Długa opowieść z świata Sene #1
DŁUGA OPOWIEŚĆ Z ŚWIATA SENE~ #1
Od autorki: Proszę traktować tekst z dystansem. Jest on utworzony jedynie w celach humorystycznych!
– Co wy tam robicie?! – Zapytałam szczerze zszokowana mojego męża. Dzisiaj wróciłam do domu i... nikogo nie ma! Ani męża, ani siostry, ani nawet szwagra - a tylko oni mieli dostęp do mojego skromnego mieszkanka, w którym zresztą często przebywali.
– Jeremy miał dość i wysłał nas do Rosji! – Wtrąciła się Malwina, którą było ledwo słychać, a ja już naprawdę przerażona przystanęłam na ulicy z telefonem przy uchu. – Paczka z priorytetem, się przynajmniej postarał!
– Jakim cudem? Gdzie on jest? Czy jesteś z Levim? – Szepnęłam, by ludzie nie słyszeli. Z pewnością moja rozmowa z siostrą i partnerem była dziwna. Lecz cóż, u nas to właściwie wszystko może się zdarzyć.
– Malwi mówiła, się na nas wkurzył, bo zjadliśmy jego chipsy! Więc wyjął z piwnicy pudła i nas zapakował. Chyba jest w swoim pokoiku... Nadal... Na początku chciał nas sprzedać na Allegro, wiesz? – Odpowiedział mi szybko Vincent, a ja uderzyłam się w czoło. W tym samym momencie połączenie zostało przerwane... Mam się bać?
Z powrotem pobiegłam do swojego mieszkania, biorąc klucze do mieszkania Jeremy'ego. Tak, u nas prawie każdy ma klucze do swoich domów! Piękne, nieprawdaż? Cóż, moje nogi na pewno będą boleć po tym, jak dobiegnę do blondyna. W szpilkach naprawdę jest trudno biegać, uwierzcie!
Otworzył mi ostrożny i nieśmiały chłopak, zanim jeszcze zdążyłam użyć kluczy.
– Mów, gdzie Vin, Malwa i Levi? – Wpadłam do salonu, chwytając po drodze batonika Snickers i odpakowując papierek.
– N-no... w Ros... Rosji... I ten batonik... – Zaczął cicho, ale ja nie pozwoliłam mu dokończyć.
– Dhlaszego tham so? – Przełknęłam z trudem ogromny kawał słodkości.
– Z-zabrali m...mi chrupki! – Wyjęczał Jeremy. – I... ba-ba...tonik...
– Masz mi zafundować podwózkę! – Warknęłam. – Nieważne, że to jest baaardzo daleko! Natychmiast!
– O-okej... I ten baton był osiem miesięcy po dacie ważności.
~*~
Jesteśmy w drodze na lotnisko! Oczywiście, baton już wyniósł się z mojego ciała, specjalnie wywołałam wymioty. Niestety, przez to teraz jestem okropnie głodna. Myślę, że niedługo zatrzymamy się w jakiejś restauracji meksykańskiej, gdzie dają dobre sushi, albo w japońskiej kafejce, bo mają tam domowe schabowe.
– Seme, znaczy się, Sene, będziemy musieli zatrzymać się w McDonaldzie. – Niszczy moje marzenia niebieskooki.
– Dlaczego?! Tam pracuje Królowa Hawajskiej Pizzy z Zupełnie Innego Uniwersum! – Krzyczę przestraszona, bowiem to granica mięzy Rosją a całym innym światem jest tą, gdzie zaczyna się inny świat.
– Musimy. – Upiera się Jeremy, zatrzymując się na parkingu fast-fooda, a ja z miną męczennika wysiadam z SUV-a. Wchodzimy do niezbyt ładnego lokalu. Jesteśmy całkiem sami w tej okropnej, mrocznej ciszy...
– Czeeeść! – Przed nami pojawia się wysoka blondynka z spinką ananasa w świecących i puszystych kosmykach. Ubrana jest w sukienkę z obrazkiem hawajskiej pizzy. O nie! Mój radar kalorii uaktywnił! Sto kalorii... Osiemset... Cztery tysiące... Dziewięć tysięcy... Dobrze, już nie liczę, bo będę mieć koszmary.
– Wyczuwam ponurość! Aww! – Śmieje się optymistycznie dziewczyna i strzela w nas Koto-Miotem 3000. Już po chwili Jeremy dostaje odruchu alergicznego przez wszędobylskie kociaki. – Co was do mnie sprowadza, goście? – Pyta jeszcze Królowa Fast-fooda.
– Przywiódł nas do Ciebie prorok Skrzydełek Kurczaka z Sosem i mesjaszem Kawy. – Odpowiedział mój przyjaciel, ale ja już go nie słuchałam. Mój telefon zawibrował, brzmiąc dźwiękiem "Biedronka nie ma ogonka", więc szybko odblokowałam ekran. Zobaczyłam powiadomienie, które miało przywołać demona; ja jeszcze o tym nie wiedziałam...
'Sieć Waj-Fu jest dostępna! Aby przywołać Waj-Fu ustaw osiem baterii do T(omato)amagochi w kółko i odpraw taniec "Ram zam sam".'
Oczywiście, ja i moje Tomato...Tamagochi się nigdy nie rozstajemy. Ma nawet prawie całą baterię, lecz... Skąd ja znajdę takich siedem? Cóż, słyszałam legendę o Motywatorach. Są one porozmieszczane po kilku wioskach, jak na razie tylko jedno się znalazło. W sumie jest ich... Siedem! Dokładnie tyle, ile potrzebuję! W dodatku, Waj-Fu wie wszystko, z pewnością nam pomoże, jestem tego pewna!
Zjadłam więc wszystko, co nam podała Hawajska Królowa, chociaż z pewnym trudem. Wszystko było takie... gumiaste. Jeremy był jednak zachwycony, więc zostawiłam go w tym dziwnym, śmierdzącym miejscu i wyszłam na pustkowie w poszukiwaniu wsi pierwszej. Była ona jedną z tych najbardziej przerażających, pustych i obezwładnionych wszechogarniającymi dresami.
Zwie się ona...
Sosnowiec.
Przyznam się szczerze; okropnie bałam się tam wchodzić. Najpierw wyposażyłam się w: środek trujący 'NaDresy! Niezawodny!', plastry, bandaże, karabin i sztylet, sporą porcję yaoi do odstraszania dziwnych ludzi, różowe okulary oraz - jak najbardziej - baterię od małego urządzenia dla dzieci.
Czas na odpokutowanie swoich win!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Umm. Takie tam małe i głupie coś z moją postacią utworzone z nudów. Nawet nie chce mi się błędów sprawdzać, bo nie przywiązuję do tego opowiadania zbyt dużej wagi.
~Senezaki
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania