Rozdział ciekawy. Dobrze się go czyta. Jedyne co nieco bym poprawiła to zredukowała ilość słowa "czarny". Chyba że było to zamierzone:) Powodzenia w dalszym pisaniu. Będę tu zaglądać:)
„ryzykowne jednak, byłam wstanie zaryzykować”
powtórzenie
„wyciągnęłam z torebki kartke,”
kartkę
„- pieczęć”
Wszystko, co wymieniasz wcześniej masz wielką literą, tylko pieczęć małą. Czym sobie zasłużyła?
Poza tym – no aż prosi się od zrobienie opisów tych przedmiotów. Dla wyobraźni autora wprost nie ma lepszego pola do popisu niż wymyślenie dwóch-trzech zdań z ciekawym opisem.
„Spojrzałam się na pieczęć który, była wykonana z drewna” – zdanie-koszmarek. Wzór, jak pisać źle.
3 x pieczęć w trzech sąsiadujących zdaniach.
„pójdzie na marna.” – marne
„lustra, podpaliłam świece i zaczęłam czytać zaklęcie nie odrywając wzroku od lustra... Po wypowiedzianym zaklęciu świeczka”
2 x lustra. Świece najpierw w liczbie mnogiej, potem w pojedynczej, dlaczego?
„Na mojej twarzy można było zauważyć strach, mimo to nie odrywałam twarzy”
Co??? Jaki jest tego sens?
„a czarna postać zaczęła powoli wychodzić z lustra. Najpierw głowa, później reszta ciała, minęła chwila a czarna postać stała obok mnie a raczej się unosiła. Czarna postać przypominała anioła, ale ciemności. Miała czarne skrzydła jednakże, nie potrzebowała ich by się unosić. Jej twarz nie była czarna”
Sama sobie policz, ile razy powtarzasz „czarna”. Ten opis tutaj to trochę masło maślane.
„jego diaboliczny uśmiech również był cudowny. On cały był cudowny.
-Witaj-Powiedział uśmiechając się diabolicznie...”
Jednokrotne wspomnienie o diabolicznym uśmiechu wystarczy.
Najsłabsza część jak do tej pory. Akcja poleciała na łeb na szyję do przodu, pominęłaś jakiekolwiek dochodzenie do tej sytuacji. Zmierzasz niebezpiecznie w kierunku postaci typu Mary-Sue, której wszystko wychodzi, wszystko umie, a potrzebne akurat przedmioty po prostu znajduje w torbie czy kieszeni.
Apeluję, byś przed dodaniem kolejnego rozdziału przejrzała go uważniej i chociaż podjęła próbę spowolnienia akcji przez bogatsze opisy. W przeciwnym razie wyjdzie Ci skondensowana do granic możliwości historia dziejąca się od punktu A do B, bez czegokolwiek po drodze.
Tak, fabularnie się bronisz, dlatego wciąż tu wracam. Lubię tego typu opowieści, więc będę czytał. Mam nadzieję, że im dalej w las, tym mniej będzie pustych butelek, a więcej grzybów :)
Jeszcze wrócę do "czarnego". Jeśli efekt powtórzeń z czarnym był zamierzony, to jednak wymaga poprawy, żeby na taki wyglądał, bo na razie tak nie jest. Są zbyt chaotyczne.
Poniżej przykład z piosenki Kultu, Tata Kazika „W Czarnej Urnie”, gdzie czarny się powtarza, ale powtórzenia mają swój rytm, dlatego widać, że to celowe.
W czarnej urnie moich wszystkich czarnych lat
Czarna błyskawica spala czarny kwiat
Czarne słońca gasną, wschodzi czarny nów
Spieszmy się nim, czarny dzień powróci znów
Komentarze (7)
powtórzenie
„wyciągnęłam z torebki kartke,”
kartkę
„- pieczęć”
Wszystko, co wymieniasz wcześniej masz wielką literą, tylko pieczęć małą. Czym sobie zasłużyła?
Poza tym – no aż prosi się od zrobienie opisów tych przedmiotów. Dla wyobraźni autora wprost nie ma lepszego pola do popisu niż wymyślenie dwóch-trzech zdań z ciekawym opisem.
„Spojrzałam się na pieczęć który, była wykonana z drewna” – zdanie-koszmarek. Wzór, jak pisać źle.
3 x pieczęć w trzech sąsiadujących zdaniach.
„pójdzie na marna.” – marne
„lustra, podpaliłam świece i zaczęłam czytać zaklęcie nie odrywając wzroku od lustra... Po wypowiedzianym zaklęciu świeczka”
2 x lustra. Świece najpierw w liczbie mnogiej, potem w pojedynczej, dlaczego?
„Na mojej twarzy można było zauważyć strach, mimo to nie odrywałam twarzy”
Co??? Jaki jest tego sens?
„a czarna postać zaczęła powoli wychodzić z lustra. Najpierw głowa, później reszta ciała, minęła chwila a czarna postać stała obok mnie a raczej się unosiła. Czarna postać przypominała anioła, ale ciemności. Miała czarne skrzydła jednakże, nie potrzebowała ich by się unosić. Jej twarz nie była czarna”
Sama sobie policz, ile razy powtarzasz „czarna”. Ten opis tutaj to trochę masło maślane.
„jego diaboliczny uśmiech również był cudowny. On cały był cudowny.
-Witaj-Powiedział uśmiechając się diabolicznie...”
Jednokrotne wspomnienie o diabolicznym uśmiechu wystarczy.
Najsłabsza część jak do tej pory. Akcja poleciała na łeb na szyję do przodu, pominęłaś jakiekolwiek dochodzenie do tej sytuacji. Zmierzasz niebezpiecznie w kierunku postaci typu Mary-Sue, której wszystko wychodzi, wszystko umie, a potrzebne akurat przedmioty po prostu znajduje w torbie czy kieszeni.
Apeluję, byś przed dodaniem kolejnego rozdziału przejrzała go uważniej i chociaż podjęła próbę spowolnienia akcji przez bogatsze opisy. W przeciwnym razie wyjdzie Ci skondensowana do granic możliwości historia dziejąca się od punktu A do B, bez czegokolwiek po drodze.
Poniżej przykład z piosenki Kultu, Tata Kazika „W Czarnej Urnie”, gdzie czarny się powtarza, ale powtórzenia mają swój rytm, dlatego widać, że to celowe.
W czarnej urnie moich wszystkich czarnych lat
Czarna błyskawica spala czarny kwiat
Czarne słońca gasną, wschodzi czarny nów
Spieszmy się nim, czarny dzień powróci znów
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania