,,Drużyna" rozdział 3 Spotkanie.

,,To jest FanFiction jakby co. Czytać a zrozumiecie, tutaj osoby władają żywiołami. Jest miłość, dramat, wojna... Po prostu czytać xD"

 

Luna po zjedzonym śniadaniu udała do Dzielnicy ludu, aby odnaleźć rzekomego Aanga. Zastanawiała się jak zareaguje. Co będzie potem?

Stanęła przed drzwiami. Westchnęła. Zapukała, a drzwi otworzył chłopiec ze strzałką na głowie.

-Witaj.. Ehh kim jesteś?-spytał uśmiechnięty Aang

-Przepraszam czy to Dzielnica ludów 14?

-Tak, ale to nie wyjaśnia kim jesteś?

- To nie jest rozmowa na zewnątrz

-Dobrze wejdź-powiedział zaskoczony Aang

Dziewczyna rozglądała się z ciekawością. Ten dom wydawał się tradycyjnym nomadodzkim domem, lecz połączony z wystrojem plemienia wody.

-Co cię tu sprowadza.

-Aang, jesteś magiem powietrza

-Co to za pytanie?

-Po prostu odpowiedz-powiedziała stanowczo.

-Taak, jestem awatarem.

-Ja jestem Luna ostatni mag powietrza. Chciałabym się od ciebie uczyć-uklękła przed nim, a Aang pomógł jej wstać.

Był tym bardzo zdziwiony, przecież on jest ostatnim akolitem powietrza.

-Nie wierzę! Proszę wyjdź stąd.-wskazał jej drzwi.

-Jeśli mi nie wierzysz to spójrz.-odwiązała jedną ręke z bandarzy. Za nimi ukrywała się niebieska strzałka.

Chłopiec odsunął się parę kroków.

-Wyjaśnij, jak przeżyłaś.

 

Sozin myślał, że zabił wszystkich, ale nie miał racji. Pochodze ze wschodniej świątyni powietrza. Zachodnia poinformowała nas o planach narodu ognia.

-Musimy coś z tym zrobić-krzyczeli na zmiane.

-Jak my przeżyjemy-płakały kobiety.

Nikt nie sądził, że mamy szanse na przeżycie. Każdy był wstrząśnięty planami Sozina. Mój pradziadek jednak zachował zimną krew.

-Uspokujcie się!- stanął na stole, aby można było go dokładnie widzieć.

-Nasi żołnierze, czyli magowie spróbują odeprzeć atak, natomiast rodziny będą żyć w podziemiach. Tam są ukryte pokoje i składy jedzenia. Nikt ich tam nie znajdzie.

Tak jak powiedział tak zrobili. Wtedy każdy sądził, że to doskonały plan, lecz cena była za wysoka. Nikogo więcej nie ujrzeliśmy. Wszystkie lata siedzeliśmy dalej w przekonaniu, że polują na nas.

Gdy miałam 8 lat naród ognia zburzył świątynie.

-Luna uciekaj!-usłyszałam rodziców.

Każdy szukał wyjścia, lecz nigdzie go nie było. Ludzie próbowali użyć magi, ale to nic nie dawało. Nie wiedziałam co się dzieje.

Jedyne co po tym pamiętam to jak tata uratował mi życie.

-Uważaj-krzyknął

Spojrzałam w górę. Zauwarzyłam głaz który spadał wprost na mnie. Tata skoczył przed siebie odpychając mnie. Użył powietrza, aby się uratować, lecz nic to nie dało.

Wraz z mamą zostałyśmy same, jedyne z całego ludu. Dużo podróżowałyśmy. Natknęłyśmy się na magów. Zabili ją, a mnie oszczędzili. Sprzedali mnie jako służąca do stolicy narodu ognia.

Uciekłam, a za zarobione pieniądzę ustatkowałam się. Tylko tyle pamiętam z mojego dzieciństwa. Teraz mam 14 lat. Minęły 4 lata od zabicia mamy. To moje ostatni wspomnienia związane z świątynią powietrza i akolitami.

-Ja...ja nie wiedziałem wybacz.-powiedział skruszony Aang.

-Nic się nie stało. Do zobaczenia-odpowiedziała Luna.

Aang po jej wyjściu dość długo stał jeszcze wryty. A co miał sobie pomyślić? To było niesamowite! To co usłyszał. Jego rozmyślanie przerwał jednak huk drzwi.

Katara z ciekawości wyjrzała przez szparę w drzwiach. Zauważyła Aanga, który stoi jak wryty oraz Toph i Suki. Czekała na ten moment. I w końcu ujrzała! Swojego kochanego brata. Nie mogła się powstrzymać. Wybiegła na powitanie. Rzuciła się bratu na szyje, a te zdezorientowany objął ją.

-Aang co ty taki nieobecny?- spytała Toph.

Od razu chłopiec się rozchmurzył, aby nikt nic nie podejrzewał.

Miał nadzieję, że to co mówiła dziewczyna to prawda. Czuł do niej coś, jakieś przywiązanie. Musiał się z nią spotkać.

-Co w ogóle was tu sprowadza? Nie rozumiem mieliście wybrać się do królestwa ziemi?.-spytała zdziwiona Katara.

Nagle każdy spoważniał. Nawet Sokka, który zawsze tryskał radością.

-Mamy ważne informacje. Społeczeństwo Ozaia chce zdobyć panowanie nad narodem ognia, a potem nad całym światem. Mają ponad 300 żołnierzy, którzy odbiorą tron Zuko, zabijąc go. Musimy zebrać własne wojsko, aby ich powstrzymać inaczej będzie po nas...

-Nie rozumiem, jak im się to uda.-przerwał Aang.

-Moge skończyć, dziękuje-powiedziała sfrustrowana Toph- Mają wiele czołgów. Już 5 dni temu wyruszyły do Ba Sing Se, aby uwolnić Dai Li i opanować całe miasto oraz wojska. Na szczęście szybko zareagowaliśmy i je powstrzymaliśmy, niszcząc je.

Katara i Aang z wrażenia aż usiedli. Mieli przecież przyjaciół i wojska narodu ognia, lecz to dalej za mało. A jeśli podbiją Ba Sing Se i uwolnią Ozaia? Co jak znowu wybuchnie wojna? To było niedoprzyjęcia! Niedawno skończyła się i co teraz znów muszą ratować świat? A jeśli... Zabiją ich wszystkich? Jeśli zamach na Zuko uda się to będzie po nich. Cały naród ognia i wojska narodu ziemi zaatakują resztę nacji.

Przyjaciele rozglądali się po sobie. Katara złapała szybko jakąś kartkę i szybkim ruchem ręki zaczęła coś pisać.

-Kataro co ty...- patrzył na nią Aang.

-Piszę list do Zuko. Jutro się u niego zjawimy-oznajmiła im.

Wszyscy zdziwieni siedzieli, patrząc po sobie.

-To był długi dzień prześpijmy się.-zaproponował awatar.

Wskazał wszystkim pokoje, a sam zamiast się do niego udać. Wyszedł na balkon opierając się o balustradę. Myślał o wszystkich dzisiejszych wrażeniach. O wojnie. O przyjaciołach. O ... Lunie. No tak. Zastanawiał się, czy to co czuję do Katary, to prawdziwa miłość. Czy Luna czuję to samo? Nie wiedział co myśleć. Nic nie czuł, nawet tego zimna, które dawało się we znaki. Myślał tylko o niej...

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania