Trochę dziwnie się czuję, nie mogąc tak po prostu przejść do następnej części. Zaniepokoiło mnie to ostatnie zdanie. Ciekawe, jak to wszystko się potoczy - co z Sue i Jackiem...? Wybuchnie druga wojna? Bardzo się cieszę, że tak szybko wstawiasz kolejne rozdziały :)
Cóż, staram się codziennie coś wstawić. Jeśli nie zapałki, to inne opowiadanie ;) Bardzo cieszę się, że tak czekasz na kolejne części. Miło mi, że do mnie zajrzałaś. No i jeszcze raz się powtórzę - podziwiam Cię, że przeczytałaś 40 części za jednym razem. Mam jednak nadzieję, że odrobina niepewności tylko wzbudzi twoją ciekawość :) Dziękuję bardzo za opinię.
Rasia, wzbudzi, już wzbudziła. Nie rozumiem tylko jednej rzeczy. Dlaczego Amanda prosi ojca, żeby nad nią czuwał, a potem całuje łańcuszek od Martina? Zabrzmiało to trochę tak, jakby jej ojciec nie żył. Biorąc pod uwagę to, co się działo w stolicy, nie byłoby w tym niczego nadzwyczajnego, ale Amanda nie mogła o tym wiedzieć. Zmieniłabym to "tato" na jakieś określenie opisujące Martina.
Dziękuję bardzo, nigdy nikt nie zadedykował mi żadnego opowiadania :D Wreszcie nadchodzi burza, którą zwiastowała cisza ostatnich kilku części? Jeśli tak, to wspaniale! No i oczywiście zostawiam 5! :D
I już odkryliście, za co te dedykacje :D Cieszę się, że nadeszła upragniona chwila. Może nie dla bohaterów, ale chociaż dla czytelników... :) Dziękuję za opinię.
Bardzo dziękuję za dedykację! ;* Aż cieplej na serduchu;) Co do opowiadania jest tak, jak myślałam - wielkie bum hehe. Ale powiem Ci szczerze, że aż takiego obrotu sprawy i akcji się nie spodziewałam. Rasia, rządzisz! Nie słodzę Ci, po prostu wymyśliłaś to genialnie. Powtórzę się raz jeszcze. Pokarz to komuś, koniecznie! Ja z niecierpliwością będę czekała na tę rozbudowaną wersję i wierzę, że Ci się uda. 5 :)
Ależ nie ma za co i dziękuję bardzo :) I wszystko małymi kroczkami. Na razie moim celem jest napisanie tej serii do końca ;D Dzięki, że mi tak kibicujesz :)
Również byłam trochę zaskoczona tym, co się stało. Wszystko wydawało się jeszcze bardziej nagłe z powodu ostatnich spokojnych części. Poprzednią czytałam na telefonie, a tam nie lubię za bardzo się rozpisywać, więc odpuściłam sobie, zostawiłam tylko później piąteczkę:) Do tej pory w sumie niewiele było mowy o polu, był tak trochę obok. Tutaj pokazałaś, że jest naprawdę mądrym, opiekuńczym chłopcem, który wiele rozumie, potrafi też domyślić się prawdy, nawet jeśli ktoś nie powie mu jej wprost. Myślę, że Amanda może być z niego dumna i Martin na pewno również byłby szczęśliwy. Kiedy czytałam tę część, razem z nimi martwiłam się o Jacka i Sue, mam nadzieję, że nic im nie jest i że Amandzie nic się nie stanie, gdy wyjdzie szukać Sue. Trzymam za nich kciuki i z niecierpliwością czekam na następną część:) Hmm... znowu się rozpisałam, dawniej zostawiałam chyba krótsze notki, a ostatnio sama siebie nie poznaję :D W każdym razie czas chyba skończyć ten wywód. Zostawiam oczywiście 5:)
Dla mnie to także odmiana, ale jakże miła :D Dziękuję bardzo za taki wylewny komentarz. Cieszę się, że pokochałaś i dorosłych i dzieciaki :) No i że tak zwracasz uwagę na każdy szczegół. Przy takich komentarzach tym bardziej czuję, że spełniłam swoje zadanie.
Komentarze (16)
Czytało się na jednym oddechu : ) 5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania