No te linki dla mnie niegramotnego, dużo rozjaśniły.
Znam kogoś kto choruje na tą chorobę, takiego albatrosa ze złamanym skrzydłem, pochwyconego przez tylko dla zabawy.
Bardzo dużo dający do myślenia tekst.
Merci. Ze dla "juzerów niegramotnych", to tylko tak zartobliwie, to okreslenie (niegramotny juzer) jest przecie spapugowane z artysty Refluks, ja jestem pod wrazeniem powiedzonek tego mesje, dlatego tez niepowstrzymanie za nim papuguje. Nie kazdy przeciez musi znac zyciorys I tworczosc Sylvi Plath, nie kazdy mial se chetke poczytac "Kwiaty zla" I to wcale nie swiadczy jeszcze o tym, ze dany osobnik jest niegramotny. Po prostu, nie zetknal sie z tymi akurat pozycjami, totez nie w pelni bez gwiazdek mialby szanse zrozumiec wydzwiek.
Niemampojecia96 spoko spoko, w żadnym razie nie wziąłem do siebie bezpośrednio tego "niegramota'', w sumie to napisałem to żartobliwie. Dobrze, że dodałaś te linki, bardzo dobrze, że napisałaś ten tekst i go tu zapodałaś. Te marne 5 je to ode mnie, chociaż to akurat nie jest ważne myślę. Także bardzo spoko wszystko.
Maurycy Lesniewski, ja tak nie jojcze z jakiejs falszywej skromnosci, ja po prostu rzadko co uwazam za dobre, na moje stare twory (na wiekszosc nich) mnie skreca z zazenowania, jak cos jest pseudodobre, to jest zbyt prywatne, a do poezji naprawde trzeba miec to cos, albo - jakby powiedzial Can moze - parapet. Ja sie po prostu od pseudopoezji pretendujacej do miana wiersza raz kiedys nie moge powstrzymac. Ja sie nijak nie moge powstrzymac przed pisaniem, jak mam jakis zastoj - to wkurwienie I bezbarwnosc mnie zaraz lapie, juz bym najlepiej dalej dlubala w Deformacjach, ale to meczy, silka dla umyslu I potem zakwasy... a tu se kawe musze zrobic, se bron palna I rany ciete poreblogowac na tumblrze, tu mam super lajka na tinderze, I o - swiat mi przecieka przez palce, moj swiat przedstawiony. Na okolicznosc czego? No wlasnie. No w leb se palnac, ot co.
Niemampojecia96 palnąć se w łeb i co? Nikt za ciebie nie napisze tego co tylko Ty możesz napisać, nikt nie powie tego, co tylko Ty możesz powiedzieć i tylko tak jak Ty. Palnąć se w łeb to wiocha, jeśli życie przecieka przez palce, wciśnij korek w wannę. Wszystko co napiszesz, jeśli ktoś to wyda to super, jeśli nawet miałoby tylko tłuc się do końca świata w sieci, to już zawsze będziesz szmuglować ludziom do bani to co uważasz za ważne. Lepiej więc być, nie robić wiochy, i jak najwięcej tego co tylko Ty możesz przeszmuglować, tej naszej "wspaniałej" rasie.
Kiedy kończą się jedne możliwości, otwierają się inne. Myślisz, że za dwadzieścia lat będziesz myślała tak jak dziś? Pewnie wiesz, że nie. Będziesz za to miała na swoim twardym dysku wszystko to czego jeszcze teraz nie masz, perspektywa się zmieni, wszystko się zmieni. Gdyby Sylvia nie zrobiła game over, mogła by napisać jeszcze zajebiście dużo, zajebiście zajebistych rzeczy, chociaż ona wtedy na pewno tak nie kombinowała, lub dla niej nie było to najwyższą wartością.
Maurycy Lesniewski, tu "palnac se w leb" bylo zartobliwie akurat, z okazji trwownia czasu na reblogowanie np, miast cos bardziej pseudo instalacja artystyczna poczynic. Znaczy, czynie, czynie, kontynuuje, a za dwadziescia lat to juz wreszcie bedzie cudowny niebyt, upragnione nieistnienie, bo 29 lat to moj deadline ostateczny, choc powatpiewam, bym chciala rzyc jeszcze az siedem ponad lat. Cenie I rozumiem decyzje takich pan jak Sylvia Plath, czy Virginia Wolf. Mysle, ze nie bedac tak skonstruowane, by zdobyc sie na game over, nie napisalyby tego, co napisaly. Ze zawdzieczamy ich plon ich konstrukcjom psychicznym, ktore zawieraly w sobie pociag do Smierci.
Maurycy Lesniewski. To, co być może będzie kiedyś, nie jest żadnym fundamentem emocjonalnym dla teraz. Zgadywanki, "że może", stoją obok tego samego słoika, co "być może nie". Myślenie o tym, że coś będzie lepiej... kurde, to nawet nie chodzi o naiwność. To z czysto logicznego punktu widzenia nie wypada za czym takim obstawiać i na to talarów stawiać.
Będą wycinki. Momenty całkiem w porządku. Bo zawsze są. Bo tak działają łby. Wszystko to kwestia skali. Jak będzie mega chujowo, to momenty mniej chujowe (ale ciągle chujowe) uznam za w porządki. Za progres.
Czasem aż nie wypada żyć wiecznie, a szmugliwanie o tym, że tak, to (chcesz czy nie) pobudki zawsze podyktowane "in ja" - samolubne w ten czy inny sposób.
Mam nie popularne zdania, wiem o tym, ale no czasem przez to gloryfikowanie, jakiegoś złotego punktu, dnia czy momentu, który będzie kiedyś... no, chuj strzela, a serce drży.
Ja się nie siłę, na "myślę". Chodzi mi o odzieranie z naiwności. Można być se naiwny, mieć nawet dobre serce i być wporzo, ale gloryfikowanie swego punktu widzenia... No nie. Ile dzban ów, konstrukcji w mózgu, tyle koncepcji na jutro lub jej braków.
Społecznie przyjęte normy mówią - żyj!
Ja mówię: chuj społecznie przyjętym normom. I to nie są, anarchisryczne pociągi, bo to takie ganianie kota dla samego ganianie. Jakby się złapali, to problem natury, co dalej.
Mówię po prostu, że czasem lepiej wykorzystać krótki czas. Zwłaszcza że czas nie istnieje.
Nie robić nic dla kogoś i przez. Robić swoje. Myśleć swoje.
Canulas
„To, co być może będzie kiedyś, nie jest żadnym fundamentem emocjonalnym dla teraz. ”
Czy ja coś takiego powiedziałem? Jeśli sie dobrze wczytasz to zrozumiesz, że napisałem dokładnie odwrotnie.
To co jest teraz jest fundamentem tego co bedzie kiedys. A to zasadnicza różnica od tego co próbujesz. wkładać mi w usta.
Co do reszty nie będę polemizował, bo powiedziałem swoje zdanie, każdy może robić i myślec jak uważa.
Canulas Canulas
„To, co być może będzie kiedyś, nie jest żadnym fundamentem emocjonalnym dla teraz. ”
Czy ja coś takiego powiedziałem? Jeśli sie dobrze wczytasz to zrozumiesz, że napisałem dokładnie odwrotnie.
To co jest teraz jest fundamentem tego co bedzie kiedys. A to zasadnicza różnica od tego co próbujesz wkładać mi w usta.
Co do reszty nie będę polemizował, bo powiedziałem swoje zdanie, każdy może robić i myślec jak uważa.
Powiem jeszcze, że mogę sie zgodzić, że są sytuacje „że nie wypada żyć wiecznie”, chociaż pewnie każdy bedzie to rozumiał po swojemu, i niech tak bedzie.
Canulas, ja sie zgadzam w calej rozciaglosci, no ostatnio w pitoleniu mowilam mesje Okropnemu, ze anarchia to se jest na murach, naszywkach I jego avatarze, I polega na dazeniu, ale jakby ja osiagnac, to stracicby cel, pomijajac juz, ze anarchia istnieje dzieki systemowi na krory jojczy, z jego laski, I z niego tez czerpie, czyli jego jest tworem.
A poza tym co mowisz, to Smierc jest pociagajaca, bo stanowi niewiadoma, a zycie jest wiadome. Smierc jest ciekawa, nieodgadniona, a zycie jest poznane.
Niemampojecia96 NMP sorry ale pieprzysz :)
Stajesz sie kawałkiem gnijącego mięsa, i to jest takie pociągające? Ja tam wolę poczekać na tę „pociągająca niewiadomą”.
Śmierć jest banalna, to nicość, to stan sprzed narodzin.
Życie jest o niebo ciekawsze, to tu się zmagasz, cierpisz, czujesz, z momentami, błyskami chwilowego szczęścia.
Wybranie samodzielnie śmierci jest ucieczką
Najczesciej ucieczka. ALE. Bywa tez swiadoma decyzja podjeta na dana okolicznosc, checi niebycia, nieistnienia np, niewidzenia w zyciu juz niczego pociagajacego.
ok, ale nie ma sensu tego stanu gloryfikować i robić czymś więcej niż jest, bo jest niczym. Umrzeć to prawie to samo co wcale się nie narodzić. Prawie, bo coś pomiędzy jednak działasz i wszystko zależy od tego, co działasz za życia. W mojej pamięci będziesz żyła nadal, ale tylko tak.
Ja mam sto procent pewności, ze wiem. Ta cała mitologizacja śmierci jest naszym pobożnym życzeniem
Szkoda, że nie można umrzeć "na próbę" to by było bardzo pouczające dla wielu histeryków. Niestety, ten stan jest nieodwracalny i nieodwołalny.
Mitologizuj sobie śmierć, Twój wybór, nawet nie będzie szansy pożąłować tego. Nie będzie można skorygować swojego poglądu "a bo ja myśłałąm, że...eee to ja rezygnuję" Śmierć nie zaspokoi żadnej Twojej ciekawości, bo Ciebie nie będzie
Taaak ale to mu żyjący wygrawerowali na słupku :) Problem w tym, że ten osobnik pod słupkiem nic kompletnie nie wie, jak gówno wiedział za życia, tak tym bardziej po śmierci nic nie wie. Próbuje na siłę ten przedmiot, jakim się staje człowiek po śmierci, jakoś uczłowieczać, kombinowac sobie że jednak coś tam czuje. Po to się łazi na te groby, ale to jet to samo, jakby gadac do krzesła
Niemampojecia96 widziałem, powiem ci szczerze, że mnie to wkurza. Ktoś ma napchane w bani tyle co Ty, i myśli by to tak po prostu wszystko wziąć i wykasować jednym guzikiem ''delete".
Ale, Maura. Ja nie histeryzuje, nie dramatyzuje, nie mam zamiaru odchrzaniac samobojstwa na okolicznosc typu
Franek mnie zostawil
Rodzice mnie nie rozumiejo
Nie daje se rady
I pochodne.
Zalosnosc, slabosc, nie tak.
Ja wyrazam swoja opinie, a jesli Cie ona denerwuje, to bedziesz zdenerwowany.
Maurycy Lesniewski, se badz :). Ale w najblizszym czasie nie planuje nic odchrzaniac na okolicznosc umierania, bo akurat wiedzie mi sie dosc, jak to sie mowi na dzielni; wporzo.
Na razie (po duzym dymie w zeszlym tygodniu I zbiciu se samej gonca w waznej partii w czwartek) jest naprawdee wpoooorzo, biorac pod uwage dym I gonca.
Maurycy Lesniewski ale czasem tego się nie da rozdzielić. Bierze się pakiet. Ma w bani w chuj dużo, pisze przewspaniale, ale obarczenie czymś musi być, żeby była równowaga. Dzieła powstają właśnie takie, bo myśli i postrzeganie jest takie. To nierizerwalnisci, jak "ukryj się i bądź cicho". Jeśli jest wybór miałkiegi, długiego żywota i dwustu mialkich tekstów, a życia siedem lat i pięciu idealnych - lekko wybieram to drugie.
Cena musi być na opakowaniu każdego produktu, a tym,Ty, ja, Ona, jesteśmy.
Idę bom spóźniony.
Aaa i wyjaśniając.
Ja do Ciebie Maur absolutnie nic nie mam. Nie wracam Ci nieTwycj słów w jamochłon. Byłeś zaczatkiem pod szerszą refleksję.
Nad bezzasadnoscią formowania swojego punktu widzenia nad czyimś z racji niemożności się wyzbycia subiektywności przy tym.
O włos, o metr, o łokieć - niepotrzebne skreślić - zawsze, ale to zawsze się rozminiecie. Możesz odbierać, czuć, domniemywac. Nie możesz wiedzieć.
Nie, póki medycyna nie przeszczepi Ci dzbana na jej kadłub i vice versa.
Jest zbyt wiele zmiennych po drodze.
Kąt padania światla itd.
Amen wszystkim. Adios
Canulas, no to Ty innymi słowy poniekąd to samo, mesje, że tak siebie zacytuję:
''Cenie I rozumiem decyzje takich pan jak Sylvia Plath, czy Virginia Wolf. Mysle, ze nie bedac tak skonstruowane, by zdobyc sie na game over, nie napisalyby tego, co napisaly. Ze zawdzieczamy ich plon ich konstrukcjom psychicznym, ktore zawieraly w sobie pociag do Smierci.''
A że o włos, metr, czy milimetr - to jojczę na ten temat cyklicznie, więc znowu - to samo.
Sylvia bycza, przezacna. Wiersz moj taki se, z poezja kuleje, ja bardziej w proze, a Ty to naprawde - jak se napiszesz wiersz, to rozkladasz na lopatki I szkoda, ze se nie napiszesz czesciej.
Sylvia Plath popelnila samobojstwo w mieszkaniu w Londynie (strofa pierwsza), otrula sie gazem, dzieci zabezpieczyla w innym pokoju, przygotowala im tez sniadanie. "Szklany Klosz" jest ksiazka jej autorstwa, w jakims stopniu autobiograficzna. Jej maz zakochal sie w Assii Wevill, ktora w kilka lat pozniej popelnila samobojstwo w dokladnie taki sam sposob jak Plath. Na cmentarzu przy wspomnianym kosciele Sylvie pochowano, a "Albatrosa" napisal se Baudelaire ("Kwiaty zla"). Tak w wielkim skrocie, gdyby Ci sie nie chcialo grzebac.
Tanaris, o, dziekuje. Tam chocby na wikipedii, co linka dalam - mozna zobaczyc zdjecie tego mieszkania, jej grobu, se wiecej poczytac, "Albatrosa" obadac, warto. Nie tyle na okolicznosc mojego szajsu, co generalnie.
Niemampojecia96 jeszcze wiele mam do nadrobienia, bo nie czytałam, a teraz czuję pewne wyobcowanie, ale w sumie dobrze, nie wszystko trzeba wiedzieć, a przynajmniej jest okazja, aby się czegoś więcej dowiedzieć. :)
Mesje Okropny, nie spie trzecia noc. No opierdalasz, opierdalasz, jaki bowiem byles powyzej?
Pelen pretensji.
A akurat Ciebie nie mam misji utrzymywac w nastroju ukontentowania na okolicznosc mojej osoby, bo wiec jak bedziesz pelen pretensji, to sie na Tobie skrupi. A wtedy Ty mnie zastrzelisz z luku I pojdziesz do wiezienia, gdzie na bank, jak Cie znam, nie siedzialbys na dupie I nie jojczyl, jak normalny skazaniec, tylko zaczalbys robic miliard rzeczy naraz, napisal jeszcze iks dziel rzycia, zrobil noze, luki, kosy nowej generacji, nauczyl sie trzech jezykow, wiercil wspolwiezniom.
Tak w sumie, jak o tym mysle - to Ty bys sie strasznie rozwinal w pierdlu.
Niemampojecia96 ciebie chyba serio nikt nigdy nie opierdolił, masz zaburzoną percepcję prostych rzeczy, odpały od deprywacji sennej i za dużo wolnego czasu na myślenie o pierdołach i bezproduktywne jestestwo, man
I jeszcze filozofujesz zarozumialczo, jak kanarek w klatce, no, a wystarczyło napisać "zrujnowałaś mi ignorancki odbiór wiersza".
Chciałabym widzieć ten wiersz w książkach dla szkół średnich, gdy mowa o współczesnych dziełach, bo to jest naprawdę piękne. Dzięki za linki (komentarze też), bo ułatwiło mi to rozgryzienie tego wiersza :)
Jesli chodzi o szkoly srednie - to zareagowalabym na proby umieszczania mnie w podrecznikach jak Marcin Swietlicki. A jesli chodzi o Twoj komentarz, to jest urzekajaco mily, dziekuje.
Nazywany przeze mnie "pseudopoezja", wielokrotnie podkreslona jego miernosc, idz sprawdz jak Marcin Swietlicki zareagowal na proby umieszczania go w podrecznikach.
Komentarze (68)
*https://pl.wikipedia.org/wiki/Sylvia_Plath
*https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/kwiaty-zla-albatros.html
**http://literatura.wywrota.pl/wiersz-klasyka/7279-charles-baudelaire-albatros.html
Znam kogoś kto choruje na tą chorobę, takiego albatrosa ze złamanym skrzydłem, pochwyconego przez tylko dla zabawy.
Bardzo dużo dający do myślenia tekst.
Kiedy kończą się jedne możliwości, otwierają się inne. Myślisz, że za dwadzieścia lat będziesz myślała tak jak dziś? Pewnie wiesz, że nie. Będziesz za to miała na swoim twardym dysku wszystko to czego jeszcze teraz nie masz, perspektywa się zmieni, wszystko się zmieni. Gdyby Sylvia nie zrobiła game over, mogła by napisać jeszcze zajebiście dużo, zajebiście zajebistych rzeczy, chociaż ona wtedy na pewno tak nie kombinowała, lub dla niej nie było to najwyższą wartością.
Będą wycinki. Momenty całkiem w porządku. Bo zawsze są. Bo tak działają łby. Wszystko to kwestia skali. Jak będzie mega chujowo, to momenty mniej chujowe (ale ciągle chujowe) uznam za w porządki. Za progres.
Czasem aż nie wypada żyć wiecznie, a szmugliwanie o tym, że tak, to (chcesz czy nie) pobudki zawsze podyktowane "in ja" - samolubne w ten czy inny sposób.
Mam nie popularne zdania, wiem o tym, ale no czasem przez to gloryfikowanie, jakiegoś złotego punktu, dnia czy momentu, który będzie kiedyś... no, chuj strzela, a serce drży.
Społecznie przyjęte normy mówią - żyj!
Ja mówię: chuj społecznie przyjętym normom. I to nie są, anarchisryczne pociągi, bo to takie ganianie kota dla samego ganianie. Jakby się złapali, to problem natury, co dalej.
Mówię po prostu, że czasem lepiej wykorzystać krótki czas. Zwłaszcza że czas nie istnieje.
Nie robić nic dla kogoś i przez. Robić swoje. Myśleć swoje.
„To, co być może będzie kiedyś, nie jest żadnym fundamentem emocjonalnym dla teraz. ”
Czy ja coś takiego powiedziałem? Jeśli sie dobrze wczytasz to zrozumiesz, że napisałem dokładnie odwrotnie.
To co jest teraz jest fundamentem tego co bedzie kiedys. A to zasadnicza różnica od tego co próbujesz. wkładać mi w usta.
Co do reszty nie będę polemizował, bo powiedziałem swoje zdanie, każdy może robić i myślec jak uważa.
„To, co być może będzie kiedyś, nie jest żadnym fundamentem emocjonalnym dla teraz. ”
Czy ja coś takiego powiedziałem? Jeśli sie dobrze wczytasz to zrozumiesz, że napisałem dokładnie odwrotnie.
To co jest teraz jest fundamentem tego co bedzie kiedys. A to zasadnicza różnica od tego co próbujesz wkładać mi w usta.
Co do reszty nie będę polemizował, bo powiedziałem swoje zdanie, każdy może robić i myślec jak uważa.
Powiem jeszcze, że mogę sie zgodzić, że są sytuacje „że nie wypada żyć wiecznie”, chociaż pewnie każdy bedzie to rozumiał po swojemu, i niech tak bedzie.
A poza tym co mowisz, to Smierc jest pociagajaca, bo stanowi niewiadoma, a zycie jest wiadome. Smierc jest ciekawa, nieodgadniona, a zycie jest poznane.
Stajesz sie kawałkiem gnijącego mięsa, i to jest takie pociągające? Ja tam wolę poczekać na tę „pociągająca niewiadomą”.
Życie jest o niebo ciekawsze, to tu się zmagasz, cierpisz, czujesz, z momentami, błyskami chwilowego szczęścia.
Wybranie samodzielnie śmierci jest ucieczką
Nie ma cie.
Nie ma cie.
Nie ma cie.
I to jest bardzo pociagajace.
Takie jest moje zdanie I ja sie z nim zgadzam.
Dowiesz sie, jak umrzesz.
Mnie bardzo interesuje to, czego nie wiem.
Ta, non omnis moriar, taa, wiem.
Wiem, wiem.
Szkoda, że nie można umrzeć "na próbę" to by było bardzo pouczające dla wielu histeryków. Niestety, ten stan jest nieodwracalny i nieodwołalny.
Mitologizuj sobie śmierć, Twój wybór, nawet nie będzie szansy pożąłować tego. Nie będzie można skorygować swojego poglądu "a bo ja myśłałąm, że...eee to ja rezygnuję" Śmierć nie zaspokoi żadnej Twojej ciekawości, bo Ciebie nie będzie
Wcale.
Przestaje sie byc.
Jest wspaniale.
Nie ma nic.
https://www.google.pl/search?q=now+i+know+something+you+don%27t&prmd=ivmn&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwjNoKnZtsrXAhWNZ1AKHV1RCjkQ_AUIEigB&biw=360&bih=524#imgrc=r7ajV_xAUh-jvM:
Calkowitego
Nieistnienia
Co mowie iksowy raz.
Ale pewnosci nie mamy, co dalej.
I przekonac sie mozemy jeno umierajac.
Jesli, a sie po temu tez sklaniam, jest to opcja
Calkowitego
Nieistnienia
To kontent. Kontent w opor.
Franek mnie zostawil
Rodzice mnie nie rozumiejo
Nie daje se rady
I pochodne.
Zalosnosc, slabosc, nie tak.
Ja wyrazam swoja opinie, a jesli Cie ona denerwuje, to bedziesz zdenerwowany.
Cena musi być na opakowaniu każdego produktu, a tym,Ty, ja, Ona, jesteśmy.
Idę bom spóźniony.
Aaa i wyjaśniając.
Ja do Ciebie Maur absolutnie nic nie mam. Nie wracam Ci nieTwycj słów w jamochłon. Byłeś zaczatkiem pod szerszą refleksję.
Nad bezzasadnoscią formowania swojego punktu widzenia nad czyimś z racji niemożności się wyzbycia subiektywności przy tym.
O włos, o metr, o łokieć - niepotrzebne skreślić - zawsze, ale to zawsze się rozminiecie. Możesz odbierać, czuć, domniemywac. Nie możesz wiedzieć.
Nie, póki medycyna nie przeszczepi Ci dzbana na jej kadłub i vice versa.
Jest zbyt wiele zmiennych po drodze.
Kąt padania światla itd.
Amen wszystkim. Adios
''Cenie I rozumiem decyzje takich pan jak Sylvia Plath, czy Virginia Wolf. Mysle, ze nie bedac tak skonstruowane, by zdobyc sie na game over, nie napisalyby tego, co napisaly. Ze zawdzieczamy ich plon ich konstrukcjom psychicznym, ktore zawieraly w sobie pociag do Smierci.''
A że o włos, metr, czy milimetr - to jojczę na ten temat cyklicznie, więc znowu - to samo.
Ale ładnie ujęte, po Twemu.
Jestem przeto niegramotny mniej
I swietnie Cie rozumiem, bo cale "rzycie" czuje "pewne wyobcowanie".
A nmp: A, to jak tak, to masz: Sylvia Plath strath tath tath
I am Jack's silent shrug.
Jestes drugim mezczyzna, ktory opierdala mnie tej nocy, wiec zara bede konczaca sie cierpliwoscia Jacka xd.
I am Jack's sad face
Pelen pretensji.
A akurat Ciebie nie mam misji utrzymywac w nastroju ukontentowania na okolicznosc mojej osoby, bo wiec jak bedziesz pelen pretensji, to sie na Tobie skrupi. A wtedy Ty mnie zastrzelisz z luku I pojdziesz do wiezienia, gdzie na bank, jak Cie znam, nie siedzialbys na dupie I nie jojczyl, jak normalny skazaniec, tylko zaczalbys robic miliard rzeczy naraz, napisal jeszcze iks dziel rzycia, zrobil noze, luki, kosy nowej generacji, nauczyl sie trzech jezykow, wiercil wspolwiezniom.
Tak w sumie, jak o tym mysle - to Ty bys sie strasznie rozwinal w pierdlu.
Na poczte bys chodzic nie musial.
I jeszcze filozofujesz zarozumialczo, jak kanarek w klatce, no, a wystarczyło napisać "zrujnowałaś mi ignorancki odbiór wiersza".
I am Jack's empty breakfast plate
1. Mam zaburzona percepcje prostych rzeczy.
2. Filozofuje zarozumialczo.
Ale nie uwazam powyzszych za wady.
Smieszne, ze akurat kanarka dales. Wlasnie dzis w nocy w Deformacjach dalej pisanych - kanarek mi wystapil, na okolicznosc metafory.
Ty to masz do tego pieprzony dar, zawsze mi zrobisz takie dziwne cos, albo deja vu :D.
Spoko, szanuje opinie, man.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania