Dom
Gdy przyjdą spalić nasz dom,
o który walczyliśmy tak rozpaczliwie,
nie, nie ucieknę stąd,
w tą ciemną i zimną noc.
Gdy zatłuczą kolbą o drzwi,
te które były tu pierwsze,
nie, nie pobiegnę do lasu,
nie, nie zatonę w ucieczce.
Gdy każą mi paść na kolana,
a inni już zamkną powieki,
ja spojrzę w oczy tyrana,
i plunę mu w twarz z uśmiechem.
Gdy zechcą mnie łamać kołem,
i strzelać w plecy mych dzieci,
ja sobie wciaż nie pozwolę,
by odejść z opuszczonym czołem.
Bo można przecież uciekać,
choć wróg mniej wart jest od zera, lecz tak trudno jest nam wykrzesać,
bohatera z prostego człowieka.
Więc zanim podejdą do płotu,
by wyjmować cegiełkę po cegle,
szybciej opadnie ich ręka,
niż moje waleczne serce.
I nawet gdy w swe dłonie plugawe,
zagarną co moje powoli,
tego odebrać im nie dam:
mej siły, odwagi i woli.
Śmierć to rzecz nieunikniona,
czy w żalu, czy w złości, w chorobie,
lecz najważniejsze jest zawsze pozostać,
wiernym samemu sobie.
Więc gdy wypuszczę ostatni mój dech, patrząc na resztki mych dni,
to w heroicznej walce,
upuszczę im jeszcze krwi.
Będę im śnić się po nocach,
jak zgrozy i strachu mara,
na zawsze im pozostając,
ich największym koszmarem.
Mogli odebrać mi życie,
rodzinę, dom i wspomnienia,
lecz nigdy mi nie odbiorą,
znaczenia mego istnienia.
Przyjacielu mój drogi, jedyny,
gniotąc list ten w krwi utytłany,
poszę, zaklinam i wołam,
nie pozwól mi być zapomnianym.
Żyj teraz bezpieczny i wdzięczny,
że inni oddali swe ciała,
by ojczyzna była dziś wolna,
i dbaj...
by taka już pozostała.
Komentarze (10)
ten, w którym mieszkasz - Polskę,
kiedy rzucą przed siebie grom,
kiedy runą żelaznym wojskiem
i pod drzwiami staną, i nocą
kolbami w drzwi załomocą -
ty, ze snu podnosząc skroń,
stań u drzwi.
Bagnet na broń!
Trzeba krwi!
Są w ojczyźnie rachunki krzywd,
obca dłoń ich też nie przekreśli,
ale krwi nie odmówi nikt:
wysączymy ją z piersi i z pieśni.
Cóż, że nieraz smakował gorzko
na tej ziemi więzienny chleb?
Za tę dłoń podniesioną nad Polską -
kula w łeb!
Ogniomistrzu i serc, i słów,
poeto, nie w pieśni troska.
Dzisiaj wiersz - to strzelecki rów,
okrzyk i rozkaz:
Bagnet na broń!
Bagnet na broń!
A gdyby umierać przyszło,
przypomnimy, co rzekł Cambronne,
i powiemy to samo nad Wisłą.
To sobie przeczytaj, bo wyraźnie coś tam ''pożyczyłaś'' sobie.
Kawał treści do przemyślenia.
Nie naraz. Powroty wskazane.
No a jeśli inspirowane, to tym bardziej jest nad czym się pochylić.
Każda historia jest inna.
Pozdrawiam!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania