Dochodowe kichnięcie
Jan Jankowski kichnął potężnie. Nie zdążył wyciągnąć chusteczki i cała zawartość poleciała w kierunku szafy. Jakież było jego zdumienie, kiedy usłyszał głośny brzęk. Spojrzał i zobaczył kilkanaście monet jednofuntowych.
– Ki czort – powiedział.
Podszedł i pozbierał z podłogi pieniądze. Był kiedyś w Wielkiej Brytanii, więc znał je.
– Funty – stwierdził zaskoczony.
Zakręciło mu się w nosie i chwilę później miał już na kupce trzydzieści dwie monety.
– Ja pierdzielę, ale numer.
Ubrał buty i poszedł do kantoru wymienić funciki na złotówki. Chciał sprawdzić czy to nie fałszywki. Wszystko było jednak w porządku.
Dzień był dość chłodny. Zdjął więc kurtkę i zaczął spacerować po ulicy, żeby zmarznąć i dostać kataru.
Wieczorem tego samego dnia przeziębienie nadeszło, i około dwudziestej trzeciej Jan był już w posiadaniu około dwóch tysięcy funtów. Następnego ranka poszedł do lekarza po zwolnienie. Dostał tydzień. Zaplanował sobie, że jeśli kichanie będzie nadal tak dochodowe, rzuci robotę w zakładzie kominiarskim.
Po siedmiu dniach był już milionerem. Nos trochę bolał i miał nieco zaczerwienioną barwę, ale oprócz tych drobnych dolegliwości Jan czuł się całkiem dobrze. Napisał prośbę o zwolnienie z powodów osobistych. Kupił bilet do Indii, gdzie zawsze chciał pojechać. Dwa dni później siedział już na pokładzie samolotu lecącego do Bombaju. Kupił tam sporą posiadłość i kilka worków pieprzu. Ożenił się z piękną hinduską. Mieli czworo dzieci. Żyli długo i szczęśliwie.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania