Druga
Zbudzę twoje dłonie o trzeciej nad ranem.
Wsunę bezszelestnie między swoje uda.
Dopełnię tęsknoty jak w modlitwie amen.
Boleśnie świadoma znaczenia „ta druga”.
Ciepły oddech wciśnie popiół pod powieki,
ukradkiem spalonych starych fotografii,
pragnąc kłamstw w ekstazie, „kocham” i „na wieki”.
Tak szeptać banały tylko ty potrafisz.
Przygryzione wargi krwawią namiętnością.
To czas, kiedy nic już nie mam do stracenia.
Ból niczym amoniak trzeźwi świadomością.
Zbyt późno na żale i burzę sumienia.
Powracam goryczą miejsc znienawidzonych,
lepkich od zapachu jej słodkawych perfum.
Przed własną słabością nie umiem się bronić,
co się płoży gniewem na zranionym sercu.
Sidła pajęczyny pomiędzy rzęsami,
rozwiesiłam gęsto, by schwytać nadzieję,
lecz wiem, że co tli się żarem między nami,
zaledwie ruch palców w przyszłości rozwieje.
Choć pieszczot ci moich wciąż bezwstydnie mało
i chłoniesz żarliwie zmysłowe westchnienia,
to czuję jak przeszłość wraz z tobą w me ciało,
zagłębia się echem, depcząc me marzenia.
Komentarze (4)
Chyba nie jestem godna tego komentować xD 5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania