Do nieobecnego
Do nieobecnego
Listopadowy wieczór
Idąc samotnie jesienną aleją
Zastanawiam się nad istotą życia i śmierci
Ty już ją poznałeś
Tak, to prawda, byłeś pewien
I potrafiłeś zaufać
Śmierć dla Ciebie była tylko przejściem
Z doliny pełnej łez
Z ziemskiego padołu
Na wyżyny niekończącej się radości
Ale
Powiedz mi
Jak ja, we wiośnie życia
Przyjąć mam do wiadomości
Że ilekroć będę chciał Cię znów przytulić, dotknąć
Dłoń ma napotka tylko zimny marmur
Że ilekroć będę chciał porozmawiać, o wszystkim i o niczym
Będę mógł przeczytać tylko wyryte w kamieniu
Pokój jego duszy
Jak mam się pogodzić
że tak perfekcyjnie niedoskonale wykorzystałem czas
wspólnie spędzany
Odszedłeś, a wraz z Tobą odeszła cząstka mnie
Zamieniając się w wątły pęczek wspomnień
Ale co mi po nim?
Obawiam się, mój przyjacielu
Że kiedyś zniknę
A zostanie już tylko
ciernisty krzew, co tęskni
Komentarze (5)
Bardzo przykry tekst, ale równocześnie dający do zastanowienia, taki refleksyjny. Ogromnie mi się spodobał. Zostawiam 5 :)
wspólnie spędzany
Odszedłeś, a wraz z Tobą odeszła cząstka mnie
Zamieniając się w wątły pęczek wspomnień'' ależ...piękne
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania