Dorosłe Dzieci

Marzec 1993

Tato ! - dziecko próbowało obudzić śpiącego ojca na ławce

Ojciec spojrzał zmęczonym pijanym wzrokiem, na siedmiolatka.

Dziecko trzymało w ręku szmacianą piłkę do gry

- Nigdy... ! Się nie podawaj – wydobył siebie słowa z trudem po czym zasnął.

 

 

 

Ojciec i Syn

 

Dzień był piękny słońce było w swoim apogeum. Powietrze było przyjemne. Wszystko budziło się do życia, wróble goniły się w powietrzu.

- Wiosna, kurwa wiosna – powiedziałem wychodząc z samochodu.

Zaparkowałem moje stare wyjące subaru, pod blokiem, mojej mamy. Junior

zaraz po odpięciu pasów ruszył na plac, by bawić się z dzieciakami, które latały i wrzeszczały. Szybko do nich dołączył i odnalazł się w stadzie. Trzasnąłem drzwiami i zamknąłem samochód. Wyciągnąłem z marynarki papierosa i odpaliłem. Wolnym krokiem ruszyłem przed siebie. - Junior! - zawołałem

Tak tato? – obrócił się w moją stronę. - Pamiętaj, ze zaraz idziemy na obiad do babci. - A mogę być na placu? – spytał błagalnie.

Zjemy obiad, i wyjdziesz na chwilę

No dobra – powiedział zrezygnowany.

 

Nie wiem czy jestem dobrym ojcem, jaki jest dobry ojciec ?. To trudna rola. To jak będzie sobie radził w przeszłości będzie zależeć od tego jaki dam mu przykład dziś. Tak, ja jestem za to odpowiedzialny ja i moja ex żona. Może go za bardzo rozpieszczam. Może przez to ze mój ojciec, nigdy mnie nie rozpieszczał. Nie był katem który by mnie bił. Wiedziałem ze mnie kocha. Ale nigdy nie dorósł do roli jaką sam sobie wyznaczył. Dziecku można mówić wiele i wiele od niego wymagać, ale chyba mimo wszystko i tak się kieruje wzorcem jaki jest rodzic, a nie co mówi. Jeśli rodzic sobie nie radzi w życiu i ucieka od problemów w alkohol. To jeśli nie stanie się w jego życiu dorosłym coś wyjątkowego, to prawdopodobnie tez zamiast, mierzyć się z trudnościami po prostu pójdzie chlać. Człowiek dorasta, wiele zapomina nie żyje już tym co było kiedyś. Przecież czas nie stoi w miejscu, życie się toczy. Dookoła ludzie się rodzą i umierają. Ten obraz dzieciństwa wydaje się nie wzbudzać w już dziś żadnych emocji strachu i niepewności o każdy dzień. Bywały momenty ze ojciec się ze mną bawił i uczył. Ale to była ciągła niepewności czy wróci pijany czy trzeźwy. Mimo że był człowiekiem o wielu talentach, potrafił naprawdę wiele od naprawienia samochodu telewizora po mistrzowskie gotowanie. Człowiek złota rączka. Kiedy nie pił , pochłonięty był swoją pracą bez reszty. Zawsze sobie ją potrafił zorganizować. Był zaradny, i zorganizowany.

Ale pił ...dużo pił. Był pijakiem. Najzwyczajniej w świecie pijakiem. Który uciekał w alkohol, od nas, matki, problemów od życia. Pamiętam, jak nie raz czekałem w oknie, na jego powrót. Przyciśnięty do szyby wpatrywałem się kiedy go ujrzę. Kiedy widziałem jak wracał chwiejnym krokiem. Czułem ogromny strach, mimo ze nie dawałem po sobie poznać. Zawsze wtedy martwiłem się o mamę. Nie zważał na to że są dzieci. Potrafił nie przebierać w słowach pod jej adresem. - Ty Idiotko ! To było jedno z najłagodniejszych określeń. Bardzo cierpiała , ukrywała to przed nami ale dziecko, czuje to co matka. I tak jak matka próbuje to ukryć. I najgorsze ze jak się nauczy ukrywać to co czuje, to jeśli nie nauczy się żyć inaczej to całe życie będzie udawać. A ukrywanie uczuć, udawanie ich kiedyś odbije się na zdrowiu, zwłaszcza na tym psychicznym.

To jaki będzie Dawid zależy od tego jakie wartości wpoi się Dawidkowi

czy będzie uciekał od problemów czy sobie z nimi radził dużo zależy od jego ojca. Dziś tamte wspomnienia nie wzbudzają we mnie silnych emocji. Ale blizna zostanie na długie lata. Mimo że nigdy nie podniósł na jej ręki . To najgorsze są tę rany których nie widać.

Tylko zrozumienie tego, uświadomienie sobie gdzie jest ta zadra, może pomóc zacząć na nowo uczuć się życia.

Czy mam pretensje do matki ? Żadnych była bezradna, do tego jedyne koleżanki które miała wiodły podobne życie. I to nie tak że byliśmy biedni czy nie mieliśmy co jeść. Tego nigdy nie mógłbym zarzucić moim rodzicom, żyliśmy jak każda rodzina klasy średniej. Bez szału ale też bez jakiegoś ubóstwa. U mnie pił tylko ojciec, moja mama nie tolerowała alkoholu.

Bo miałem wśród znajomych też takich których oboje rodziców piło.

Mimo wszystko, moje życie nie było wyjątkowe, taka była codzienność większości moich znajomych, w mniejszym lub większym stopniu. Myślę ze spora część z nich żyje podobnie dziś jak ich ojcowie wtedy. Dziś też mają swoje rodziny, żony i dzieci. I co robią ? Piją !

Dlaczego piją ? Bo są bezradni, wobec innego myślenia. Trzeba nie lada, wyzwanie rzucić samemu sobie, żeby nie powielać błędów rodziców.

Pamiętam już kiedy jako nastolatek, jak ojciec wrócił pijany do domu. I zaczął się awanturować i wyzywać na matkę, wybiegłem ze swojego pokoju i chwyciłem za fraki i powiedziałem – Jeszcze słowo!

Uderz mnie ! - powiedział do mnie. Zacisnąłem zęby , patrzyłem zimnym wzrokiem. Puściłem go, ale widziałem w jego oczach strach.

Nigdy go nie uderzyłem. Dziś pomimo ze życie mojego syna przez pierwsze dwa lata jego życia przypominało moje. To jemu te rany zdążyły się zabliźnić i zapewne nic nie będzie pamiętać. Na szczęście jego matka , miała odwagę postawić na pierwszym miejscu jego dobro i swoje. I rozstać się z wulgarnym, chamskim, a przede wszystkim wiecznie pijanym dawnym mną.

Dawid ? - głos matki dobiegał z pokoju po tym jak zamykałem za sobą.

Junior szybko zdjął buty i zawołał - babciu daj obiad bo chcę iść na plac.

Mama nałożyła na talerz ziemniaki i schabowe, junior chwycił widelec i zaczął szamać. Podszedłem do okna, oparłem ręce o parapet, przycisnąłem głowę do szyby. I wpatrywałem się w podwórko swojego dzieciństwa. - Byś sobie Dawid jakąś dziewczynę znalazł w końcu – powiedziała mama.

- Mamo, do żadnej jeszcze but nie pasuje. - zażartowałem. - Zobacz Wojtek ma tą swoją, a też po rozwodzie.

Mamo – wyciągnąłem rękę w geście uspokajającym.

Nic się nie odezwała. Westchnęła tylko zrezygnowana.

Junior dawaj i idziemy – wskazałem na talerz z zjedzeniem.

Dobrze tato.

Usiadłem wygodnie na ławce, przy osiedlowym placu zabaw. Sprawdziłem godzinę na telefonie i odpaliłem papierosa. Dzieciaki biegały do dokoła i krzyczały. Na podwórku którym kiedyś, ja biegałem. Dziś biega mój syn. Zmieniły się czasy, zmieniły się twarze. Kiedyś dzieci dziś rodzice. Bloki jakby ładniej wyglądały jak wtedy. Ludzie się postarzeli niektórych tak jak mojego ojca, zabrał czas na tamten świat. Tak jak dla mnie wtedy tak dziś, dla tych dzieciaków to osiedle, jest ich małą ojczyzną. Pod sklepami zamiast ojców niektórych moich kolegów stoją dziś oni. Przegrywając każdy kolejny dzień.

 

Nasze życie jest tylko chwilą. Sumą kilku milionów oddechów. Kilku tysięcy wzlotów i upadków. Miłości wielkich i wielkich rozczarowań.

Wszystko zamknięte w jednej chwili

- Tato!! - zawołał junior

tak ?

Kocham cię.

Średnia ocena: 2.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania