Stoimy przed klatka z lwami ja z kumplami myślimy
Co tu zrobić z głupimi zwierzętami wymiana krótkich spojrzeń
Bo zgrana nasza paczka do klatki z lwami wepchnęliśmy maćka
Maciek walczył krótko więc śmiechu było mało
Zakaz karmienia zwierząt to na nic tu się zdało
Zakazy są po to by je łamać po naszemu to daje satysfakcje ku
Czyjemuś zdziwieniu
Maciek czytał książki dla tego był marudny gadany za plecami chodź proceder to paskudny
Gdzie kończy się lojalność tam interes zaczyna stwierdzaliśmy to zawsze
Gdy nie pił z nami wina
Najsłabszy zawsze pada i nie ja to wymyśliłem nie ja wydaje wyrok bo nie ja oceniłem
Jak załatwiamy sprawy to sprawy załatwiamy a jak sobie gadamy to sobie gadamy
A ja tam wole ćpać a maciek czytać książki
Ja śpię cały nagi a on w piżamy w praczki
Ja wale prosto z mostu on rzadko się odzywa
Ja szklanka i spirytus on tylko małe piwa
Ja jestem tak jak demon mam władzę absolutna a on
Jest ostatni ma twarz wiecznie smutna
Stoimy przed sobą ja z podniesiona głową on patrzy się w podłogę z
Nieukrywana trwoga
Dodam ze dozorca miał wszystko to na oku nie chcąc nic mu tłumaczyć przyśpieszyliśmy kroku
Nie znamy co to strach
Ale wiemy co rozsadek to daje w ryzach trzymać stabilność i porządek
Wracamy tuz nad ranem przesiąknięci anarchia
Aby noce odespać co ich osłony karmią
Pierwszy się zgłosiłem usiadłem przy butelce a obok leżał brat nasz miął nóż wbity w serce
Nie mamy wątpliwości tu każdy mógł być katem nie chcemy wiedzieć kto powód był milczymy zatem
Następny po maćku był najsłabszy w naszym gronie to pewne jest nikomu nie żal jest krwi na betonie
Ze światem pokłóceni a to zobowiązuje
Pewność ze jutro będzie dzień sporo kosztuje
Idziemy równo razem mamy radosne miny jest czas ze się
Śmiejemy i czas ze milczymy
A ja tam wole ćpać a maciek czytać książki
Ja śpię cały nagi a on w piżamy w prążki
Ja wale prosto z mostu on rzadko się odzywa
Ja szklanka i spirytus on tylko małe piwa
Ja jestem tak jak demon mam władzę absolutna a on
Jest ostatni ma twarz wiecznie smutna
Stoimy przed sobą ja z podniesiona głową on patrzy się w podłogę z
Nieukrywaną trwoga
Przypadkiem zginął w zimę nad stawem za ogrodem nie podaliśmy reki utopił się pod lodem
Wydawało się łatwo nie musieć patrzeć w oczy
W milczeniu odchodzimy by swoje dalej toczyć
Zostało nas dwóch tak się w końcu utarło jak nóż który otrze się o czyjeś gardło
Maciek nie miał szans to pewność namacalna
Zostało nas dwóch jedna śmierć spektakularna
Idziemy dalej kłamiąc nawzajem sobie wzrokiem
Każdy w pogotowiu trzyma nóż swój pod bokiem
Odwrócić się plecami to pewny finał wiemy
Mijają godziny całe dni my nic nie jemy
Mamy przed oczami dzień w którym ryby były głodne
Ja oddam swój hołd jutro będę jego hołdem
Nie zawsze jest się tym kim być nam się zachce
Bo raz jest się lwem a raz żarciem w klatce
A ja tam wole ćpać a maciek czytać książki
Ja śpię cały nagi a on w piżamy w prążki
Ja wale prosto z mostu on rzadko się odzywa
Ja szklanka i spirytus on tylko małe piwa
Ja jestem tak jak demon mam władzę absolutna a on
Jest ostatni ma twarz wiecznie smutna
Stoimy przed sobą ja z podniesiona głową on patrzy się w podłogę z
Nieukrywaną trwoga
Komentarze (8)
Stoimy przed klatka z lwami ja z kumplami myślimy
Co tu zrobić z głupimi zwierzętami wymiana krótkich spojrzeń
Bo zgrana nasza paczka do klatki z lwami wepchnęliśmy maćka
Maciek walczył krótko więc śmiechu było mało
Zakaz karmienia zwierząt to na nic tu się zdało
Zakazy są po to by je łamać po naszemu to daje satysfakcje ku
Czyjemuś zdziwieniu
Maciek czytał książki dla tego był marudny gadany za plecami chodź proceder to paskudny
Gdzie kończy się lojalność tam interes zaczyna stwierdzaliśmy to zawsze
Gdy nie pił z nami wina
Najsłabszy zawsze pada i nie ja to wymyśliłem nie ja wydaje wyrok bo nie ja oceniłem
Jak załatwiamy sprawy to sprawy załatwiamy a jak sobie gadamy to sobie gadamy
A ja tam wole ćpać a maciek czytać książki
Ja śpię cały nagi a on w piżamy w praczki
Ja wale prosto z mostu on rzadko się odzywa
Ja szklanka i spirytus on tylko małe piwa
Ja jestem tak jak demon mam władzę absolutna a on
Jest ostatni ma twarz wiecznie smutna
Stoimy przed sobą ja z podniesiona głową on patrzy się w podłogę z
Nieukrywana trwoga
Dodam ze dozorca miał wszystko to na oku nie chcąc nic mu tłumaczyć przyśpieszyliśmy kroku
Nie znamy co to strach
Ale wiemy co rozsadek to daje w ryzach trzymać stabilność i porządek
Wracamy tuz nad ranem przesiąknięci anarchia
Aby noce odespać co ich osłony karmią
Pierwszy się zgłosiłem usiadłem przy butelce a obok leżał brat nasz miął nóż wbity w serce
Nie mamy wątpliwości tu każdy mógł być katem nie chcemy wiedzieć kto powód był milczymy zatem
Następny po maćku był najsłabszy w naszym gronie to pewne jest nikomu nie żal jest krwi na betonie
Ze światem pokłóceni a to zobowiązuje
Pewność ze jutro będzie dzień sporo kosztuje
Idziemy równo razem mamy radosne miny jest czas ze się
Śmiejemy i czas ze milczymy
A ja tam wole ćpać a maciek czytać książki
Ja śpię cały nagi a on w piżamy w prążki
Ja wale prosto z mostu on rzadko się odzywa
Ja szklanka i spirytus on tylko małe piwa
Ja jestem tak jak demon mam władzę absolutna a on
Jest ostatni ma twarz wiecznie smutna
Stoimy przed sobą ja z podniesiona głową on patrzy się w podłogę z
Nieukrywaną trwoga
Przypadkiem zginął w zimę nad stawem za ogrodem nie podaliśmy reki utopił się pod lodem
Wydawało się łatwo nie musieć patrzeć w oczy
W milczeniu odchodzimy by swoje dalej toczyć
Zostało nas dwóch tak się w końcu utarło jak nóż który otrze się o czyjeś gardło
Maciek nie miał szans to pewność namacalna
Zostało nas dwóch jedna śmierć spektakularna
Idziemy dalej kłamiąc nawzajem sobie wzrokiem
Każdy w pogotowiu trzyma nóż swój pod bokiem
Odwrócić się plecami to pewny finał wiemy
Mijają godziny całe dni my nic nie jemy
Mamy przed oczami dzień w którym ryby były głodne
Ja oddam swój hołd jutro będę jego hołdem
Nie zawsze jest się tym kim być nam się zachce
Bo raz jest się lwem a raz żarciem w klatce
A ja tam wole ćpać a maciek czytać książki
Ja śpię cały nagi a on w piżamy w prążki
Ja wale prosto z mostu on rzadko się odzywa
Ja szklanka i spirytus on tylko małe piwa
Ja jestem tak jak demon mam władzę absolutna a on
Jest ostatni ma twarz wiecznie smutna
Stoimy przed sobą ja z podniesiona głową on patrzy się w podłogę z
Nieukrywaną trwoga
Dzięki za wizytę! Wyprzedziłeś kolejne party...
Dzięki za poświęconuy czas.
Dzięki za czytanie!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania