrzyła"
"Chyba nawet, nie wiedział jak ma na
imię." - brak przecinka po "nawet", przecinek po "wiedział"
"z 4 piętra " - słownie
"Nie nie" - przecinek po pierwszym "nie"
"ale kiedy przyjechała karetka musiałam coś powiedzieć,
zostałeś więc moim narzeczonym" - przecinek po "karetka"
" ale plecy przeszedł mu ból." - wydaje mi się, że albo "przez plecy przeszedł mu ból", albo "plecy przeszył mu ból". choć nie wykluczam, że Twoje zdanie jest poprawne, zwyczajnie dziwnie dla mnie brzmi. moje spostrzeżenie
"żadna myśl poza skojarzeniem" - przecinek po "myśl"
"dopowiadał
machinalnie" - "odpowiadał"
"Gdy się obudził
rozejrzał się po korytarzu" - przecinek po "obudził"
" Dziewczyna z włosami zasłaniającymi
twarz, jak w “The Ring”, siedziała na nim okrakiem. " - przecinek po "dziewczyna", brak przecinka po "twarz", kolejny przecinek po "ring"
"Chciał krzyknąć, zasłoniła mu
dłonią usta. (...) odsunęła ostrożnie dłoń z jego twarzy." - powtórzenie "dłoń"
"gdy umierasz w jednym to w innym..." - przecinek po "jednym"
"niestety nic nie mogliśmy
zrobić " - przecinek po "niestety"
"psychiatra mówił profesjonalnym tonem z nutą nieco wymuszonego współczucia" - przecinek po "tonem"
"Głupi mózg połączył
to wszystko dając iluzję kontynuacji." - przecinek po "wszystko"
"W każdej sytuacji podróżowałem do miejsca gdzie
żyję." - przecinek po "miejsca"
Ciekawy tekst, nawet bardzo. Nie było mi nigdy dane spotkać się z takim tematem, to naprawdę dla mnie coś nowego. Przyznam jednak, że - jak dla mnie - wykonanie pozostawia trochę do życzenia. Niby są przemyślenia i odczucia bohatera, a jednak jest ich wg mnie trochę za mało. Szczególnie ich brakuje przy rozmowie z dziewczyną w zakładzie psychiatrycznym, uznaję, że to naprawdę ciekawe, co bohater mógłby powiedzieć na jej temat. Poza tym, sama postać dziewczyny jest interesująca, być może przez swoją tajemniczość, a jednak trochę tej tajemnicy dla mnie za dużo, szkoda, że ta postać nie została bardziej wyjaśniona. W każdym razie, początek i końcówka tworzą nastrój utworu, że tak stwierdzę. Rozwinięcie jest takim "dopełnieniem roboty", trochę mniej udanym, niż przeze mnie wspomniane, ale jednak.
Zostawiam 4/5, życzę powodzenia w dalszym pisaniu i pozdrawiam ;)
Ale dzieki za sugestie i komentarz :)
Sorry za błędy w komentarzu, pisze po nocy z telefonu i nie chce mi sie wstawiać tych wszystkich przecinków jeszcze bardziej niz zazwyczaj ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania