Trudno mi jakoś jednoznacznie oceniać Twoje teksty. Z jednej strony zakrawa to wszystko o jakieś romansidło, a z drugiej o coś, co ma niesamowitą głebię. Pierwszy akapit, ten opisowy, bardzo ładny. Później dialogi też utkane w jakiś zakluczony sposób. Zdawkowe. Czyli takie jak lubię. Porównania do fal i oceanu, sprytne przemycenie metaforycznej jesieni również na plus. Nie wiem, być może jestem za cienką na taki tekst, który teoretycznie wydaje się być prosty w odbiorze, a może jakoś mnie po prostu minął.
Inne pamiętam lepiej. Ten za moment gdzieś mi umknie.
Wrotycz to jest nie tylko psychologiczne, to jest takie... ŁADNE, dopracowane. Brutalne, kiedy trzeba i poetyckie, kiedy trzeba. Aaa i przy okazji, Freya - ja czytałam "Nudę" - baaardzo mi się podobała!
Dokładnie - niezwykła proza poetycka na początku. Rozpoczyna się psychodelicznie... Aha - niektórzy piszą "zapraszam do mnie". Ja - nigdy. Ale jak chcesz - możesz zerknąć na moją PIERWSZĄ powieść :) pisana w latach 2008-2013, trochę długo, jak na jedyne 150 stron :) takiej psychodeli świat nie wiedział
Wrotycz→Pierwsza myśl - może przez tytuł→ niby jestem tu, ale gdzieś ''obok'', jest inne życie, gdzie mnie nie ma.
Ocieram się o ścianę ''boku'', ale jeno ''drzazga'' mi weszła pod ''paznokieć egowy''. Taka ma ''subiektywka''.
"Nie zapominaj, że my nie od poziomu......'' - gdybym musiał wybrać jedno zdanie - to to. Pozdrawiam.
Przeleciałam dwa razy, żeby trochę bardziej zrozumieć i mam wrażenie, że nie wyciągne żadnej przełomowej myśli, bo mam zbyt oglupiony łeb już dzisiaj.
Awersja do mężczyzn z niesatysfakcjonujaca miłoscią do jednego z ich reprezentantów. Lęk przed opuszczeniem scalony z lękiem przed byciem zaszczutą miłością. W strasznym rozmemłaniu znajduje się perslektywa postrzegania rzeczywistości przez główną bohaterkę. Nienawiść, która wyżera ją od środka i nieufność partnerowi. I to wszystko domknięte bardzo ładniej metaforze. Proza poetycka na poziomie. Szkoda, że ta ocena taka żałosna i nierzeczywista.
Daję piątaka.
Bo i przełomowej nie ma, Nimf. O czym mówią ostatnie zdania.
Bardzo wdzięcznam za charakterystykę bohaterki. Taa... twarda to ona nie jest. Jeśli Ty masz naście lat... boję się Twojej dorosłości:) Znaczy w pozytywnej perspektywie.
Masz na myśli średnią?
Ma się prawo tekst nie podobać. Szanuję to. Uzasadniać negatywów też nie trzeba.
Ślicznie dziękuję za interpretację.
Pozdrawiam:)
Jestem bardzo kiepska w kontakty międzyludzkie, pisanie komentarzy i konstruktywną krytykę, ale chciałabym, abyś wiedziała, że czytam twoje teksty i bardzo mi się podobają; nawet jeśli czasem muszę przeczytać wszystkie teorie i komentarze mądrzejszych osób, żeby ogarnąć o co dokładniej chodzi, bo sama nie potrafię się domyślić. Podziwiam cię i twoją twórczość
"Dwa kolorowe parasole, kawałki prywatnego nieba, i tak nie powstrzymają ulewnego deszczu. " - dotąd przeczytałem w dzień i już wiedziałem, że trza poczekać na lepszy czas. Lepszego czasu nie ma, ale że widoki też takie ten, ten – to jestem.
"Tamto wczoraj – milion oddechów stąd." - ładna klamra.
W ogóle Twoje (często, ale nie zawsze) teksty, to czasem takie mini akty, pozamykane obramowaniami własnych mini aktów. Tworzysz obraz i zamykasz go czytelniczym oddechem. Jak tutaj.
A potem kolejny obraz i kolejny. Obrazy się łączą w opowiadanie. I już wiem, co mnie przyciąga – poza oczywiście brakiem tektury – do Twoich tekstów. Psychologia. Tu każdy ma motywacje i działania nie spłycone, tylko dlatego, że jest postacią którąśtam planową. Każdy walczy o siebie jak umie. Jestem tego pewien, bo jak uczyłem się prowadzić sesje rpg, też się to do tego sprowadzało. Do tego, żeby nie dawać głównemu/głównej handicapu, tylko niech każdy walczy o siebie jak najlepiej może.
"– Nie gniewaj się, Laku. Pobraliśmy się już pierwszej jesieni i wciąż chcę istnieć dla ciebie z taką samą siłą, z jaką ty istniejesz dla mnie – powie to łagodnie, powoli głaszcząc jej policzek." - o proszę jaki myk kolejny. Wszechwiedzący ubiera przyszłość w usta wypowiadające słowa. Ciekawe. W ogólę muszę się poduczyć takiej oniryczności i cięć niepotzrebnych słów. Za dużo łączę, Ty potrafisz ustawiać kostki domina obok siebie i wszystko hula.
Widzisz, bardziej się skupiam na fenomenach związanych z technikaliami niż nad samym tekstem. Lubie podpatrywać, takie klucze do zrozumienia są przydatne.
"Wieczór. Za wcześnie na rozpamiętywanie, w nocy przecież zaboli bardziej." - no tak, pewnie. Człowiekowi najtrudniej oszukać siebie pomiędzy trzecią, a szóstą nad ranem.
No cóż, ten myślo-wywód z końca mnie ominął i poetyckość, przykuwająca z początku również zelżała, więc końcówkowo tekst dla mnie lekko pikuje, ale to dlatego, że do pewnych spraw jestem albo nazbyt ułomny, albo mam drwalo-samczo podejście, albo obie rzeczy naraz.
Ciekawa jest ta miotająca się babka. Intrygują ją niebezpieczne rzeczy, a taki balans i podpuszczanie bywa niebezpieczne. Gdydy tak z nimi tańczyła dwa, trzy kielichy później, mogłoby być ciężko.
Widać, że flustrację, może skrzydzenie przenosi na inne podnioty, ale zapomnieć nie może.
Jakeiś to dualistyczne lekko i ładne. Jednak punktów nabija głównie pierwszą częścią tekstu.
Subiektywna opinia.
Pięć jest oczywistością.
Canulas - Mnie się też wydaje, że 1. akapit jest, o ile w ogóle można mówić o jakiejś tu urodzie tekstu - najlepszy.
Cholernie trudno pisać o miłości. Dobierać perspektywy, dialogi, bo jak słusznie zauważyła Jolka_ka balansuję na granicy romansidła, więc głębią trzeba taką opcję wciąż spychać z pola czytelniczego widzenia.
Eee tam, ja się uczę i podglądam Ciebie i Rithę.
Wolę pisać wiersze.
W zasadzie dla kilku dialogów (tez) formatuję to co powyżej.
Ślicznie dziękuję za niesamowity dla mnie komentarz.
Dług rośnie...
Dzięki za znalezienie czasu, jesteś wielki!
Twoje teksty są... głębokie. Przemyślane, a metafory skłaniają do refleksji. Inspirujesz mnie do pisania i próbowania nowych rzeczy; w życiu nie sądziłam, że napiszę jakiś wiersz, nawet taki do szuflady.
To już chyba o czymś świadczy.
No a ten... moja "proza", to jak na razie jest mocno odgrzewana, haha... bardzo mocno.
:)
Jesteś świetny w ripostach kierowanych do samego siebie. W ogóle w komunikowaniu się tak pozaliterackim jak i w roli pisarza.
Zazdroszczę Ci tych umiejętności, Canu.
Wrotycz, mój wierszyk musi wpierw dojrzeć i się przepoczwarzyć,
żebym mogła go odgrzać i się później za niego nie wstydzić.
Na wszystko przyjdzie czas :)
Wróżek zgnitek, jak najbardziej jestem za publikowaniem tekstów przepracowanych, bo jak widzę czasami świeżutkie 'kwiatki', nieprzemyślane, z błędami nawet - mam ochotę zapytać Sz. Autora - czemu mi, czytelnikowi, to robisz?:(
Tych sadystów sporo, więc cieszę się, że do nich nie należysz:)
Pięknie napisane i pełne emocji. Czuć frustracje bohaterki gdy mówi do napotkanych mężczyzn. Można wejść w jej skórę w tym krótkim fragmencie.
Podoba mi się.
Pozdrawiam:)))
Bardzo dziękuję, Justysko:)
Cieszę się, że fragment nietypowo relacjonowanej rozmowy (tylko odpowiedzi bohaterki) prawidłowo odczytany, tzn. jej podstawowa emocja.
Pozdrawiam:)
Utwór jakby rozbity na dwie części, na głębszą i taką bardziej rzeczywistą. Początek jakże poetycki i interesujący, pozwalasz zgubić się w pięknych słowach. Jednak później jakby wracamy do świata realnego razem z bohaterką. "Daleko stąd – była taka pewna siebie. " - daleko w przeszłości, czy też daleko we własnych mrzonkach.
"Tamto wczoraj – milion oddechów stąd. " - to piękne
Piękne to wszystko, trochę czuję się mała :)
Pozdrawiam.
Jak miło, że zajrzałaś Adelajdo.
Racja z tym połączeniem dwóch części.
Jaki piękny, satysfakcjonujący (i na wyrost:) komentarz.
Ty mała? Ja się od ciebie uczę.
A ile tam masz wzrostu, to nie wiem. Ja 163 cm:)
Początek tak pięknie liryczny, to sobie wydłubałam:
,,Czego zazdrościć nadzorcom umieralni piękna? Od sprywatyzowanego szaletu dźwigają ciężkie wiadra, by za chwilę z ciemnych wnętrz przechodzonych dostawczaków rwać cuda świata otulone szarym papierem. Skazane na uwiąd."
I końcówka też magiczna, to:
,,Wciąż wraca do kamiennych schodów, ciszy okutych drzwi, sól zlizuje z czasu, bo ty, niedbale jak rękawiczki zdejmujesz codzienność z każdego jej oddechu."
Ale nie będzie głębszej refleksji. :)
Tylko czysty zachwyt.
Komentarze (38)
Inne pamiętam lepiej. Ten za moment gdzieś mi umknie.
W każdym razie, warsztat masz świetny.
Ślicznie dziękuję, za komentarz i opinię.
Ps. czytałaś coś Alberto Moravii... teges?
Coś tam czytałam, ale teraz nie pamiętam tytułu.
Dzięki:)
Aaaa to nie była Nuda. Coś o matce i córce.
Ocieram się o ścianę ''boku'', ale jeno ''drzazga'' mi weszła pod ''paznokieć egowy''. Taka ma ''subiektywka''.
"Nie zapominaj, że my nie od poziomu......'' - gdybym musiał wybrać jedno zdanie - to to. Pozdrawiam.
Dzięki:)
Awersja do mężczyzn z niesatysfakcjonujaca miłoscią do jednego z ich reprezentantów. Lęk przed opuszczeniem scalony z lękiem przed byciem zaszczutą miłością. W strasznym rozmemłaniu znajduje się perslektywa postrzegania rzeczywistości przez główną bohaterkę. Nienawiść, która wyżera ją od środka i nieufność partnerowi. I to wszystko domknięte bardzo ładniej metaforze. Proza poetycka na poziomie. Szkoda, że ta ocena taka żałosna i nierzeczywista.
Daję piątaka.
Bardzo wdzięcznam za charakterystykę bohaterki. Taa... twarda to ona nie jest. Jeśli Ty masz naście lat... boję się Twojej dorosłości:) Znaczy w pozytywnej perspektywie.
Masz na myśli średnią?
Ma się prawo tekst nie podobać. Szanuję to. Uzasadniać negatywów też nie trzeba.
Ślicznie dziękuję za interpretację.
Pozdrawiam:)
Nie stać mnie na wiele, też jestem dziś daleka stąd, smutne i piękne napisane. Depresyjne
"Nie zapominaj, że my nie od poziomu fal, ale od dna oceanu mierzymy siebie". - piękne
Depresja poniekąd uszlachetnia:)
Już widzale, że będzie zacne.
Nie specjalnie Ci wierzę, czytając Twoją prozę:)
Bardzo dziękuję!
Pozdrawiam:)
"Tamto wczoraj – milion oddechów stąd." - ładna klamra.
W ogóle Twoje (często, ale nie zawsze) teksty, to czasem takie mini akty, pozamykane obramowaniami własnych mini aktów. Tworzysz obraz i zamykasz go czytelniczym oddechem. Jak tutaj.
A potem kolejny obraz i kolejny. Obrazy się łączą w opowiadanie. I już wiem, co mnie przyciąga – poza oczywiście brakiem tektury – do Twoich tekstów. Psychologia. Tu każdy ma motywacje i działania nie spłycone, tylko dlatego, że jest postacią którąśtam planową. Każdy walczy o siebie jak umie. Jestem tego pewien, bo jak uczyłem się prowadzić sesje rpg, też się to do tego sprowadzało. Do tego, żeby nie dawać głównemu/głównej handicapu, tylko niech każdy walczy o siebie jak najlepiej może.
"– Nie gniewaj się, Laku. Pobraliśmy się już pierwszej jesieni i wciąż chcę istnieć dla ciebie z taką samą siłą, z jaką ty istniejesz dla mnie – powie to łagodnie, powoli głaszcząc jej policzek." - o proszę jaki myk kolejny. Wszechwiedzący ubiera przyszłość w usta wypowiadające słowa. Ciekawe. W ogólę muszę się poduczyć takiej oniryczności i cięć niepotzrebnych słów. Za dużo łączę, Ty potrafisz ustawiać kostki domina obok siebie i wszystko hula.
Widzisz, bardziej się skupiam na fenomenach związanych z technikaliami niż nad samym tekstem. Lubie podpatrywać, takie klucze do zrozumienia są przydatne.
"Wieczór. Za wcześnie na rozpamiętywanie, w nocy przecież zaboli bardziej." - no tak, pewnie. Człowiekowi najtrudniej oszukać siebie pomiędzy trzecią, a szóstą nad ranem.
No cóż, ten myślo-wywód z końca mnie ominął i poetyckość, przykuwająca z początku również zelżała, więc końcówkowo tekst dla mnie lekko pikuje, ale to dlatego, że do pewnych spraw jestem albo nazbyt ułomny, albo mam drwalo-samczo podejście, albo obie rzeczy naraz.
Ciekawa jest ta miotająca się babka. Intrygują ją niebezpieczne rzeczy, a taki balans i podpuszczanie bywa niebezpieczne. Gdydy tak z nimi tańczyła dwa, trzy kielichy później, mogłoby być ciężko.
Widać, że flustrację, może skrzydzenie przenosi na inne podnioty, ale zapomnieć nie może.
Jakeiś to dualistyczne lekko i ładne. Jednak punktów nabija głównie pierwszą częścią tekstu.
Subiektywna opinia.
Pięć jest oczywistością.
Cholernie trudno pisać o miłości. Dobierać perspektywy, dialogi, bo jak słusznie zauważyła Jolka_ka balansuję na granicy romansidła, więc głębią trzeba taką opcję wciąż spychać z pola czytelniczego widzenia.
Eee tam, ja się uczę i podglądam Ciebie i Rithę.
Wolę pisać wiersze.
W zasadzie dla kilku dialogów (tez) formatuję to co powyżej.
Ślicznie dziękuję za niesamowity dla mnie komentarz.
Dług rośnie...
Dzięki za znalezienie czasu, jesteś wielki!
Jeszcze mi tłusty piątek dajcie.
To już chyba o czymś świadczy.
No a ten... moja "proza", to jak na razie jest mocno odgrzewana, haha... bardzo mocno.
Jesteś świetny w ripostach kierowanych do samego siebie. W ogóle w komunikowaniu się tak pozaliterackim jak i w roli pisarza.
Zazdroszczę Ci tych umiejętności, Canu.
Dzięki stokrotne za opinię.
_____________________________________
Tak sobie własnie myślałam, że - odgrzewana:)
żebym mogła go odgrzać i się później za niego nie wstydzić.
Na wszystko przyjdzie czas :)
Tych sadystów sporo, więc cieszę się, że do nich nie należysz:)
Dodaje skrzydeł mi, sensu...
Dziękuję.
Podoba mi się.
Pozdrawiam:)))
Cieszę się, że fragment nietypowo relacjonowanej rozmowy (tylko odpowiedzi bohaterki) prawidłowo odczytany, tzn. jej podstawowa emocja.
Pozdrawiam:)
"Tamto wczoraj – milion oddechów stąd. " - to piękne
Piękne to wszystko, trochę czuję się mała :)
Pozdrawiam.
Racja z tym połączeniem dwóch części.
Jaki piękny, satysfakcjonujący (i na wyrost:) komentarz.
Ty mała? Ja się od ciebie uczę.
A ile tam masz wzrostu, to nie wiem. Ja 163 cm:)
Początek tak pięknie liryczny, to sobie wydłubałam:
,,Czego zazdrościć nadzorcom umieralni piękna? Od sprywatyzowanego szaletu dźwigają ciężkie wiadra, by za chwilę z ciemnych wnętrz przechodzonych dostawczaków rwać cuda świata otulone szarym papierem. Skazane na uwiąd."
I końcówka też magiczna, to:
,,Wciąż wraca do kamiennych schodów, ciszy okutych drzwi, sól zlizuje z czasu, bo ty, niedbale jak rękawiczki zdejmujesz codzienność z każdego jej oddechu."
Ale nie będzie głębszej refleksji. :)
Tylko czysty zachwyt.
Serdeczne buziaki ślę, e make:)
Dzięki, dzięki...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania