Dobre rady dla chłopaka

Miałem problem z nawiązaniem znajomości z ładną, sympatyczną, a przede wszystkim dobrą i mądrą dziewczyną. Wszystkie spełniające moje pragnienia jakie znałem i poznałem miały swoich adoratorów, którzy nie odstępowali nawet na krok. Wolne pozostawały tylko zołzy bardziej, lub mniej urodziwe. Ich charaktery odbiegały znacznie od tego, czego mężczyźni poważnie myślący o życiu oczekują od swoich partnerek. Kilkakrotne rozczarowania upewniły mnie, że poznanie tej wymarzonej nie jest takie łatwe i strasznie się tym martwiłem. Jednak konsekwentnie brnąłem w nowe związki. Powoli traciłem nadzieję w miarę bliższego poznawania kolejnych panienek, na stabilne życie w idealnym związku.

- Zenek w końcu zrozum – powiedziała do mnie mama podczas niedzielnego obiadu, kiedy do niej zawitałem i po zmarszczeniu czoła, co u niej oznacza skoncentrowanie, dodała – Żadna dziewczyna nie wytrzyma z tobą i nie zaakceptuje twoich dziwactw.

- Mamo jestem normalny – odpowiedziałem oburzony.

- Tak, to dlaczego u ciebie musi być wszystko wypucowane, poukładane, zaplanowane i realizowane konsekwentnie od dzieciństwa, inaczej się wściekasz. Niestety nie potrafisz dostosowywać się do potrzeby chwili i funkcjonować spontanicznie.

Starałem się nawet z pomocą psychologa, choć częściowo zmienić własną naturę, lecz cechy wrodzone były silniejsze. Niezmiennie przekonywałem się o tym, kiedy umawiałem się na randkę z dziewczyną. Mijała dla innych zaledwie minuta, a dla mnie aż i z odchodziłem zdenerwowany czekaniem.

Przynajmniej praca jaką wykonywałem wymagała dokładnego, wręcz idealnego przestrzegania czasu i procesu produkcyjnego oraz receptury, inaczej szwankowała jakość. Wpadki, straty, awarie i reklamacje przydarzały się innym, nigdy mnie. Często byłem przez szefów stawiany za wzór do naśladowania, tylko u mnie nie trzeba było szukać odpowiedniego przyboru i narzędzia. Wszystko zawsze było pod ręką, i na swoim miejscu. Wydajność na mojej zmianie była najwyższa, przez innych nieosiągalna i to bez szarpania, biegania, wystarczał jeden rytm.

Stary majster widząc mnie, jak pospiesznymi ruchami na długo przed zmianą szoruję swoją szafkę i układam w niej rzeczy osobiste, chociaż porządek utrzymywałem na bieżąco, z troską głosie zapytał.

- Widzę, że coś ciebie trapi od dłuższego czasu.

Znałem go i lubiłem, więc opowiedziałem mu o swoich fobiach i problemach z dziewczynami. Starszy mężczyzna przemyślał moje słowa, zapytał o kilka szczegółów i powiedział.

- Tobie potrzebna jest kobieta patrząca realnie i krytycznie na świat, posiadająca już spore doświadczenie życiowe. Potrafiąca doskonale poruszać się w uporządkowanym życiu. Planująca każde kolejne postępowanie.

- Niestety nie istnieje osoba młoda spełniająca takie kryteria – odpowiedziałem.

Zaskoczył mnie wtedy jego śmiech.

- Przepraszam, prawie takich samych słów użyłem wczoraj w dyrekcji, jak zebrani na naradzie kolejno zaczęli stawiać wymagania dla zarejestrowanych w nowo powstałym urzędzie pracy, w odpowiedzi na zaproszenie na organizowaną pierwszą giełdę pracy dla bezrobotnych.

- Masz rację, młoda nie istnieje - dodał.

- Ze starą babą mam się ożenić? – zapytałem rozczarowany i oburzony jego radą.

Majster nie rezygnował z przekonania mnie do swojej koncepcji zapewnienia mi przyszłości.

- Posłuchaj, jak zwiążesz się z młodą, prawdopodobnie biedną i poszukującą własnej tożsamości, wtedy nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak wasz związek przetrwa wzloty i upadki, gdy w kraju wszystko przewraca się do góry nogami. Kobieta w średnim wieku, najlepiej wdowa, posiadająca już własny majątek nie będzie od ciebie wymagała pracy ponad twoje siły w pogoni za pieniędzmi. Będziesz wiódł stabilne, dostatnie życie bez stresów i awantur oraz niedomówień. Nawet znam taką i mogę ciebie jej przedstawić – Jednak nie zakończył na tym i kontynuował dalej – Jak będziesz starszym, zadbanym i dobrze usytuowanym panem, sam zapragniesz doświadczyć życia nieskomplikowanego, spontanicznego u boku nieprzewidywalnej kobiety i z tym zapewniam ciebie nie będzie żadnego problemu – zakończył z powagą.

Wtedy nic nie odpowiedziałem, lecz nie zapomniałem jego słów, tylko przez kilka dni je analizowałem, biłem się z myślami i w końcu wewnętrznie rozdarty zrobiłem tak jak mi radził. Poznał mnie z uporządkowaną, sympatyczną, miłą, zadbaną panią w wieku powyżej średniego. Znajomi jej i moi określili ten związek „skok na kasę”. Nawet nie próbowałem zaprzeczać, ponieważ byłoby wtedy jeszcze gorzej i plotkom nie byłoby końca.

Zaskoczyło mnie w tej kobiecie jedno, ona pragnęła, żeby jej mężczyzna zaopiekował się nią, chronił i dbał, a w zamian dawała znacznie więcej.

Lata szybko mijają i o tym wiedzą ci, co je w miłości, zdrowiu oraz bezproblemowo przeżyli. Pewnego dnia wszystko się kończy i człowiek na zawsze odchodzi, pozostawia po sobie osiągnięcia, wspomnienia, miłość, przyjaźń i coś niedokończonego albo niezrealizowanego. Większość dostrzega tylko zostawione rzeczy materialne i o nie z innymi pazernymi toczy bój. W moim przypadku tak nie było zostało wszystko, a najwięcej było pustki. Szybko znalazły się chętne panie do jej wypełnienia, jedne bardziej atrakcyjniejsze od drugich. Jaki stary pryk jest w stanie obronić się przed śliczną kobietą. Niestety nie byłem pierwszym i ostatnim, któremu w siwym łbie namieszała młódka. Oczarowany podążałem do miodu, by w krótkim czasie przekonać się, że utonąłem w bagnie. Zostałem wyssany z majątku niczym suszona śliwka z wody i wtedy z własnego domu jak niechciany pies wyrzucony.

Stary dziad wylądował na ulicy w kartonach, pośród ludzi, którym w życiu się nie powiodło albo tak jak ja nie sprostali nowym wyzwaniom. Wtedy przekonałem się, że każdy bezdomny miał wcześniej ciekawe życie i on o ile nie stanie się menelem, to życie dla niego wcale się nie skończy. Dopóki oddycha, dopóty ma szansę.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Tomek Bordo 18.01.2019
    Zbyt cukierkowe
  • Aisak 18.01.2019
    Muszę zgodzić się z Tomaszkiem.
    I dodam zbyt ogólnikowe.
    Bo jeszcze okaże się, że zbyt łaskawym okiem spojrzymy na meneli.
    A pamiętać należy, że jesteśmy kowalami własnego życia.
  • Pasja 27.01.2019
    Witaj
    Ciekawe spojrzenie na kawalerstwo i poszukiwanie kandydatki na żonę. Ale gdybyś odwrócił role, to pewnie są podobne. Bardzo trafne spostrzeżenia i zakończenie.

    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania