Dom w sąsiedztwie - 1

Ze snu wyrwał mnie głos mamy.

 

- Jest za piętnaście siódma, wstawaj. - powiedziała odsłaniając mi zasłonę w pokoju.

 

- Jeszcze pięć minut, mamo. - mruknęłam.

 

Po pięciu minutach byłam już na nogach. Wzięłam prysznic i zeszłam na dół na śniadanie. Po posiłku wróciłam do toalety i zaczęłam myć zęby, rozczesałam moje brązowe włosy i lekko umalowałam zielone jeszcze zaspane oczy. Teraz nadszedł czas na ubranie się, stanęłam przed szafą zupełnie nie wiedząc co na siebie włożyć. Jednak po kilku minutach wybrałam granatowe rurki i biały top z nadrukami.

 

Wyjrzałam za okno, mimo iż dopiero była połowa września to pogoda wyglądała na końcówkę jesieni. Niebo było zachmurzenie lecz gdzie nie gdzie promienie słońca próbowały się przez nie przebić, w dodatku wiał silny wiatr uginający drzewa do ziemi. Ogólnie rzecz mówiąc panującą pogoda nie zachęcała do wyjścia z domu. Jednak musiałam iść, bo rodzice zaraz by zrobili wielką awanturę o to czemu nie chodzę na zajęcia. Prócz tego miałam drugi powód, który zmotywował mnie do wyjścia, a mianowicie spotkanie z Konradem.

 

Konrad był o rok ode mnie starszy, ale również był w trzeciej gimnazjum przez to, że w drugiej klasie nie zdał. Był on dosyć wysokim szczupłym blondynem o piwnych oczach i ślicznym uśmiechu na, który nie jedna dziewczyna leciała w tym moja przyjaciółka, ale o tym później opowiem. Konrad był typem flirciarza i to mnie w nim denerwowało. Wczoraj wieczorem napisał do mnie prosząc o spotkanie w szkole na długiej przerwie przy bibliotece. Twierdził, że to coś ważnego, więc się zgodziłam.

 

Zakładając buty na parterze usłyszałam dźwięk smsa na moim telefonie. Przerwałam wcześniejszą czynność i zaczęłam szukać telefonu.

 

- Na stole. - pomogła mi trzynastoletnia siostra Daria.

 

- Znalazłabym sama. - rzuciłam w nią piorunujące spojrzenie, nasze stosunki nie układały się zbyt dobrze.

 

Chwyciłam telefon w dłoń i odczytałam wiadomość, była ona od Sary- mojej przyjaciółki, o której zaraz opowiem.

 

" Wybacz kochana ale się spóźnię. Nie czekaj na mnie ;*"

 

- Tsa, znowu to samo. - pomyślałam.

 

Dokończyłam zakładanie butów, ubrałam skórzaną kurtkę, wzięłam torbę i wyszłam z domu. Wychodząc na zewnątrz od razu poczułam chłód i krople deszczu spływające po mojej twarzy. Włożyłam słuchawki w uszy i jak najszybciej chciałam znaleźć się w ciepłej szkole. Niestety budynek znajdował się w małym miasteczku obok mojej wsi i droga nie była krótka. Zazwyczaj towarzystwa w drodze do szkoły dotrzymuje mi juz wcześniej wspomniana Sara. W jej nawyku było spóźnianie się. Nieśmiała dziewczyna była wysoką blondynką o błękitnych oczach. Nie jedna osoba zazdrościła jej urody oraz figury w tym ja, dlatego przyjaciółka zaproponowała mi wspólne bieganie po parku.

 

W niedługim czasie dotarłam do szkoły. Pierwszą lekcją była chemia, która w miarę szybko minęła. Po skończonych zajęciach zjawiła się Sara.

 

- Hej. - przywitała się ze mną buziakiem w policzek.

 

- Znowu na chemię się spóźniłaś. - wypomniałam jej.

 

- Bywa. - odpowiedziała nie przejmując się tym.

 

W tej chwili po korytarzu przechodził Konrad z kumplami. Rzucił do mnie uśmiech, a ja go odwzajemniłam.

 

- Spójrz jaki on boski. - wzdychała Sara do Konrada.

 

- Przestań mi o nim ciągle gadać! Japierdziele to staję denerwujące. Zamiast stać tu i podziwiać go idź i zagadaj. - wkurzyła mnie przyjaciółka, której Konrad od dawna się podobał.

 

- Dobrze wiesz o tym, że się wstydzę! - naskoczyła na mnie.

 

- Sara po wszystkich lekcjach przyjdź do mojej sali. Musimy porozmawiać o twoich ciągłych spóźnieniach. - powiedziała pani od chemii, która była jednocześnie naszą wychowawczynią.

 

- Oczywiście. - odpowiedziała Sara.

 

Zadzwonił dzwonek i rozpoczęła się kolejna lekcja. Dotychczasowe lekcje w miarę szybko minęły. Zaczęła się lekcja religii po, której miałam spotkać się z Konradem. Z minuty na minutę coraz bardziej się denerwowałam i zastanawiałam czego on ode mnie chce? Może chce jakiś korepetycji ode mnie? A może chce się umówić z Sara i prosi mnie o pomoc? Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek kończący lekcje.

 

Zgodnie z umową zeszłam na pierwsze piętro i usiadłam na ławce koło biblioteki w oczekiwaniu na kolegę. Czas leciał a on się nie pojawiał, zastanawiałam się nad wróceniem pod salę gdzie mam lekcje. Postanowiłam jeszcze chwilę poczekać. W oczekiwaniu dostałam smsa jak się spodziewałam był od Konrada.

 

" wbcz mi jesrem u d yra"

 

Z tego zaszyfrowanego tekstu wynika, że znów ma kłopoty i się nie zjawi.

 

Ostatnia lekcja dłużyła mi się i dłużyła. Myślałam, że już nigdy się nie skończy, ale nadszedł mój upragniony dzwonek i byłam wolna. Niestety wracać też musiałam bez Sary. Postanowiłam przejść się lasem i zażyć trochę świeżego powietrza. Idąc przez siebie spostrzegłam trójkę chuliganów z mojej szkoły, którzy biją nawet nie winnych. Ostatnio Klaudia z trzeciej a opowiadała, że pijany Rafał czyli przywódca trójcy dobierał się do niej. Innym razem pobili pierwszaka z naszego gimnazjum, który wszedł do toalety w czasie gdy oni tam byli. Biedny chłopak wylądował w szpitalu.

 

Gdy tylko dostrzegłam Rafała, Igora i Patryka siedzących w lesie z puszkami piwa ciarki przeszły mi po plecach. Chciałam zawrócić, ale niestety zauważyli mnie i Igor z Patrykiem stanęli za mną odcinając mi drogę ucieczki. Rafał podniósł się z ławki i stanął przede mną.

 

- Ooo, a kogo my tu mamy? Czyżby Ewelinka z trzeciej c zaszczyciła nas swoją obecnością? - pytał Rafał, a jego koledzy śmiali się.

 

Stałam jak sparaliżowana, nie mogłam wykrztusić ani słowa.

 

- Odpowiadaj jak pytam! - wrzasnął Rafał.

 

Przełknęłam ślinę, wzięłam oddech i powiedziałam:

 

- Czego ty ode mnie chcesz ?

 

- To ty szmato doniosłaś na mnie, że sprzedaje dopalacze po szkołą, prawda? - zapytał, a Patryk złapał mnie za kark.

 

- To nie ja!- krzyknęłam.

 

- Nie wierzę ci suko!- splunął na mnie śliną.

 

Igor wyrwał mi torbę i zaczął ją przeglądać w poszukiwaniach pieniędzy albo czegoś cennego.

 

Patryk natomiast rzucił mnie na ziemię, a ja uderzyłam twarzą w błoto, następnie zaczął mnie kopać po nogach,brzuchu i twarzy, z której zaczęła lać się krew. Wmawiałam sobie, że to tylko koszmar i zaraz się obudzę w swoim łóżku, ale tak się nie działo.

 

- Kurwo teraz zapamiętasz, że ze mną się nie zadziera! - powiedział Rafał rozpinając spodnie.

 

Igor rozerwał moją koszulkę. Nie miałam siły by krzyczeć o pomoc, leżałam i modliłam się o ratunek. W tej chwili przede mną zobaczyłam sylwetkę mężczyzny.

 

- Tego chuja to se odetnij i do czoła przyszyj! - odezwał się nie znany mi głos. Oczy mi się zamknęły usłyszałam jedynie sygnał karetki i policji, następnie zemdlałam.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Patrycja5055 24.08.2015
    Hmmm... Bardzo ciekawe. ;\
  • Patrycja5055 24.08.2015
    4/5
  • levi 24.08.2015
    ciekawe ale są błędy i literówki.
    daje 4, zobaczymy co będzie dalej
  • KarolaKorman 26.08.2015
    Ode mnie 3. Dużo błędów, ale przeczytam kolejną część, bo zaciekawiłaś mnie :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania