Die My Darling...
Zgiń i nie wracaj. Zniknij w mojej podświadomości i nie ujawniaj się w realu. A jeśli to zrobisz... pewnie i tak utopisz się w moich łzach... - Leto.
Był zwykłym chłopakiem, z marzeniami. Miał dużo przyjaciół i bratnią duszę. Zawsze towarzyszyła mu młodsza siostra. Jego rodzice nie byli biedni, czy surowi. Wręcz przeciwnie - już w wieku 14 lat zafundowali mu wymarzony motor. Warunek był jeden - "jeździj nim tylko po polach. Nigdy na ulicy.", więc dotrzymał obietnicy i razem ze swoją przyjaciółką - Nelą, wyruszyli w swoją pierwszą i ostatnią podróż.
Dzień był dość chłodny i deszczowy, więc kierowców ubyło. Jednym słowem trafiła się idealna szansa na przejażdżkę. Leto przygotował kurtkę i kaski, po czym razem z towarzyszką udali się w stronę pobliskiej wsi. Po dotarciu na miejsce, skręcili na polną drogę i odetchnęli z ulgą.
- Nie wierzę. Nie spotkaliśmy ani jednego policjanta. Dziwne... - zaśmiała się Nela.
- Na szczęście. - odpowiedział jej chłopak.
Jeszcze dwa zakręty i znaleźli się przy miejskim jeziorze. Leto poczuł jak jego serce ucieka z klatki piersiowej. Wszystko przez obecność przyjaciółki, trzymającej go za barki. Chcąc uniknąć jakiegokolwiek zbliżenia, zawrócił z powrotem do miasta. Gdy do domu pozostały jakieś dwa kilometry, chłopaka przeszyło dziwne uczucie. Coś jakby śmierć spojrzała mu prosto w oczy. Wystarczyło, że obrócił głowę, a na ulicy rozpływała się krew.
Leżał nieruchomo kawałek od Neli. Próbował chwycić ją za rękę, lecz nie czuł nóg ani rąk. Zupełnie jakby zostały odcięte. Z jego gardła wydobył się tylko głośny, a za razem słaby jęk:
- Neeelaaaa!!!
Widzów przybywało, jednak dopiero kierowca (sprawca wypadku) zdecydował się zadzwonić po policję. Jedna z przechodzących obok kobiet, wbiegła na ulicę sprawdzając puls dziewczyny. Chwilę potem wymamrotała coś pod nosem. Było to chyba "umarła...".
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania